poniedziałek, 21 października 2013

Tanie farbowanie tkanin

Mam w swojej kolekcji sporo serwet i serwetek zrobionych przez mamę na szydełku. Niestety, w czasie ich leżenia na stole przytrafiają im się rózne wypadki. A to położę łyżeczkę mokrą od kawy lub herbaty, a to kubek z mokrym denkiem postawię, lub koty w szale zabawy kubek potrącą i zawartość na stół się wyleje, czy ja sama to zrobię. Efekt i tak jest taki:


Pranie i wybielanie nie dają rezultatów. Postanowiłam, że skoro kawa i herbata zostawiła takie ładne plamy to ja całość tak zafarbuję. (doświadczenie miałam farbując w ten sposób koronki)

W misce zaparzyłam kilka torebek herbaty ekspresowej (zamiast herbaty można zaparzyć kawę rozpuszczalną)

Wkładamy do niej tkaniny, które chcemy zafarbować i całość lekko wygniatamy, aby zamoczyć całość.

Zostawiamy na ok. pół godziny. Wyciągamy, płuczemy i rozwieszamy.

Na zdjęciu poniżej jest porównanie z białą serwetką

Serwetki zyskały nowy kolor. Plam po wcześnijszym użytkowaniu nie widać. Kolor niestety nie jest jednolity, ale wygląda to o wiele lepiej niż plamy.

niedziela, 20 października 2013

Minął rok...

Właśnie mija rok, jak postanowiłam zgładzić Smoka Debeta i nakarmić swoją Świnkę Skarbonkę.

Smok Debet zginął śmiercią tragiczną, a Świnia nie jest głodna.

W zeszłym roku na dwóch kontach miałam potężne debety, kredyt hipoteczny do spłaty, spłatę kredytu wziętego przez mamę dla nas na komornika i żadnych oszczędności. Obecnie mam spłacone debety, spłaconą pożyczkę mamy na komornika i trochę oszczędności. Może nie jest ich wiele, ale są.
Niewielkie zmiany w patrzeniu na pieniądze i swoje życie pozwoliły mi na osiągnięcie celu. Teraz mam wyznaczone następne. Osiągnięcie ich bedzie już łatwiejsze.
Przez ten rok nauczyłam się jak stworzyć budżet i jak rozporządzać pieniądzmi, aby starczyło na wszystko i jeszcze zostało. Mam jeszcze wiele do zrobienia w tym zakresie, ale jest dużo lepiej niż było jeszcze przed rokiem. Małż też zaczął inaczej patrzeć na tę sferę naszego życia.
Nie jest łatwo pozbyć się starych nawyków. Czasem ulegam ich wpływom. Jednakże, zdaża się to coraz rzadziej.

środa, 16 października 2013

Zapach do samochodu

Jak już cześniej pisałam lubię otaczać się ładnym zapachem. Także w samochodzie. 
Od kiedy posiadam samochód szukałam czegoś o ładnym zapachu, który byłby jeszcze trwały. Tradycyjne choinki zapachowe do samochodu mają bardzo intensywny zapach na początku, a potem szybko wietrzeje. Aby temu zapobiec, według instrukcji na opakowaniu, folię, w którą jest zapakowana ściąga się stopniowo. Niestety nie wygląda to zbyt estetycznie. 
inne odświeżacze są mniej lub bardziej estetyczne, o różnym stopniu wietrzenia zapachu. Do tego dochodzi cena. Też nie zawsze atrakcyjna.
Kilka dni temu, jadąc na zakupy patrzyłam na pluszowe "bimbadło" (to na zdjęciu) i......

zaświeciła mi się żaróweczka. Przecież mam olejki zapachowe. 
Wkropiłam kilka kropli ulubionego zapachu na kostkę. Teraz mam w samochodzie ładny zapach. A jak wywietrzeje mogę użyć innego zapachu. 
Koszt niewielki. Olejek ok. 8zł za buteleczkę 12ml. Kostka "bimba" się za lusterkiem od kilku ładnych lat, zakupiona za 3zł w wakacje "pod namiotem".



wtorek, 15 października 2013

Sposób na dynię

Ja także ostatni weekend przeszalałam z dynią, tylko w większym rozmiarze.


