Pokazywanie postów oznaczonych etykietą historie o czynach. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą historie o czynach. Pokaż wszystkie posty

piątek, 19 sierpnia 2016

Nowy - stary regał

Ostatnio przytrafił mi się mały wypadek. Połamałam regał, na którym trzymałąm książki.

W salonie książki trzymałam na drewnianych regałach, które kupiłam w Julii.

Tak wyglądały:


Niestety jeden połamałam.
Ponieważ książek mam sporo, musiałąm zacząć improwizować.

Z drugiego pokoju przytachałam regał na którym trzymam swoje robótkowe przydasie. Do pozostałego regału dokręciłam dodatkową półkę i tak teraz wygląda nowy - stary regał:


Po zabraniu regału, na którym miałąm swoje przydasie musiałam wykombinować coś, gdzie mogłabym trzymać ten cały majdan (a tego mało nie jest).

Półki były dobre. Połamał się tylko stelaż.
Zatem wykręciłam półki. Wyciągnęłam dwie jednometrowe kantówki. Przepiłowałam je na pół i dokręciłam je do pozostałych półek.

I wyszło mi takie cudo:



Niestety wszystkie moje przydasie na tej półce się nie mieszczą.

Półka szuka nowego przeznaczenia, a ja nowego regału na przydasie.

wtorek, 16 sierpnia 2016

Moje perypetie z zakupami na raty, czyli nigdy więcej

Jak pisłam w poprzednim poście mój laptop odmówił posłuszeństwa i niezbędny był zakup nowego sprzętu.
Nie lubię kupować na raty, ale czasem jest to niezbędne. Jak już to robię, to okres kredytowania biorę na pół roku.
Tym razem nie było to możliwe i okres kredytownia miał trwać 2 lata (wiem teraz Gena będzie mnie krytykować i ganić za tę rozrzutność, niestety taka była potrzeba).
Moja wina - nie doczytałam umowy. W umowie był wymóg aktywowania karty kredytowej dołączonej do umowy. Gdy zadzwonili z banku do Małża (kredyt jest na niego) aby tę kartę aktywować, włączyła mi się czerwona lampka. Oprócz lamki włączył mi się duży nerw, wściekłość i wiele jeszcze innych negatywnych odczuć pod własnym i banku adresem.
Postanowiłam działać i nie dać się bankowi.
Przejrzałam zawartość konta oszczędnościowego. Poprosiłam mamę o niewielką pożyczkę i......

Spłaciłam cały kredyt.

Problemy zaczęły się jednak dopiero, gdy chciałam uzyskać pismo o tym, że ten kredyt został spłacony.

W maju, bank który udzielił mi pożyczki połączył sie z innym bankiem. Wszystkie pisma, jakie mamy z banku są od tego który przejął bank udzielający mi pożyczki. Pojechaliśmy więc do oddziału banku - jednego, drugiego, trzeciego, ale żaden z nich nie obsługuje tego banku - nie mają oprogramowania, oprogramowanie nie jest zgodne dla obu banków itp itd. Dopiero w trzecim oddziale miła Pani dała numer na infolinię (nie można się dodzwonić - próbowałam przez godzinę), i poinformowała mnie, że w jednym z centrów handlowych była "wyspa" banku, który mi udzielił pożyczki i może jeszcze oni tam są.

Na szczęście ciągle jeszcze jest.

Udało mi sie uzyskać pismo o zamknięciu kredytu i zamknęłam kartę kredytową.

Bank chciał zarobić na mnie, ale mu się nie dałam.

Nigdy więcej zakupów na raty.

wtorek, 9 sierpnia 2016

Twardy dysk zewnętrzny z zepsutego laptopa.

W maju mój laptop odmówił mi posłuszeństwa. "Zdechł" na amen. Po wypadku, który miał w grudniu, jakoś działał. A po kilku miesiącach przypomniało mu się, że tak naprawdę to już nie powinien działać. Naprawa okazała się nieopłacalna.
To było przed moim wyjazdem na urlop i laptop był nam potrzebny na wyjazd.
Nowy laptop został kupiony. I pojawił się problem, co z zawartością starego laptopa.
Można było zgrać jego zawartość i przenieść na nowy. Koszt niewielki.

