poniedziałek, 22 września 2014

Organizer na biurko - zrób to sam

Rok szkolny trwa w najlepsze. Rodzice już pewnie zdążyli zoganizować miejsce pracy dla swoich dzieci. Ja, jak wiecie, dzieci nie mam. Jednakże też potrzebuję mieć organizer na biurku. Od kilku lat za organizer na przybory biurowe służył mi ten słoik ozdobiony przez Genę.


Niestety okazał się za mały na wszstkie nożyczki i inne pierdoły potrzebne mi do pracy. Teraz, jak widać zamieszkały w nim pisadła. Dlatego postaniwiłam zrobić organizer na biurko, który lepiej będzie odpowiadał moim potrzebom. W związku z tym powstało coś takiego:




Został on zrobiony z rolek po papierze toaletowym i kordonku (te dała mi mama po swoich robótkach).

Przycięłam dwie rolki, aby miały różną wysokość.
Każdą rolkę okleiłam kolorowym papierem. Kawałek tektury, który jest podstawką, najpierw przycięłam do kształtu, jaki będzie mieć gotowy organizer i również okleiłam papierem.

 Następnie każdą rolkę przykleiłam klejem na gorąco do podstawki. Na zdjęciu widać klej.

 Tak preentuje się mój organizer na biurku.

Inspiracją był dla mnie, jak zwykle internet. 








sobota, 20 września 2014

Sprytny sposób na dodatkowe oszczędności

Ciągle się uczę czegoś nowego.

Każdy z nas miał lub ma jakieś długi. Jedni radzą sobie z nimi lepiej, inni gorzej. Dla tych co radzą sobie gorzej potrzbna jest pomoc. Taką pomocą w spłacie długów jest METODA KULI ŚNIEGOWEJ. Polega ona na spisaniu wszystkich długów i uporządkowaniu ich w kolejności od najmniejszej liczby rat do spłaty (może być też od najdroższego oprocentowania kredytu). Spłacamy wszystkie kredyty według harmonogramu, a ten na samej górze nadpłacamy. Gdy go spłacimy to pieniądze, które byśmy wpłacali na jego spłatę przeznaczamy na nadpłacanie kolejnego długu.

Dlaczego o tym piszę?
Niedawno przeczytałm o sprytnym pomyśle na szybsze zwiększenie swoich oszczędności - SPŁACANIE DŁUGÓW, KTÓRE JUŻ NIE ISTNIEJĄ.
Jak wspomniałam wyżej, każdy z nas miał lub ma jakiś dług. Po jego uregulowaniu nic nie stoi na przeszkodzie, aby wartość jednej raty dalej płacić, tylko teraz już na konto oszczędnościowe. Ten sposób przypomina właśnie metodę kuli śniegowej. Tylko, że zyskują na tym nasze oszczędności. Przecież kredyt był zaciągnięty na jakiś czas. W tym okresie nauczyliśmy się tak gospodarować naszymi pieniędzmi, że starczało na wszystko, także na spłatę rat. Wobec tego, teraz też damy sobie radę.

Uzupełnienie
Taką metodę wybrała moja mama. Jakiś czas temu wzięła dla nas kredyt na spłatę komornika. Raty były płacone z jej konta. Ja w miarę możliwości przesyłałam jej na konto pieniądze na te raty. Komornik został spłacony. Moja mama, za moją namową, dalej płaci raty, tylko, że na konto oszczędnościowe. Jedyna różnica to wysokość tej kwoty. Jest ona trochę niższa od tej jaką pobierał bank. Jedakże skutek tego zabiegu jest taki, że teraz moja mama ma większe oszczędności, niż gdy odkladała z tego co zostało jej na koniec miesiąca. No i w końcu przyznała mi rację, że moja metoda oszczędzania jest lepsza od tej stosowanej przez nią do tej pory.


piątek, 19 września 2014

Zgodnie z instrukcją...

Gdy zaczynałam swoją przygodę z oszczędzaniem, i wertowałam stronę po stronie w internecie, wszędzie trafiałam na banały typu: gaś światło w pomieszczeniu, z którego nie korzystasz, dokręcaj kurki z wodą, gotuj pod przykryciem itd. Nie mówię, że nie są one warte swojej treści. Jednak dla kogoś, kto chce zobaczyć szybko efekt z wykorzystania tych rad w praktyce, może to rozczarować i sfrustrować. Teraz stosuję je, nie przykładając do nich wagi. Stały się naszym nawykiem.