Wydrążyłam pestki, obrałam ze skórki (zwykłą obieraczką do warzyw). Wrzuciłam pokrojony miąższ do garnka i zagotowałam, tak ze 40 minut. Powstała gorąca masa, rozdrobniona tłuczkiem do ziemniaków utworzyła puree. Szybko do słoików, zakręcić i gotowe.
Myślę, ze z resztek dyni według przepisu April też by się dało to zrobić, tym bardziej, ze po upieczeniu dynia jest bardzo miękka, jak ugotowane jabłko.
Z takiej masy można zrobić multum potraw, ja robiłam ciasto i zupę dyniową - pycha.

Zupa-krem z dyni - przepis:
pół kostki masła, porcja rosołu lub kostka rosołowa + 200 ml wody
200 ml słodkiej śmietanki lub mleka z 2 łyżeczkami cukru
półlitrowy słoik puree z dyni (czyli chyba tak z pół kilo dyni świeżej)
pieprz, sól
pół łyżeczki gałki muszkatołowej
pietruszka (świeża lub suszona)
2 ząbki czosnku

Wrzucić składniki do garnka, zagotować, przetrzeć blenderem czy czymś w tym guście i już, Wrażenia smakowe jak dla mnie ciekawe. W dodatku mając już w słoikach gotowe puree, zrobienie takiego kremu zajmuje 5 minut.


poniedziałek, 14 października 2013

Królowa jesieni na talerzu

Oto Ona.....
Królowa jesieni.

Jest nie tylko ozdobą, ale i świetnym daniem. Jest bogata w wiele składników mineralnych, lekkostrawna, o delikatnym słodkim smaku. Przyrządzam ją na wiele różnych sposobów. 
Moim ulubionym sposobem jest pieczenie jej z farszem z kaszy gryczanej i mięsa mielonego.

Okaz na powyższym zdjęciu ma ok. 3kg i jest idelany na dwa obiady dla dwóch osób.

Na początek odcinamy górną część, tak aby utworzyć pokrywkę.

Wydrążamy zawartość. Całość solimy i odstawiamy na ok.pół godziny, aby się "spociła" i wchłonęła trocę soli.
W tym czasie wybieramy pestki i płuczemy. Na suszarkę i będzie przegryzka.


Szklankę kaszy gryczanej gotujemy do miękkości w rosole.


Na patelni lub w garnku podsmażamy cebulę, czosnek i mięso mielone. 

Następnie łączymy mięso z kaszą. I doprawiamy do smaku

Dynię płuczemy i lekko osuszamy ręcznikiem papierowym Następnie nadziewamy farszem. i wstawiamy do piekarnika na 1,5godziny w 180 stopniach.

Po upieczeniu wygląda tak:

Wykładamy na talerz razem z kawałkami dyni.

Proste, tanie i łatwe w przygotowaniu. A jeśli zaprosimy na kolację gości i przed podaniem, całą upieczoną dynię polejemy kieliszkiem wódki i podpalimy - to jeszcze efektowne danie.





niedziela, 13 października 2013

Kartki bożonarodzeniowe

Wiem, że do świąt Bożego Narodzenia jest jeszcze sporo czasu. Jednak ja, już dzisiaj zrobiłam dla moich najbliższych kartki świąteczne.
Jak je zrobiłam? Potrzebne są: papier kolorowy, blok techniczny, klej, nożyczki, wstążeczki i inne drobiazgi, które będą stanowiły zdobę naszej kartki.
Ja użyłam materiałów tych na zdjęciu poniżej


Najpierw z bloku technicznego przygotoujemy naszą bazę na kartkę. U mnie jest ona wielkości koperty w jakiej będę je wysyłać.

