środa, 8 listopada 2017

Jak dawno mnie tu nie było.....

O kurczę!
Dzisiaj weszłam na ten blog i uświadomiłam sobie, jak dawno mnie na nim nie było.
Może dlatego, że wiekszość swojej energii poświęciłam na prowadzenie mojego drugiego bloga? A może dlatego, że zaczęłam robić coś jeszcze?

Czy oszczędzam?
Staram się, ale z marnym skutkiem. Razem z Małżem jakiś czas temu pozwoliliśmy sobie na więcej, a teraz przyszedł czas, aby znowu wziąć sie do kupy i zacząć tuczyć Świnię - skarbonkę. Ta niestaty ostatnio trochę wychudła.

Tak zastanawiałam się, dlaczego znowu mam problem z oszczędnościami?
Po pierwsze, winni jesteśmy oboje. Oszczędzanie to przecież praca zespołowa. Każde z nas przyłożyło do tego rękę, w większym lub mniejszym stopniu.
Po drugie, po zmianie pracy przez Małża odżyły w nim nawyki sprzed kilku lat, kiedy to codziennie chodziliśmy do sklepu. Teraz jest to nawet przyjemniejsze, bo mam u siebie owadzi market.
Po trzecie przestałąm planować posiłki i zdałam się w tej gestii na Małża. Jemu się nie chce gotować, więc kupuje gotowce.
Po czwarte odpuściłam sobie pilnowania wydatków i prowadzenia budżetu.
Po piąte, najważniejsze zaczęliśmy wydawać wszystko co zarobimy.

Dobrze chociaż, że oboje mamy tego świadomość i już zaczeliśmy działać:
1. Rozpisałam budżet na listopad.
2. Zaplanowaliśmy posiłki na ten miesiąc.
3. Wyznaczyliśmy sobie tygodniową kwotę, jaką mamy na wydatki na poszczególne tygodnie.

Czyli zaczynam od początku.

Nie. Może nie od początku, bo wiem, co robię źle. Wiem też jak powinnam robić, aby było dobrze. Tylko dlaczego przestałam to robić?