Jednak za radą Małża Geny kupiłam tzw. kieszeń na twardy dysk i przerobiłam go na dysk zewnętrzny.

Tak to wygląda:


Koszt zakupu kieszeni to ok. 40zł. Pojemność dysku taka jak starego laptopa  - 500 Gb.
Przeniesienie twardego dysku do kieszeni 0zł - instrukcja jest prosta i czytelna, a samodzielne wymontowanie dysku nie jest trudne.

Na Ceneo.pl koszt twardego dysku zewnętrznego o tej pojemności zaczyna się od 180zł.
Zatem łatwo obliczyć ile udało mi się zaoszczędzić.

czwartek, 4 sierpnia 2016

Programy lojalnościowe z których ja korzystam

Jeszcze nie tak dawno temu był jeden duży program lojalnościowy, który swoją ofertą obejmował wiele podmiotów. To był PAYBACK. Obecnie prawie każda sieć sklepów posiada własny program.
Czy warto korzystać z takiego programu?

Programy lojalnościowe mają na celu przywiązanie potencjalnego klienta do produktów (usług) danej firmy.

Zastanówmy się jednak, czy można bez tego przywiązania?

To są wszystkie moje karty lojalnościowe, z których korzystam



Mąż w swoim portfelu ma karty stacji paliw:


Pierwszym progamem lojalnościowym był Payback:


Następnie skorzystałam z Tesco i Auchan:


Z czasrm przyszły kolejne. 
Najważniejszą zasadą jaką stosuję przy korzystaniu z tych programów to: jeśli robię zakupy w danym sklepie, to zawsze pokazuję kartę. 
Nigdy nie robię zakupów w danym sklepie, bo mam w nim kartę. 
Jeśli zgromadzonymi punktami na karcie mogę obniżyć koszt obecnego zakupu - robię to.
Na jednej ze stacji paliw mam rabat 4gr taniej za litr paliwa - zaoszczędzone w ten sposób pieniądze odkładam za każdym razem do skarbonki. (może to niewiele, ale skarbonka powoli się zapełnia). Podobnie postępuję przy innych kartach, jeśli z kartą jakiś produkt jest tańszy.

Jeden minus posiadania tylu kart - zajmują sporo miejsca w portelu i są dość ciężkie.

Zalety: konkretne oszczędności w domowym budżecie.



niedziela, 10 lipca 2016

Środki czystości Perfect House - moja opinia

Na wstępie zaznaczam, że to nie jest żaden post sponsorowany. Wyrażam w nim własną opinię po użyciu wspomnianych środków czystości.

Już jakiś czas temu w blogosferze dotyczącej sprzątania, organizacji i tego typu blogów widziałam opinie blogerek i blogerów na temat tych (zdjęcie poniżej) środków czystości.


Opinie były przede wszystkim pozytywne. Nie spotkałam się z negatywnymi.
Zastanawiałam się, czy ich nie kupić. Odstraszała mnie cena - 10,50zł za pół litrową buteleczkę. I do tego, że początkowo dostępne były tylko przez internet. Przynajmniej ja nie widziałam ich w sklepie stacjonarnym. Do czasu.

Podczas ostatnich zakupów, zaszłam do sklepu, do którego zaglądam ostatnio dość rzadko. Jakie było moje zaskoczenie, gdy na półce sklepu znalazłam właśnie produkty z tej serii. Oto one:


Owszem kupiłam je. Niestety tylko te. Pomimo przejrzenia dokładnie półka po półce nie dostałam innych produktów z tej serii.

