piątek, 29 marca 2013

Rozmowa z partnerem

Niedawno byłam świadkiem sprzeczki znajomych o jakiś zakup, który był zrobiony bez zgody obydwojga. I tak sobie pomyślałam, jak ważne jest porozumienie między partnerami w kwestiach finansowych.
Mój Małż wszystkie pieniądze daje mi, ale wszystkie decyzje finansowe są podejmowane wspólnie. Nie ma rozgraniczenia na pieniądze "twoje - moje". Są one wspólne, chociaż posiadamy dwa konta bankowe.
Sfera finansowa jest jedną z najważniejszych w małżeństwie, a za razem najbardziej drażliwa. Jeszcze bardziej drażliwa staje się, gdy pomiędzy zarobkami jest duża różnica, a partnerzy nie są ze sobą zgodni.
Znam pary, u których funkcjonuje podział pieniędzy. Takie małżeństwa muszą często ze sobą rozmawiać o finansach i podejmować wspólne decyzje finansowe. Brak porozumienia może prowadzić do sprzeczek i kłótni. Powoduje frustrację u obojga partnerów. Pieniądze są drugą, po zdradzie, najczęstszą przyczyną rozwodów. Raczej brak porozumienia w kwestiach finansowych. Pieniądze same w sobie nie są ani dobre, ani złe. To nasz stosunek do pieniędzy ma znaczenie, jak są one wykorzystywane i czy potrafimy o nich rozmawiać z drugą osobą.

niedziela, 24 marca 2013

Planowanie - najażniejsza strategia oszczędzania

W zeszłym roku przekonałam się, jak ważne jest planowanie wydatków. Są pewne cykliczne wydatki, które musimy ponieść np. opłata OC, ubezpieczenie mieszkania, zakup podręczników do szkoły, opału na zimę.
Koleżanka, która planuje każdy dzień, gdy przyszedł rok szkolny mocno nadszarpnęła swój budżet, ponieważ niezaplanowała wydatków na podręczniki dla dwojga dzieci. Ja do tej pory, swój budżet nadszarpwyałam w maju, gdy miałam do zapłaty OC, ubezpieczenie mieszkania i wymianę opon na letnie. W tym roku mam już odłożone na ten cel pieniądze.
Ale planoanie nie dotyczy tylko opłaty OC, czy zakupu opału na zimę. Wiemy przecież, że w grudniu są święta Bożego Narodzenia i trzeba kupić prezenty, co roku wyjeżdżamy na wakacje. Odkładanie odpowiedznio wcześniej określonej sumy pieniędzy, nie obciąża bieżącego budżetu, a na końcu możemy bez problemu sfinansować wakacje, czy prezenty. Tak postępując nie będziemy zaciągali kredytów na wakacyjny wyjazd, czy zakup prezentów dla najbliższych.
Podobnie rzecz się ma z zakupami na święta. Odpowiednio zaplanowany jadłospis pozwala na kupowanie produktów na tyle wcześniej, aby uniknąć zakupoego szaleństwa na ostatnią chwilę.
Ozdoby świąteczne, czy znicze na Wszystkich Świętych można kupić tuż po tych świętach, kiedy są wyprzedaże. Ubrania, czy buty też kupujmy na wyrzedaży.
Na początku roku biorę kalendarz i wpisuję kiedy mam duże opłaty i ile potrzebuję pieniędzy, i co miesiąc odkładam na te opłaty.

sobota, 23 marca 2013

Mięso, jako przyprawa

Niedawno przeczytałam radę dla oszczędzających, aby potraktować mięso jako przyprawę. To określenie bardzo mi się spodobało, chociaż ja postępowałam tak od kiedy nauczyłam się gotować.
"Oszczędzanie" mięsa polaga na tym, aby używać je, jak najbardziej rozdrobnione z różnymi dodatkami. Kotlet schabowy może być na jeden obiad. Ale gdy pokroimy go na drobne kawałki i dodamy warzyw, już mamy dwa obiady.
Jak tylko nauczyłam się gotować zawsze dodawałam do mięsa dużo warzyw. Smętny kawałek kotleta na talerzu nie wyglądał zbyt apetycznie. Teraz jest to także sposób, aby mój Małż jadł warzywa. W innej formie "gryzą go w zęby". W mojej kuchni rzadko goszczą kotlety, za to królują mięsa gulaszowe i mielone. Z półkilogramowej porcji mięsa mam najczęściej obiad dla dwóch osób na trzy dni. Obiady nie są nudne. Jest to świetny sposób na wykorzystanie resztek z lodówki, aby nic się nie zepsuło.
Mamy też dodatkowy zysk - ćwiczymy naszą kreatywność.


poniedziałek, 18 marca 2013

Cele do realizacji

Człowiek podobny jest do osła, który musi mieć przed sobą marchewkę, aby biec do przodu. Dla człowieka taką "marchewką" są cele do których dąży.
Aby oszczędzać też potrzebujemy jakiegoś celu. (Oszczędzanie dla samego oszczędzania jest bez sensu.) Może to być dom, nowy samochód, wymarzona podróż dookoła świata. To są duże rzeczy, na które potrzeba dużo pieniędzy. Ale możemy mieć mniejsze cele - nowy telewizor, nowa sukienka, laptop.
Na te wszystkie rzeczy nie potrzebujemy brać kredytu (może oprócz domu), czy kupować tego na raty. Wystarczy, że będziemy co miesiąc odkładać pewną sumę pieniędzy.