Wśród rad wtedy przeczytanych było też m.in. o stosowaniu proszku do prania zgodnie z instrukcją.
W tamtym czasie nie zwracałam na to szczególnej uwagi. Jednak z czasem zaczęłam się stosować do takich instrukcji.
Dlaczego?
Każda rzecz jaką kupujemy w sklepie ma na etykiecie instrukcję obsługi, czy sposób użycia. Muszą się do tego stosować wszyscy producenci. Do czego to potrzebne? A no po to aby nam służyło dłużej i nie wyrządziło nam krzywdy. Tak jest ze wszelkiego rodzaju sprzętem elektronicznym, telefonem i innymi przedmiotami, których używamy. Podobnie mamy z lekami, które musimy stosować w takiej ilości jaką zaleci nam lekarz. Dlaczego jednak nie zwracamy na to uwagi stosując środki chemiczne do sprzątania, kosmetyków, czy higieny osobistej? Dlaczego używamy tego więcej niż zaleca producent? Czy gdy użyjemy więcej proszku do prania, to będzie ono czystsze? A może nasze zęby staną się bielsze, gdy do jednego mycia zużyjemy pół tubki pasty do zębów?
Najlepiej to widać przy proszkach do prania.
Na rynku mamy wiele różnych proszków do prania, różnych marek i w różnych objętościach. Różne są też ceny. Już jakiś czas temu na rynku pojawiły się proszki skoncentrowane. Co to znaczy? Znaczy to, że ich siła działania przy mniejszej ilości jest taka sama, jak przy większej ilości proszku normalnego. Takie proszki są droższe, za kilogram od tych zwykłych. Jednak jeśli będziemy dokładnie stosować się do instrukcji producenta, to okaże się, że starcza nam na dłużej, a więc wychodzi taniej.


Na zdjęciach powyżej pokazane są miarki jakie dołącza producent do swojego produktu.
W przypadku butelek są tonakrętki.

Zatem jeśli chcemy, aby takie środki starczały nam na dłużej (a w związku z tym kupujemy rzadziej - więc oszczędzamy) to stosujmy się dokładnie do instrukcji dołączonej przez producenta. Dokładnie odmierzajmy dawkę, jaka jest nam potrzebna do umycia podłogi, czy na jedno pranie, tak samo jak odmierzamy lekarstwa. Producent często dołącza do swojego wyrobu stosowną miarkę. Jeśli tego nie zrobił, to znajdźmy sami taką, która będzie pomagała nam odmierzać określoną ilość produktu. Po pewnym czasie okaże się, jak sporo zaoszczędziliśmy na tej czynności (gdy np płyn do płukania, który używamy zwykle starczał nam na miesiąc, a teraz przy tej samej ilości prania wystarcza nam na dwa miesiące).

Mój proszek do prania - sama znalazłam łopatkę do odmierzania proszku o takiej samej zawartości, jak łyżka stołowa.

wtorek, 16 września 2014

Folia tablicowa

Tablica we wnętrzach jest bardzo ciekawym pomysłem. Gena swojego czasu miała pomalowane drzwi farbą tablicową. Taka farba jest niestety droga. A ponieważ potrzeba matką wynalazku, to w internecie można znaleźć przepis na domową farbę tablicową, która kosztuje ułamek ceny farby gotowej.
Alternatywą dla farby jest folia tablicowa. Koszt rolki (200cm/45cm) to 7zł. - przynajmniej ja za tyle kupiłam. Folia ma podobne właściwości jak farba tablicowa. Jedyna różnca to zakres jej stosowania.

W jednym z wcześniejszych postów (tutaj) pisałam o domowym centrum informacyjnym. Mój "Kotecek" tak je sobie upodobał, że wyciągał wszyskie szpilki i pinezki, ktorymi przypinałam ważne wiadomości. Aby tego nie robiła, pościągałam z jednej tablicy wszystko co moło przypaść jej do gustu. I tak została sobie taka samotna pusta tablica. Dlatego, gdy zobaczyłam folię tablicową w sprzedaży to kupiłam. W głowie już miałm setkę pomysłów na jej wykorzystanie.

Oto kilka pomysłów, które wykorzystałam:

  • Nowa tablica informacyjna: 
                             Do jej zrobienia potrzebowałam: Stara tablica korkowa Folię tablicową, nożyczki, krótką linijkę i nożyk precyzyjny (do tapet)

Folię odmierzyłam do wielkości ramy tablicy korkowej i przycięłam nożyczkami. Folią wykleiłam wnętrze ramy, dokładnie dociskając krótką linijką do powierzchni. Na koniec precyzyjnym nożykiem odcięłam nadmiar folii.
 A tak prezentuje się nowa stara tablica na swoim miejscu.