A teraz jakie jest moje zdanie na ich temat:

  1. cena - ok. 11zł za opakowanie ( opakowania są 450ml - 500ml) - czyli dość sporo, dla osoby która zwraca uwagę na każdą wydaną złotówkę może być zbyt wysoka cena
  2. opakowanie - wygodne w użyciu, estetyczne, 
  3. instrukcja użycia - na etykiecie jest dokładna informacja jak i do czego używać, prosta i czytelna



  4. zapach - to jest najfajniejsza właściwość tych środków, zapach utżymuje się długo (u mnie 5 dni), jest delikatny i niedrażniący
  5. wydajność - środek jest bardzo wydajny, wystarczy użyć niewielką ilość, aby uzyskać zadowalający efekt; użyłam go m.in. na denkach garnków, które były dość mocno osmolone - wystarczyło spryskać i zostawić na chwilkę i przetrzeć myjką, nie musiałam szorować, a gar jest czysty i teraz pięknie błyszczy; 
Pomimo początkowo wysokiej ceny, jeżeli weźmiemy pod uwagę jego wydajność jest to korzystny zakup. Na pewno będę jeszcze szukać pozostałych produktów z tej serii do ich wypróbowania.

Nie żegnam się z sodą i octem, jako moimi podstawowymi środkami czystości, ale te z serii Perfect House zagoszczą u mnie na dłużej.


sobota, 4 czerwca 2016

Szklanki do napojów ze słoików po musztardzie.

Kiedyś, dawno temu, jak byłam mała, tzw. musztardówki były w każdym domu.
Musztardówka, to szklanka z grubego szkła, w której kupowało się musztardę. Stąd właśnie ta nazwa.
Tak kiedyś wyglądały ówczesne musztardówki (znalezione w czeluściach internetu):




Obecnie wiele róznych produktów można kupić w ciekawych opakowaniach, które możemy wykorzystać do innych celów. Tak robię i ja. Zwłaszcza wykorzystuję słoiczki, właśnie po musztardzie.
Musztarda jest w każdym domu. Jej koszt jest od 1zł (w plastikowym pojemniczku) do kilku złotych w różnych innych słoiczkach.
Ja najczęściej kupuję te ze zdjęć poniżej:

 najbardziej odpowiada mi ta z żółtą nalepką (dostępna w Biedronce)

Słoiczki od tej musztardy wykorzystywałam już dawno jako świeczniki:

 o proszę - ciągle służą mi jako świeczniki.

Podczas ostatnich świąt wyciągnęłam szklaneczki do napojów:


 Sami przyznajcie, że wyglądają jak te od musztardy.




Teraz, jak kupuję musztardę to biorę tę ze zdjęć powyżej. Po umyciu i odmoczeniu naklejek mam szklanki do napojów.




wtorek, 24 maja 2016

Jak zminimalizować koszty urlopu? - jak ja to robię

Powoli z Małżem szykujemy się do wyjazdu na urlop. Jak zminimalizować jego koszty, ale nie stracić nic z wyjazdu?

Jest na to kilka sposobów. Poniżej przedstawiam te, które zastosowalam osobiście.

TERMIN WYJAZDU
Od terminu wyjazdu zależy bardzo dużo. Jeżeli zdecydujem się na wyjazd w miesiącach tzw. wakacyjnych, czyli lipiec i sierpień, to możecie być pewni, że koszty będą przynajmniej 30 -50% wyższe niż gdy zdecydujecie się na wyjazd w innych miesiącach.
My nie mamy dzieci, więc wyjazd w innych miesiącach nie stanowi problemu. Na urlop wybieramy się zazwyczaj w czerwcu lub we wrześniu. Wtedy zazwyczaj koszty noclegu są dużo niższe.

NOCLEG
Nocleg staramy się znaleźć dużo wcześniej, korzystając z róznych wyszukiwarek. W tym roku będziemy korzystać z życzliwości mojej rodziny, więc nie poniesiemy kosztów noclegu.

DOJAZD
Oczywiście najlepiej byłoby dojechać własnym pojazdem - komfort i wygoda, ale jest to też jedna z najdroższych opcji. Dojaz na miejsce autobusem, czy pociągiem będzie opcją najtańszą. PKP ma w swojej ofercie różne promocje i warto z nich skorzystać.