Jak realizować swoje cele, aby nie ponieść porażki?

Po pierwsze - musimy jasno określić cel, do którego będziemy dążyć, np. zbieram na nowy samochód, na nowy telewizor, nową sukienkę, nowe meble.
Po drugie - określamy ile to kosztuje: nowa sukienka 400zł, nowy teleizor 2000zł, nowy samochód 20 000zł.
Następnie określamy, jak długo chcemy oszczędzać: za trzy miesiące chcę kupić laptop za 2000zł. Czas, jaki chcemy oszczędzać musi być realny do wykonania. Zarabiając 2000zł brutto, gdy partner zarabia najniższą krajową i masz 3 dzieci na utrzymaniu, nie zbierzesz 2000zł na nowy laptop, bez uszczerbku na domowym budżecie.
Zamiast tego możemy określić, jaką kwotę możemy co miesiąc odłożyć, nie szkodząc naszemu budżetowi, aby kupić wymarzoną rzecz. Na tej podstawie określimy ile czasu zajmie nam zebranie wymaganej kwoty i zrealizowanie założonego celu.

Najpierw realizujmy te cele, które wymagają najmniejszych nakładów finansowych i krótszego czasu. Zachęceni sukcesem łatwiej i szybciej będziemy realizować trudniejsze i wymagające dłuższego czasu cele.



niedziela, 17 marca 2013

Nie mam z czego oszczędzać

Nie mam z czego oszczędzać. To zdanie słyszę często, gdy mówię, że ja to robię. Mnie na początku też się wydawało, że nie mam z czego odłożyć. No bo z czego, skoro postępowałam, jak mnie uczono - rachunki, życie, oszczędności.
W listopadzie robiłam mały remont przedpokoju. Kładłam kafelki w miejsce po zdjęciu boazerii. Kosztowało mnie to ok. 200zł. Potem zastanawiałam się, skąd ja na to wzięłam pieniądze? Przecież nie odczułam zbytniego ich braku, a efekt w postaci kafelek na ścianach jest.
W tym czasie dowiedziałam się o płaceniu najpierw sobie.
Nagle okazało się, że mam sporo pieniędzy, które wcześniej z Małżem przejadaliśmy. Zaczęłam je odkładać - najpierw płacąc sobie. Stosując metodę kopert/słoików i płacąc gotówką zostają drobne pieniądze, które też odkładam. Do tego, co tydzień odkładam pieniądze stosując wyzwanie "52 tygodnie".
Po kilku miesiącach takiego postępowania mam na koncie oszczędności oraz mniejszy debet. Przestałam wydawać więcej niż zarabiam. Moje życie codzienne uległo nieznacznym zmianom, ale nie straciło nic na jakości i komforcie.
Teraz dziwię się, skąd ja mam te wszystkie pieniądze, przecież nie miałam z czego oszczędzać.


sobota, 16 marca 2013

Przyjaciel potrzebny od zaraz

O tym, że w życiu potrzebujemy przyjaciół napisano wiele artykułów i książek. Ale czy do oszczędzania potrzebujemy przyjaciela?
No może nie koniecznie przyjaciel, ale dobry znajomy może się przydać.
Dlaczego?
Otaczając się ludźmi podobnymi do siebie nie wydajemy pieniędzy na zbędne rzeczy. Takie osoby rozumieją nasze postępowanie i nasz stosunek do pieniędzy, więc nie będą namawiać nas na drogie rozrywki. Motywują nas do dalszego oszczędzania. Są wsparciem w chwilach zwątpienia. Z takimi osobami możemy wymieniać się sposobami na kolejne oszczędności.
Może się zdarzyć, że nie znajdziemy nikogo takiego w swoim otoczeniu. Co wtedy?
Mamy kilka możliwości.
Po pierwsze - założyć bloga. Pisanie, nawet gdy nie mamy zbyt wielu czytelników pomaga usystematyzować posiadaną wiedzę. Mamy też szersze spojrzenie na to, co i jak robimy, oraz zachęca do dalszej pracy nad sobą i swoimi funduszami.
Po drugie - zarejestrować się na forum poświęconym oszczędzaniu. W grupie raźniej pokonywać trudności. Zawsze możemy wypróbować sposoby innych na oszczędzanie, lub utwierdzić się w przekonaniu, że inni postęują podobnie do nas.