Następnie przycinam kolorowy papier. Jest on dopasowany do tego jak będzie wyglądała kartka po skończeniu

Później łączę ze sobą wszystkie elementy w całość, zaczynając od górnej warstwy.


Na koniec dodaję ozdoby (filcowe gwiazdki i drewniane choineczki - kupione za grosze, dawno temu w Kauflandzie)


Tak przygotoane elementy przyklejam do naszej bazy. Robię to za pomocą pianki, aby kartka nabrała przestrzeni.

A tak wyglądają moje kartki - gotowe do wysłania po wypisaniu życzeń


Aby uprzedzić zarzut, że do zrobienia tych kartek użyłam specjalnego papieru scrapbokingowego, poniżej umieszczam kartki zrobione kilka lat temu z kolorowego bloku technicznego.
 




Za ozdobę posłużyły wstążki i gwiazdki wycięte z opakowania po murzynkach.


sobota, 12 października 2013

Kupowanie w hurtowni

Dzisiaj, dzięki uprzejmości naszego kolegi, mogliśmy zrobić zakupy w hurtowni. O tym, że będziemy robić z nim zakupy wiedzieliśmy kilka dni wcześniej, dzięki temu mogliśmy się do nich przygotować. Na stronie internetowej sprawdziliśmy ceny i w jakich zbiorczych opakowaniach są sprzedawane poszczególne towary. Sprawdiliśmy naszą listę zakupową na ten miesiąc i zaznaczyliśmy, które produkty kupimy w hurtowni. I tak przygotowani ruszliśmy na zakupy.
Najpierw hurtownia, potem pozostałe sklepy. W tych sklepach, w których robimy zazwyczaj zakupy porównaliśmy ceny jednostkowe tych artykułów zakupionych wcześniej w hurtowni.
Na przykłąd: na samej karmie dla kotów zaoszczędziliśmy 20zł, puszki z kukurydzą, groszkiem i fasolą - 15zł, mleko 5zł. Po powrocie do domu okazało się, że na towarach kupionych w hurtowni zaoszczędziliśmy ponad 150zł.
Koszty jakie ponieśliśmy to dowóz kolegi pod dom (ok. 1,5km) i dwa dobre piwa, czyli niewiele. Za to oszczędności spore.
Wadą robienia zakupów w hurtowni jest to, że kupujemy w zbiorczych opakowaniach i problemem jest potem przechowanie towaru. Ale jeżeli nasze zużycie miesięczne jest duże lub/i mamy miejsce do przechowywania to nic nie stoi na przeszkodzie, aby robić zakupy w hurtowni.

sobota, 5 października 2013

Odświeżacz powietrza za grosze

Jak większość z nas lubię, jak w domu roznosi się ładny zapach. Nie lubię jednak płacić nie wiadomo jakich pieniędzy, a te które są tańsze nie zachęcają wyglądem.
Już wcześniej czytałam jak zrobić domowy odświerzacz powietrza. W końcu postanowiłam zrobić taki sama.
Oto materiały z jakich go zrobiłam:



Potrzebujemy: sodę oczyszczoną, słoik, wysoką szklankę lub jakieś inne szklane naczynie; kilka patyczków do szaszłyków; ulubiony olejek zapachowy; perełki nawadniające do ozdoby (nie są konieczne).
Aby zrobić odświeżacz bierzemy słoik lub wysoką szklankę lub inne naczynie. Wlewamy pół szklanki wody i rozpuszczamy w niej łyżeczkę sody oczyszczonej. Dodajemy 10 kropli ulubionego oleju zapachowego. Wkładamy patyczki do szaszłyków, które będę rozsiewać zapach. I gotowe. Tak wygląda tuż po zrobieniu mój odświerzacz:



Dorzuciłąm do niego trochę perełek nawadniających. (Na zdjęciu ich jeszcze nie widać, ponieważ jeszcze nie wchłonęły odpowiedniej ilości wody.)