WYŻYWIENIE
Oczywiście najtaniej wyjdzie, jeśli będziecie mogli sami przygotowywać sobie posiłki. Jednak stanie przy garach nie jest ciekawą opcją, jeśli jesteśmy na wakacjach. W zeszłym roku, w cenie pokoju hotelowego mieliśmy śniadanie. Była to dobra opcja, gdyż mogliśmy śniadanie zamienić na suchy prowiant, który zabieraliśmy ze sobą, gdy ruszaliśmy zwiedzać. Śniadania i kolacje kupiliśmy w pobliskim supermarkecie, zaś na obiad wybieraliśmy się do baru mlecznego.
W tym roku śniadania i kolacje będziemy robić sobie sami. Prowiant na drogę też możemy zrobić sami. Z obiadami będzie różnie, albo zrobimy sobie sami (może zrobi to Wujek), albo skorzystamy z baru mlecznego.

ZWIEDZANIE
Oczywiście zwiedzanie należy dobrze zaplanować. Dobrze jest zrobić sobie odpowiednio wcześniej listę atrakcji, które chcemy zobaczyć i w internecie sprawdzić ile kosztują wejściówki do poszczególnych miejsc. Jeżeli chcemy zwiedzić jakieś muzea, to warto poszukać kiedy mają one dzień darmowego wejścia - każde państwowe muzeum ma taki dzień. My już to zrobiliśmy i dzięki temu mamy już plan zwiedzania na poszczególne dni, nie wydając na to ani złotówki. Jeżeli będziemy chcieli zrobić jakieś zdjęcia w muzeach, pewnie trzeba będzie uiścić jakąś opłatę - koszt to ok. 10zł za jeden aparat.

Zeszłoroczne doświadczenie pokazało mi, że aby dużo zwiedzić wcale nie musimy mieć fortuny. Wystarczy tylko wszystko odpowiednio wcześniej zaplanować i trzymać się budżetu.

piątek, 1 kwietnia 2016

Decoupage mnie wciąga.

Nie spodziewałąm się tego, ale ozdabianie techniką decoupage'u zaczęło mnie wciągąć. W każdym sklepie jakim jestem oglądam serwetki. Wiem gdzie, za niewielkie pieniądze kupić klej (jaki klej kupić zdradziła mi sąsiadka mamy). Ona też powiedziała mi, że nie mam potrzeby kupowania lakieru - wystarczy bardziej rozrzedzony klej.

Na fali tego mojego entuzjazmu powstało jeszcze klika prac:


  • ozdobne jaja

  • drewniana skrzynia zyskała nowy wygląd

 skrzynia do tej pory wyglądała tak jak na tym zdjęciu

 teraz wygląda tak - ten jaśniejszy wzór na bocznej ściance, to druga warstwa serwetki, na której wzór odbił się ale trochę jaśniejszy

  • ozdobna deska do dekoracji kuchni

Jedyne zakupy jakich dokonałam, to zakup kilku styropianowych jajek za 5zł i drewniana deska do krojenia za 3zł. Serwetki miałam, lub dostałam. Deskę malowałam farbami akrylowymi, które zostały mi po malowaniu obrazów, jakie dostałam pod choinkę.

Teraz w planach mam ozdobienie wieszków na ubrania (wszystkie mam drewniane). Czy te znalezione w sieci nie wygladają uroczo?



Cóż? Są one przepiękne. 
Ja w głowie już mam kilkanaście pomysłów na ozdoby wykonane tą własnie techniką. Efekty lub cały proces z pewnością tutaj opublikuję.

niedziela, 31 stycznia 2016

Tegoroczne plany wakacyjne.