Niezależnie od tego, czy mamy w swoim otoczeniu podobnych do siebie, czy nie, ważne jest aby nasze działania przynosiły efekty w postaci oszczędnści, zaś my i nasze rodziny nie odczuwały ograniczeń.


piątek, 15 marca 2013

Błyszczące okna

Wielkimi krokami zbliża się wiosna i święta wielkanocne. Czas zabrać się za porządki. A mnie właśnie skończył się płyn do mycia okien. Do sklepu kawałek - iść się nie chce. Cena też niezbyt przystępna. 
Ale w szafce kuchennej flaszka octu spokojnie na okazję do pracy czeka. 
Do pustej butelki po orginalnym płynie do okien wlałam pół szklanki octu i resztę uzupełniłam ciepłą wodą i dodałam kilka kropli płynu do naczyń. Wstrząsnęłam i gotowe do walki z brudem na oknach. 
Okna myło się całkiem przyjemnie. Trochę więcej czasu, niż to jest zazwyczaj, zajeło mi wypolerowanie okien. Pomogło użycie papierowych filtrów do kawy. Są zdecydowanie lepsze niż ręcznik papierowy - nie zostawiają kłaczków. 


P.S.  Filtrów do kawy używam także, jako bazę do albumów i kartek. Do zaparzenia kawy użyłam ich może ze dwa razy. Służą mi też za koperty na paragony w moim seregatorze finansowym.

czwartek, 14 marca 2013

Sam dbasz o swoje pieniądze

Kto tak właściwie dba o nasze pieniądze? Bank? Doradca finansowy? Nie. Oni tego nie robią.
Bank jest firmą, która ma te pieniądze zarabiać udzielając nam kredytów lub sprzedając inne usługi. Nie będzie, więc doradzać, jak tego nie robić, lub zarobić na nas jak najmniej.

O WŁASNE PIENIĄDZE MUSIMY ZADBAĆ SAMI!

Zapominamy o tym, że pracwnik banku, czy doradca finansoy nie jest nikim innym jak sprzedawcą. Sprzedawanym przez nich towarem są usługi finansowe. Gdy idziemy do sklepu to zastanaiamy się, czy dany towar nam się podoba, czy wykonany jest z dobrych jakościowo materiałów, czy ma atrakcyjną cenę. Dlaczego tego nie robimy kupując usługi finansowe?
To tylko od nas zależy, czy kupimy ten towar, czy nie. 
To my podejmujemy wszystkie decyzje dotyczące naszych pieniędzy. Przecież żaden bank nie udzieli nam kredytu bez naszej zgody. Sami umieszczamy pieniądze na kontach oszczędnościowych, czy lokatach. To my sami inwestujemy pieniądze na giełdzie. To my sami, tak jak przy zakupach spożywczych, czy sprzętu AGD porónujemy proponowany towar, musimy porównywać usługi sprzedawane nam przez banki. 
Pomocne są tutaj różnego rodzaju zestawienia i porównywarki. Możemy skorzystać z porad zawartych na blogach finansowych czy forach, ale to my decydujemy jak wykorzystamy nasze pieniądze.


środa, 13 marca 2013

Kamienie dają pieniądze.

Tym razem przedruk, nieco okrojony artykuł z Wirtualnej Polski.
Czy ta metoda działa - nie wiem. Wiem tyle, że każdy sposób jest dobry, by pomagać bogactwu. Może dla kogoś kamień będzie szczęśliwszy i bardziej skuteczny od naszych słoików, dzbanków czy kopert.
Źródło: Kamienie sprawią, ze będziesz bogaty

"Pragniesz być bogaty, a twoje konto w banku znów zbliża się niebezpiecznie do debetu. Spróbuj przyciągnąć pieniądze za pomocą szlachetnych kamieni 

Przyciągają nie tylko pozytywną energię. Od wieków wiadomo, że ich magiczna siła tkwi także w cudownej właściwości ściągania majątku. Szlachetne kamienie działają na pieniądze wręcz jak magnes. (...).

Kamyk na szczęście można nosić w portfelu lub kieszeni.(...). Najlepiej wybrać taki, który najbardziej się nam podoba, który pociąga i przyciąga. Wybór jest tak duży, że każdy znajdzie coś dla siebie.

Nie wydawaj majątku
Bywa, że zwyczajnie nie stać nas na drogie błyskotki ze szlachetnymi kamieniami. Co wtedy? (...) Nie brakuje (...) sklepów, które oferują duży wybór kamieni szlachetnych – samorodków albo nawet już oszlifowanych. Sprzedają je za kilkanaście złotych w specjalnych woreczkach. (...)
(...) Jeśli nie mamy pieniędzy na nawet najmniejszy kamyk, postarajmy się o jego fotografię, która zadziała równie silnie, jak noszenie danego minerału przy sobie.

Co wybierać
(...) Pamiętajmy, że ich noszenie przy sobie nie tylko zwiększa zdolność zarabiania pieniędzy, ale też utrzymywania ich. Mając je, zwiększymy też szanse na powodzenie w pracy. (...)