Koszty mojego odświeżacza:

  • soda - miałam w domu (całe opakowanie coś ok.3zł),
  • szklanka - wyciągnięta z zakamarków kredensu,
  • patyczki do szaszłyków - znalezione na dnie szuflady,
  • olejek zapachowy - bulteleczka 12ml ok. 7zł,
  • perełki nawadniające - 1/3 opakowania - 50gr za opakowanie, kupione dawno, dawno temu (te które są na zdjęciu kupiłam niedawno w Biedronce po 4zł).
Zatem łączny koszt to coś około 1 złotówki.
Nigdzie nie znalazłam odświerzacza w tej cenie. Najtańsze to 3 złote.

czwartek, 3 października 2013

Skrzynia na ziemniaki

Jesień już za pasem, a zima zbliża się wielkimi krokami. Czas najwyższy zrobić zimowe zapasy ziemniaków, cebuli, buraków, kapusty i innych warzyw i owoców. 
Jak każdy oszczędzający zaopatruję się w ziemniaki na zimę. Do tej pory przechowywałam je w kartonowym pudle po telewizorze. U mnie w piwnicy jest chłodno, ale karton pochłaniał wilgoć i się rozpadł ze starości. Już dawno miałam kupić/zrobić skrzynię do przechowywania ziemniaków. W tym roku w końcu zawzięłam się i razem z Małżem zakupiliśmy odpowiednie materiały i skręciliśmy je do kupy, tworząc skrzynię.
Tak wygląda:


Koszt zakupu materiałów to ok. 80 zł. 
Jest na kółkach, aby łatwo można było ją przesuwać. Stojąc na kółkach jest dodatkowa izolacja od podłoża.


wtorek, 1 października 2013

Kąpiel

Jestem zwierzęciem, które uwielbia moczyć się "we wannie". Taaaaaa, wiem ile to kosztuje. Ale ciężko mi pozbawiać się tej przyjemności po trudach długiej pracy w zimnie. Dlatego raz, dwa razy w miesiącu pozwalam sobie na taki luksus. Na codzień biorę szybki prysznic.
No i co się do takich kąpieli używa? Ano żele do kąpieli, żele pod przysznic, płyny do kąpieli, koncentraty, do skóry takiej i owakiej, dla niej i dla niego. W sklepie człowiek dostaje oczopląsu i mocno musi trzymać się za portfel, bo ceny też znaczne. Sprzątanie łazienki, która zastawiona jest tym wszystkim też do przyjemnych nie należy.
Właśnie to sprzątanie najbardziej mnie denerwowało. Przestawianie tych wszystkich butelek i buteleczek z miejsca na miejsce, aby posprzątać doprowadzało mnie do szału.
W końcu siadłam nad tym wszystkim i zaczęłam się zastanawiać, czy na pewno potrzebuję żelu pod prysznic, płynu do kąpieli, do tego szampon - oczywiście wszystko razy dwa, bo i dla Małża. A i tak najczęściej używaliśmy mydła w kostce.
Poczytałam etykieky i wszystkie te produkty miały prawie identyczny skład. Cena też różna - zależna od producenta. Dlatego razem z Małżem doszliśmy do wniosku, że skoro i tak najczęściej myjemy się mydłem to te wszyskie żele, płyny, mleczka itp, itd, nie są nam potrzebne, abyśmy byli czyści.
Ale lubię kąpiel z bąbelkami. Dlatego też, zamiast tych wszystkich butelek z czyścidłami kupiliśmy mydło w płynie o zapachu, który nie będzie pzeszkadzał mężczyźnie.
Niestety, szampony musimy mieć osobne. (Małż musi mieć szampon specjalistyczny.)
Dzięki temu nie mam już w łazience wystawy butelek i łatwiej zachować porządek. No i portfel też odpoczywa, bo nie wydaję pieniędzy na kolejny płyn, czy żel do kąpieli.