Styczeń właśnie się kończy. Jeżeli chcemy wyjechać na wakacje, to już takie plany powinny być zrobione. Po co jest to nam potrzebne? Aby określić, ile ten wyjazd będzie nas kosztował, czyli ile na to potrzebujemy pieniędzy.
W zeszłym roku udało nam się wyjechać do Krakowa. Tego roczne plany są trochę mniej ambitne. Chcemy wyjechać do Warszawy.
Dlaczego te plany są mniej ambitne? Przecież stolica ma tyle do zaoferowania turystom.
Warszawę znamy i kochamy. Ja mam tam rodzinę, Małż też tam bywał dość często. Są jedank miejsca, które powstały niedawno, i których nie znamy - to je przede wszystkim zamierzamy obejrzeć. Ja przy okazji tego wyjazdu, będę chcała uczestniczyć w zlocie scrapbookingowym (jeżeli w tym roku taki się odbędzie - w poprzednich latach był).
Data zlotu będzie dla nas wyznacznikiem terminu wyjazdu. Dzięki uprzejmnosci mojej rodziny mamy się gdzie zatrzymać, więc odpadną nam koszty hotelu - które są zazwyczaj najwyższe.
Na wyjaz wakacyjny zaczęliśmy już zbierać w momencie powrotu z Krakowa. Po prostu zaczęliśmy zbierać na następne wakacje, nie ważne gdzie pojedziemy.
Doświadczenie zeszłorocznego wyjazdu pokazało nam, że jesteśmy w stanie za niewielkie pieniądze zwiedzić to co chcemy, jeżeli wcześniej się do tego odpowiednio przygotujemy.
Przygotownia do tego rocznego wyjazdu są już w toku.

piątek, 15 stycznia 2016

Kartka kondolencyjna - zrób to sam

Pogrzeb nie jest przyjemną rzeczą. Szczególnie trudne to jest, gdy dotyczy członka naszej rodziny.
Niestety tak stało się w mojej rodzinie. Ani ja, ani moja mama nie możemy uczestniczyć w ceremonii pogrzebowej. Dlatego pomyślałam o wysłaniu kartki kondolencyjnej najbliższym.
Ja wiem, że w dobie telefonów komórkowych i "maili" taka forma złożenia kondolencji to przeżytek. Jednak w takiej sytuacji wydaje się to być całkiem na miejscu. (Oczywiście kondolencje już zostały złożone, właśnie przez telefon). Przy czym kupienie takiej kartki graniczy z cudem.

Na zrobienie kartki miałam mało czasu. O śmierci cioci dowiedziałam się późnym wieczorem, a kartka musiała być zrobiona na rano. Około 22.00 przekopywałam się przez szafkę ze starymi resztkami papierów w poszukiwaniu jakiegoś czarnego kawałka. Na szczęście to się udało i znalazłam nawet cały arkusz. Największym wyzwaniem okazało się znalezienie czarnej wstążki. Tę odcięłam od spódnicy - na szczęście mam czarną spódnicę, którą wiesza się za tasiemki.

 oto moja kartka.

Kartka, jak widać na zdjęciu jest bardzo prosta w wykonaniu.
Kartkę z bloku technicznego docięłam do koperty rozmiaru C6.
Czarny ozdobny papier docięłam do odpowiedniego rozmiaru.
Dolną krawędź ozdobnego papieru wykończyłam wstążką. 
Z drugiego kawałka wstążki zrobiłam kokardkę, którą spięłam ćwiekiem z białym oczkiem.
Całość przykleiłam do białej bazy.

Czas wykonania 5 minut - dłużej szukałam papieru.
Koszt - dla mnie 0zł.


poniedziałek, 11 stycznia 2016

Jak oszczędzić płyn do naczyń? - Myjka do naczyń z dozownikiem

Jak oszczędzić płyn do naczyń?
Zaraz podniosą się głosy, że na tym nie da sie oszczędzić. Jak wogóle można to zrobić?

Ja robię to na kilka sposobów.

Po pierwsze:
Kupuję płyn do naczyń w dużym opakowaniu - 5 litrów. Kupuję "Ludwika" (to nie jest reklama tego płynu). Jest gęsty i wydajny. Dobrze się spłukuje. Najważniejsze jest to, że 5-cio litrowy baniaczek wychodzi mi najtaniej. I co jeszcze - nie rozrzedzam go.

Po drugie:
Zaczęłam używać dozownika z pompką:


 o takiego.

Już samo zastosowanie dozownika pozwoliło mi na obniżenie ilości wylewanego przez Małża płynu do naczyń, nawet o połowę. To sporo. 