Jadeit jest kamieniem długowieczności, płodności, mądrości i równowagi. Pomaga też utrzymać pieniądze. Dawniej kupcy trzymali w ręce jadeit podczas każdej negocjacji – miał im przynieść szczęście. I dzisiaj minerał ten poleca się handlowcom. Dzięki niemu uzyskają dobre wyniki bez strat. 

Seftonit powszechnie uważa się za kamień odwagi i siły. Jego wielka energia przyciąga bogactwo i szczęście. Bywa nazywany afrykańskim „kamieniem krwi”. Wierzy się też, że pomaga w uzdrawianiu stanu fizycznego i umysłowego.

Karneol powinni nosić przy sobie wszyscy biznesmeni, ponieważ kamień ten w każdej sferze zawodowej przyciąga szczęście i pieniądze. Pomaga też rozwijać się w pracy, co przynosi wymierne efekty. Karneol to kamień motywacji, odwagi, który uspokaja i poprawia koncentrację.

Agat mszysty uważany jest za jeden z najpiękniejszych i najciekawszych kamieni. Noszony oczyszcza ciało emocjonalne, oddala gniew i frustrację. Przyciąga za to szczęście i pieniądze. Agat powinni nosić ludzie o niskim poczuciu wartości oraz osoby poszukujące pracy.

Amazonit starożytni nazywali kamieniem młodości. Dziś wiemy, że nie tylko pomaga zachować urodę, odpędza strachy i zmartwienia, ale przyciąga bogactwo. Mówi się, że otwiera wrota wizjom i pomaga... hazardzistom. Amazonit pomaga odnieść sukces, rozkręcić karierę i zdobyć pieniądze.

Cytryn to tradycyjny kamień bogactwa, znany już od starożytności. Nazywany był dawniej „kamieniem kupców”. To kamień nadziei, który pomaga w sytuacjach „bez wyjścia”. Nie brakuje głosów, że właśnie ten kamień przywołuje jasność umysłu podczas decydowania o sprawach finansowych oraz otwiera na nowe pomysły. 

Tygrysie oko od dawna uważany jest za kamień pieniędzy. W przeszłości nosiły go wyłącznie osoby zamożne. Dziś mówi się, że tygrysie oko pomaga w tworzeniu własnego „raju na ziemi”. Ochrania i przynosi szczęście w życiu i w pracy. Przyciąga do siebie obfitość."

wtorek, 12 marca 2013

Płacę gotówką

W czasie, gdy korzystanie z kart płatniczych - debetowych lub kredytowych, jest standardem - ja polecam płacenie gotówką.
W sieci dostępnych jest wiele artykułów mówiących o zaletach kart płatniczych. Wiele banków kusi cashbackiem za płacenie kartą. Z drugiej strony, wszyscy oszczędzający polecają płacenie gotówką. Podają dlaczego, takie postępowanie pozwala zaoszczędzić. Przede wszystkim z "żywą" gotówką trudniej się rozstać. Mamy też dokładny obraz gdzie i jak wydajemy nasze pieniadze, co przy płatnościach bezgotówkowych jest prawie niemożlie. Stosując, opisany już wcześniej, system kopertowy wiemy dokładnie na co wydaliśmy i ile jeszcze pieniędzy mamy do dyspozycji.
Kiedyś płaciłam kartą wszędzie, gdzie tylko mogłam. I przyznaję, że nie miałam nad wydawaniem żadnej kontroli. Od niedawna płacę tylko gotówką. Teraz wiem dokładnie ile mam w portfelu i na co mogę sobie pozwolić. Łatwiej kontroluję swoje wydatki. I co najważniejsze: na koniec miesiąca zostaje mi jeszcze parę złotych oszczędności. A to mnie najbardziej cieszy.


poniedziałek, 11 marca 2013

Ile zyskamy przez naprawianie

Inspirowane obliczeniem, że w ciągu doby z kapiącego kranu może nam uciec nawet 36 litrów wody. Co prawda to obliczenie jest błędne, cytując komentarz internauty Buszkowice:

 "Zakładając, że litr wody waży 1kg, a kropla ok 1g daje nam to 36 000 kropel na 36 litrów. W ciągu doby jest 86 400 sekund (24h * 60min * 60sek). Zatem aby to stwierdzenie mogło być prawdą, w ciągu sekundy musiało by spaść 2,4 krople. Jest to oczywiście możliwe, jednak w takim wypadku nie mówimy już o kapiącym lecz cieknącym kranie i najwyższa pora wezwać hydraulika


Tak czy siak - kran cieknie i nasza woda, czysta i jeszcze nieużywana, płynie do rur, a z nią kolejne grosiki. A za nimi jeszcze inne. Wczoraj był Dzień Mężczyzny  Może w swojej łaskawości naprawią kilka rzeczy? Lista grzeszków, zaniedbań, które tworzą się i ewoluują przez zwykłe "niechcemisie"
1. Cieknący kran
Woda ucieka, za wodę płacimy... itd. Strata jest.