  •  Etykiety na chemię w łązience



  • Etykiety na pudła z bielizną



Jeśli komuś to mało - polecam przejrzenie innych stron internetowych w poszukiwaniu inspiracji.

środa, 10 września 2014

Uniwersalny środek do czyszczenia

Od wielu lat jestem fanką brytyjskiej dziennikarki, prowadzącej program "Perfekcyjna Pani Domu" - Anthei Turner. Gdy dowiedziałam się, że Polska również będzie miała program na tej licencji z niecierpliwością czekałam na jego premierę. Niestety program bardzo mnie rozczarował, przede wszystkim sztucznością pani Rozenek.
Do perfekcji, niestety, jest mi bardzo daleko, ale staram się być jak najlepszą panią domu. Dzięki temu programowi wiele zmieniło się na lepsze. Gdy wyszłam za mąż książka Anthei Turner była pierwszym prezentem urodzinowym od mojego Męża. (nie żeby coś sugerował. Po prostu chciałam mieć tę książkę).


Jak widać na powyższych zdjęciach jest ona w użyciu.
Nie ma może ona super kolorowej szaty graficznej, ale napisana jest w sposób zrozumiały dla każdego.
Rady w niej zawarte opisane są prostym językiem. Wiele z nich sprawdziłam i stosuję w swoim domu.
Jedną z nich jest przepis na uniwersalny płyn do czyszczenia.
Mogłam go zrobić dopiero, jak kupiłam boraks (przy okazji robienia domowego proszku do prania).
Do jego zrobienia potrzebujemy:

1 łyżkę boraksu,

2 łyżki octu spirytusowego - ja użyłam tego, którym zalałam skórkę pomarańczową. Dzięki temu nie ma potrzeby dodawać olejków zapachowych.

Po 3 krople olejku lawendowego i z drzewa herbacianego. Ja dodałam tylko olejek cytrynowy,
  • 2 szklanki wody.

Wszystkie składniki razem wymieszać i przelać do butelki ze spryskiwaczem i można sprzątać.




wtorek, 9 września 2014

Święto plonów

Dopóki nie przeprowadziłam się na wieś nie miałam pojęcia, jak ważnym świętem dla rolników są Dożynki. Co roku staram się w nich uczestniczyć. Na straganach można zobaczyć i kupić prace pań z Kół Gospodyń Wiejskich. Są one dla mnie źródłem wielu inspiracji.
Przy wjeździe do miejscowości, w których odbywają się Dożynki można zobaczyć takie "witacze".




Widziałam jeszcze "witacza" w kształcie kota i pszczoły.
Głównym jednak powodem dla którego uczestniczę w tym święcie plonów, jest zaopatrzenie się w miód.

W tym roku kupiłam rzepakowy (na obniżenie ciśnienia dla Małża). Zakup miodu nie należy do najtańszych. Jednak zakup bezpośrednio z pasieki, daje mi gwarancję, że nie jest on oszukany i ma swoje lecznicze właściwości. Nie ma nic lepszego na rozgrzanie z jesienne i zimowe wieczory, jak herbata słodzona miodem lub napój imbirowo-cytrynowo-miodowy.


niedziela, 7 września 2014

Święta za trzy miesiące.....

Święta za trzy miesiące, a ja już zrobiłam kartki do wysłania. Małż stwierdził, że mam coś z wariata, skoro tak szybko przygotowuję się do świąt.
A ja akurat miałam wenę twórczą. Robiłam kartkę na imieniny dla wujka, wykańczałam album, to i za jednym zamachem kartki na święta machnęłam. To jest efekt końcowy:


Do zrobienia kartek wykorzystałam:
  • kolorowy papier (u mnie skrapowy, ale może być każdy inny)
  • kolorowy blok techniczny
  • papierowe serwetki (do serwowania deserów - dostępne w supermarketach)
  • obrazek ze świątecznym motywem (ja wydrukowałam i pokolorowałam kredkami digi stemple Magnolii)
  • dekoracyjna gwiazdka (ostatnie 4 sztuki wygrzebane w czasie robienia porządków w swoim warsztacie)
  • klej, nożyczki.
Najpierw wydrukowałam, pokolorowałam kredkami swoje obrazki. Podkleiłam je na grubszy papier, a gdy wyschły wycięłam motyw. Z bloku technicznego przygotowałam bazę swojej kartki, aby pasowała do koperty w jakiej ją wyślę. Kolorowy papier wycięłam o pół centymetra mniejszy z każdej strony i przykleiłam na bazę. Na środku przykleiłam serwetkę, a na niej wycięty motyw. Całość uzupełniłam brokatową gwiazdką.