2. Kapiący prysznic.
3. Nieszczelny zawór pralki.
4. Zużyta uszczelka w baniaku na wodę do spłukiwania muszli klozetowej.

5. Nieszczelne okna
Za ciepło w kaloryferach też płacimy, drewno czy węgiel do pieca też nie darmowy.
6. Nieszczelne drzwi.
7. Niezabezpieczone pęknięcia w ścianach.  (Tak, tak, przyłóż tam rączkę. Zimne, nie? To znaczy, że tędy też ucieka ciepło.)

Obliczając stratę w czasie godziny czy dobry, wychodzi niewiele. Ale przemnożyć  to przez rok, 2 lata - to już konkretna suma. Załóżmy, ze na każdym z tych grzeszków tracimy 10 groszy dziennie. To już 70 groszy tygodniowo (mały batonik). 3 złote miesięcznie - dobra czekolada. Ale... 36 złotych rocznie, w dwa lata to już 72 złote. (kilka opakowań ptasiego mleczka na bank).
Panowie - do roboty! :)

Kalkulator

Kalkulator jaki jest każdy widzi. Każdy też wie do czego służy. Ale czy pomyśleliście kiedyś, aby zabrać go na zakupy?
Ja kilka razy miałam takie przebłyski. Zazwyczaj przelicza i liczy mi Małż. Dlatego też, gdy przeczytałam, że w ten sposób też możemy oszczędzić, nie wydało mi się to zupełnie głupie. Powiedziałam sobie, że czas najwyższy aby kalkulator zawsze zabierać na zakupy. Małż nie zawsze jest pod ręką, a policzyć trzeba będzie? A tak, kalkulator będzie w pracy.
Zatem jak ten kalkulator może nam pomóc oszczędzić?
Po pierwsze: łatwo przeliczymy, który produkt jest dla nas najlepszy finansowo. Po drugie: zanim dojdziemy do kasy dokładnie wiemy ile wydamy. Dzięki temu baczniej przyjrzymy się produktom włożonym do koszyka i czy są one nam niezbędne. Po trzecie: przy braku dostatecznej ilości gotówki, łatwiej rozważyć, który produkt mamy odłożyć na półkę.
Zatem kalkulator do torebki i można iść na zakupy. I na pewno będzie użyty.

niedziela, 10 marca 2013

Ozdoba wielkanocna z wytłoczki po jajkach - zrób to sam

Co można zrobić z pustej wytłoczki na jaja?

Może ozdobę na Wielkanoc.

Potrzeba będzie: pusta wytłoczka, biała farba (została po remoncie), filcowe kwiatki, kawałek tektury falistej (została po kupieniu szafy), kawałki wstążeczki i czekoladowe jajka.

Wytłoczkę malujemy na biało. Przygotowujemy ozdoby, co się komu podoba - u mnie płotek z tektury falistej i kwiatki, z boku drewniana kurka i zajączek przysiadły. Wstążeczki przytrzymują wieczko, aby się nie otwierało za mocno.

 

W miejsce na jajka wkładamy nasze jajka czekoladowe.

I nasza ozdoba na Wielkanoc gotowa.


sobota, 9 marca 2013

Zawsze ktoś ma więcej niż ja

Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie miał więcej ode mnie. Nie ważne jest, jak bardzo będę starała się to osiągnąć, to i tak będę miała mniej.
To smutne.
Dopóki nie powiemy sobie, że to co mamy w zupełności nam wystarcza, będziemy tak biegać za nieosiągalnym. Przecież tak biegnąc możemy przegapić to, że mieliśmy wszystko.
A gdyby tak zmienić kierunek biegu? Lub wogóle stanąć w miejscu i rozejrzeć się dookoła. I powiedzieć - MAM WSZYSTKO, CO CHCĘ MIEĆ. Wtedy okaże się, że jesteśmy szczęśliwymi i wolnymi ludźmi. (Chyba o to w tym życiu chodzi?)

środa, 6 marca 2013

Kiedy życie daje ci cytryny, zrób z nich lemoniadę

Życie potrafi nam nieźle dokopać, czy zwalić z nóg. Gdy się podnosimy i otrzepujemy z kurzu jesteśmy już kimś innym, niż przed upadkiem. Tak też było ze mną.
Komornik zajął nam pensję Małża, na poczet długów, które zostawił jego zmarły ojciec. Zatem życie poczęstowało mnie niezłą kupą cytryn. Lubię cytryny. Są zdrowe, ale też kwaśnie i trudne do zjedzenia. Dla mojego budżetu były wręcz zabójcze.
Z pomocą mamy spłaciliśmy komornika. Jednak ja już inaczej patrzę na swoje finanse. To co mogło mnie zabić, stało się lekiem, ale na inną chorobę. Zatem z tych cytryn zrobiłam lemoniadę.
Niedawno zaczęłam się zastanawiać, czy gdyby wtedy komornik nie zajął nam konta, to czy stałabym się bardziej świadoma swoich finanansów. Przecież debet na koncie miałąm od wielu miesięcy i mi nie przeszkadzał. Przynajmniej raz w miesiącu z Małżem jeździliśmy na jakieś wycieczki. Zakupy robiliśmy w mieście przynajmniej raz w tygodniu, a codziennie w miejscowym sklepiku. Kupowaliśmy wszystko, co wydawało się być niezbędne. Oprócz debetu na koncie i kredytu hipotecznego, nie mieliśmy innych zobowiązań finansowych. Po prostu jakoś się to kręciło, chociaż nie mieliśmy żadnych oszczędności.
Teraz inaczej patrzę na własne pieniądze. Widzę jaki mają potencjał. Moje życie nie zmieniło się aż tak bardzo. Wprowadziłam kilka drobnych zmian, ale efekt jest zadziwiający.
Wcześniej miałam tylko kwaśne cytryny, a teraz mam słodką lemoniadę. 

wtorek, 5 marca 2013

Jestem szefem banku

Jestem szefem banku. Pukacie się w czoło z niedowierzania. Ale to prawda. Jestem szefem banku, albo jakiegoś przedsiębiorstwa. Gena też jest szefem banku. Czy tego chcemy, czy nie - obie jesteśmy szefami banków.
Dlaczego tak mówię?
1. Jesteśmy sytematyczne i obowiązkowe.
2. Elastycznie zarządzamy czasem.
3. Mamy smykałkę do interesów.
4. Jesteśmy strategami.
5. Mając niewielki budżet potrafimy wypracować zyski.
Takie są zazwyczaj wymagania na szefa banku lub innej firmy. 

Zatem jesteśmy szefami banku. 

W końcu zarządzamy pieniędzmi naszych rodzin.


Gołąbki, bardzo oszukane

Tradycyjnych gołąbków nie cierpię. Nie lubię i już. Co innego te oszukane. Te mogę jeść choćby i codziennie. W sklepach można kupić dwie gotowe mieszanki, różnych firm, do zrobienia tego cuda. Cena, jak dla mnie jest zbyt wygórowana. Zrobienie samemu wychodzi taniej.
Co będzie nam potrzebne do zrobienia takich gołąbków?

  • kapusta (ja używam 1/4 lub 1/2 główki, zależy od wielkości i jak dużo chcę mieć gotowego dania) - 3zł za główkę,
  • szklanką lub półtorej szklanki ryżu - 1zł,
  • 0,5kg mięsa mielonego - 4,44zł w Lidlu,
  • słoiczek koncentratu pomidorowego - 1,40zł
  • mała śmietana - 1,2zł
  • 2 kostki bulionu drobiowego - 0,3 zł
  • przyprawy
Kapustę drobno szatkujemy. Wsypujemy do miski razem z ryżem, zalewamy całość wrzątkiem i przykrywamy. Odstawiamy na ok. 15 minut. 
W tym czasie robimy sos. Kostki rozpuszczamy według przepisu, dodajemy koncentrat pomidorowy i śmietanę. Doprawiamy do smaku.
Kapustę z ryżem odcedzamy i odciskamy z nadmiaru wody. Gdy ostygnie dodajemy do mięsa i razem mieszamy. Doprawiamy do smaku. Teraz formujemy z masy małe kulki, które możemy obsmażyć. (Ja tego nie robię. Nawet kulek nie formuję - to z lenistwa.) Całość przekładam do żarodpornego naczynia i zalewam sosem. 
Zapiekam ok. 1 godziny w temp 180 stopni.

Smakuje, jak tradycyjne gołąbki, a jaka oszczędność czasu.


poniedziałek, 4 marca 2013

10 rzeczy, których nie potrzebujesz

Przypadkowo trafiłam dziś na krótki program: 10 rzeczy, których nie potrzebujesz. Produkcja hamerykańska, ale w sumie dało do myślenia.
http://kobieta.onet.pl/oszczedzanie-10-rzeczy-ktorych-nie-potrzebujesz/lfwp2
Ideą jest, by nie przez inwestowanie oszczędzać, ale przez zaprzestanie bezsensownego wydawania. Na tej podstawie stworzyłam spolszczoną listę.
1. Wszelkie zadłużenie.
Każdy dług z czasem procentuje, rozrasta się. Nawet ten drobny zaciągnięty u koleżanki. Po pewnym czasie trzeba koleżance jeszcze dorzucić coś do długu - jakąś słodkość - i już kilka złotych z plecy. Albo co gorsza - tracimy jej zaufanie, a to jest bezcenne. O wysokim oprocentowaniu debetów nie wspominam - to  każdy wie.
2. Dodatkowe, pozornie przydatne sprzęty.
Czy w każdej kuchni jest potrzebna ich cała bateria? Ja mam mało - mikrofala, blender, mikser i tarka. To wystarczy do zrobienia KAŻDEJ potrawy. Dla niedowiarków - blender o mocy 700 wat dokładnie zmieli nawet zmrożone mięso, ani jednej grudki. Ma regulację mocy - nie muszę na komara wyjeżdżać z armatą - zmniejszam moc w czasie miksowania owoców - dodatkowa oszczędność na prądzie.
3. Tysiące kosmetyków i cudowne ziółka na przeróżne choroby.
Wszystko załatwią herbaty ziołowe- rumianek na oczy, mięta na stres itd itp. Przejrzyj szafkę w łazience - szampon, odzywka, żel pod prysznic, płyn do kąpieli, peeling inny do każdej części ciała, krem na każdy skrawek skóry inny... Nie mówię, żeby od razu używać tylko szarego mydła, ale przynajmniej nie kupować dwóch kosmetyków do tego samego.
4. Wyprzedaże
Tanio - więc kupisz więcej. Już słyszę tą formułkę - "To mnie nie dotyczy, kupuję tylko to, co akurat mi potrzebne". Tak, tak... Nie ma co się oszukiwać - kobiecie zawsze wszystko jest potrzebne. Tylko czy na pewno 5 par kolorowych rajstop, gdy spódnicę nosimy kilka razy w roku?
5. Pudełka na chusteczki.
Czyli wszelkie pierdoły, które do niczego nie służą. Bo ładne? Zrób je sama. Naklej kwiatuszka czy co tam lubisz. Tylko, na miłość boską - nie kupuj!
6. Zabawne rzeczy - sklepy ze śmiesznym rzeczami itp.
A po co to komu? Bawi przez chwilę, ale do niczego nie służy. Tak samo wszelkie porcelanki - ładnie zbierają kurz, jeśli masz ochotę wyhodować roztocza jako zwierzątko dla dziecka - proszę bardzo. Czasem przydają się jako obciążenie przy dużych płatach papieru czy tapety. Nawet nie można tego sprzedać jak się znudzi - bo kto to kupi?
7. Odświerzacze powietrza i ogólnie zbędne środki czystości.
Czy na prawdę każdy skrawek przestrzeni musi być pielęgnowany innym kosmetykiem?
Blaty świetnie myje płyn do szyb- odkaża i nabłyszcza. Specjalny płyn do kibelka? A może inny na zewnątrz i wewnątrz, jeszcze rozróżnienie na kierunek położenia względem słońca i na porę dnia?
8. Gadżety elektroniczne.
Mój małż częściej się za nimi ogląda niż za ładnym dziewczynami. Pytania - po co ci to? ile razy w tygodniu tego użyjesz? Jak bardzo uciążliwe było życie bez tego? Na bank w przeważającej części przypadków usłyszę - no tak, rzadko... Masz GPS? Ile razy go użyłeś w ciągu ostatniego miesiąca  Jeśli jesteś przedstawicielem handlowym - może i przydatne. Ja mam 3 kilometry do pracy, co dzień ta sama trasa. Wierzę, że się nie zgubię.
9. Okazje
Ta sama zasada co w gadżetach elektronicznych. Ja dorzucę coś od siebie - pozbądź się tego, co nie jest potrzebne, a zajmuje miejsce. Brak miejsca zmusza do kupowania kolejnych pojemników, szaf - a to już wydatek. Co z tego, ze dostaniesz za to 5 złotych? To jest kolejne 5 złotych do sukcesu. Jak na ulicy widzisz monetę, to nie podnosisz, bo się nie opłaca? Jakby mi płacili za każde schylenie się 5 złotych,, to mogłabym to robić etatowo.
10. Sprzęt do ćwiczeń.
Ech, to bardzo hamerykańskie, w Polsce rzadko występuje. Rozwalił mnie jednak komentarz lektora: "Są tańsze wieszaki na skarpetki". Od razu przed oczami stanął mi obraz, jak kiedyś moja teściowa używała rowerka treningowego jako składzik prania, bo - jak twierdziła - dzięki temu nie musi się schylać  jak coś bierze do prasowania. Chyba to stanie się moją dewizą - eliminować wszystko, co dużo kosztuje, a nie będzie w pełni  wykorzystane.




Po co przepłacać?

Ani mnie, ani Geny nie trzea przekonywać do kupowania produktów pod marką własną sklepu, np. Biedronki. Dlaczego? "Skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać". To hasło reklamowe czegoś tam (nie pamiętam już czego), ale jakże trafnie się odnosi do zakupu takich produktów.
Jakiś czas temu wymieniałyśmy się z Geną informacjami jakie produkty warto kupić po marką własną sklepu, a jakie nie. I tak jakoś temat zszedł na podpaski. Okazało się, że dotychczas używane firmy X są droższe od "markowych" sklepu o prawie 3zł. Różnicy w użytkowaniu nie ma żadnej.

Zatem: skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać.


niedziela, 3 marca 2013

Oszczędzanie - dla siebie, nie na sobie

Wielu moim koleżankom oszczędzanie kojarzy się kupowaniem tylko i wyłącznie najtańszych produktów spożywczych, higienicznych czy czystości. Nic bardziej mylnego. Oszczędzać trzeba dla siebie, nie na sobie.
Zazwyczaj najtańsze produkty (np. niektóre marki własne,jak Tip) kusza ceną. Są średnio o 25 % tańsze od swojego odpowiednika dobrej marki. Rzeczywiście, przeliczając cenę za litr czy za kilogram produktu jest to kuszące. Istnieje jednak małe ale, nazywa się ETYKIETA i SKŁAD PRODUKTU.
Okazuje się bowiem, że tańszy środek to zwykły płyn do naczyń. Ale droższa marka, reklamowana czy nie, jest w formie koncentratu. Ma mniejszą zawartość wody. Można więc albo rozcieńczyć sobie płyn w domu, albo, tak jak ja, używać po dosłownie jednej kropelce. Podobnie rzecz się ma z płynem do płukania - są płyny i koncentraty.
Ostatnie wybierałam płyn do podłóg. Potrzebuję uniwersalnego, bo mam do mycie 4 różne rodzaje nawierzchni. Każdy płyn miał pojemność około litra, ale różniły się wskaźnikiem skoncentrowania. Takiej informacji o ilości wody użytej do przygotowania produktu zazwyczaj nie ma, ale tu dużo mówi  nam sposób rozrabiania z wodą już podczas mycia. Waha się to od pół nakrętki do 3-4 na 5 litrów wody. Tak więc jeden produkt może wystarczyć na 3 razy więcej myć nić inny o tej samej pojemności.
Inny przykład:produkty mrożone. Te tańszych arek mają mniej w składzie farszu lub więcej tzw. glazury. Ryba droższej marki - i takie informacje są, muszą być!, na etykiecie - ma glazury np. około 5 %. W Netto spotkałam się kiedyś z bodaj dorszem glazurowanym, który miał wg etykiety- tu uwaga - glazury 40 %. Co oznacza, że zapłaciłabym za wyjątkowo drogą wodę .
Gotowa masa do makowca. Skład: mak, bakalie, orzechy, cukier i parę innych. Cena 500 gram waha się od 5 do 8 złotych. Ale - ilość maku to niekiedy 20%. Nie powinno się to więc nazywać masa makowa, a masa wszelka inna z dodatkiem maku.
Inna kwestią jest zawartość witamin, białka i tłuszczu. Np. panga jest tanią rybą (odporną na zanieczyszczenia, największy jej hodowca to Wietnam i okolice, żyją tam po prostu w ściekach),  około 10 złotych za kilogram. Ale nie ma prawie wartości odżywczych, tak jakby ją ulepić ze styropianu. Za to ryby droższe, np. łosoś, w dużo mniejszym kawałku,  mają kilka razy więcej substancji odżywczych.
Patrząc tylko i wyłącznie na cenę, niekiedy można więc dużo stracić.

genialne rozwiązanie

Właśnie znalazłam genialne rozwiązanie, aby zaoszczędzić prąd przy korzystaniu z lodówki.

piątek, 1 marca 2013

Mój niezawodny sposób na obiad

Tanio, zdrowo i smacznie taki jest mój niezawodny sposób na obiad. Czyli duszone mięso mielone z warzywami. W dodatku jest on niezwykle prosty do wykonania.

Potrzebe będą:

  • mięso mielone (ja używam wieprzowo-wołowe) - 4,44zł w Lidlu
  • 3 - 4 marchewki - 0,6zł
  • 2 pietruszki - 0,6zł
  • pół selera - 0,6zł
  • 4- 5 cebul - 0,30zł
  • 4- 5 ząbki czosnku - 0,3zł
  • pół puszki groszku zielonego - 0,8zł
  • pół puszki kukurydzy - 1,20zł
  • pół puszki czerwonej fasoli - 0,8zł
Koszt produktów ok. 10zł.

Ja gotuję w jednym, dużym garnku. Najpierw na rozgrzanych 2 łyżkach oleju podsmażam marchewkę, pietruszkę i seler (pokrojone w kostkę lub plastry). Jak lekko zmiękną wyciągam do miski, a do garnka wrzucam pokrojoną w kostkę cebulę i ją szklę. Dodaję posiekany czosnek i chwilę duszę. Następnie wrzucam mięso i obsmażam. Potem dorzucam obsmażone warzywa i dodaję warzywa z puszki. Dolewam pół szklanki wody, przykrywam i dusżę do miękkości. Pod koniec gotowania doprawiam solą, pieprzem, papryką, majerankiem. (Można jeszcze dodać koncentrat pomidorowy lub śmietanę.)
Podajemy z ziemniakami, ryżem, makaronem, kaszą - co komu pasuje.

W ten sposób mamy prosty i zdrowy obiad, który z innymi dodatkami możemy podać 2 dni z rzędu, a dodatkową porcję jeszcze zamrozić.