Po trzecie:
Zastosowałam do mycia myjkę do naczyń z dozownikiem.

 tak wygląda taka myjka

 rączka jest jednocześnie pojemnikiem na płyn do naczyń

 gąbka do mycia ze spacjanlym uchwytem do rączki

 zapas gąbek


Jak ją zobaczyłam u siebie w sklepie to byłam zachwycona. Pamiętam jak używałąm taką myjkę, gdy byłam dzieckiem. To był sposób na mnie, abym ja nie używała zbyt dużo płynu do naczyń. Teraz kupiłam ją na Małża. Dzięki takiej myjce nie ma możliwości użycia więcej płynu, niż jest to niezbędne. I to w niej jest najfajniejsze.

Koszt takiej myjki nie jest duży - w Pepco 2zł. Zapasy też są dostępne - 1zł za sztukę (też w Pepco). Ja płaciłam u siebie trochę więcej.

Polecam każdemu, kto chce trochę zaoszczędzić.

czwartek, 31 grudnia 2015

Jak zacząć oszczędzać w nowym roku - 52 tygodnie oszczędzania.

Już jutro mamy Nowy Rok. A więc są noworoczne postanowienia. Niech jednym z nich będzie posiadanie oszczędności.
Może ułatwić to wyzwanie 52 tygodnie oszczędzania. Tak wygląda plan:


Każdego tygodnia odkładamy do skarbonki, słoika, lub innego pojemnika tyle złotówek, który to jest tydzień roku. 
Plan można realizować od końca, lub jeden tydzień od początku, następny od końca. Wariacji na ten temat jest wiele. Ważne aby co tydzień odłożyć jakąś kwotę.

Ja ten plan realizuję już od kilku lat - raz z lepszym, raz z gorszym rezultatem. Ważne jest, że się go realizuje.

Polecam każdemu, kto chce zacząć oszczędzać.

niedziela, 4 października 2015

Jak oszczędziłam na telewizji?

Jak najprościej oszczędzić na telewizji?

Nie kupować telewizora. Tak zrobiła Gena, gdy przeprowadziła się na "swoje".

Ja, jak przeprowadzałam się na "swoje", przeprowadzałam się z mamą (która była po wypadku i miała złamaną nogę), dla której jedyną rozrywką było oglądanie telewizji. Wtedy nie było jeszcze telewizji naziemnej, a dostępna oferta była bardzo uboga.
Miałam kilka wyjść z sytuacji:

  • pozostać przy tym co jest dostępne
  • wykupić jakiś abonament telewizji cyfrowej
  • kupić tzw. telewizję na kartę.
Warunkiem było oczywiście, jak najtańsze rozwiązanie z korzystną ofertą programową.

Zakup abonamentu telewizji cyfrowej nie wchodził w grę. Nie chciałam się wiązać abonamentem z drogim usługodawcą, z którego pełnej oferty i tak nie będę korzystać. Pozozstanie przy dostępnej telewizji  - no ośmielę się stwierdzić to śmieszne "trzy kanały na krzyż", też nie wchodziło w grę.
Zatem pozostawała tylko telewizja na kartę. Plusem było to, że miałam już zamontowaną antenę satelitarną.

 tak wygląda opakowanie takiej "telewizji"

Zakup dekodera nie kosztował dużo, zaś abonamnet to tylko 16zł miesięcznie - czyli taniocha. Oferta programowa, może nie powalała, ale było to co oglądaliśmy.

Jednak po pięciu latach jednak coś zaczęło się psuć.

Obecnie mamy dostęp do atrakcyjnej oferty programowej naziemnej telewizji cyfrowej w ramach "państwowego" abonamentu telewizyjnego. Oferta ta ma się coraz lepiej i coraz więcej kanałów jest w ten sposób dostępna.
Gdy tylko pojawił się do niej dostęp myślałam o zmianie. Jednak musiałabym kupić telewizor, który by tę telewizję odbierał. Wtedy za duży wydatek. Więc dalej trwałam przy swojej telewizji na kartę. 
Telewizor się zepsuł i kupiłam nowy. Mimo to, dalej była telewizja na kartę.

Zmieniło się to jakiś tydzień temu, kiedy okazało się, że dwa moje ulubione kanały przestały być dostępne. 
Poprosiłam Małża o poprzełączanie kabli telewizyjnych (teraz w ścianie mam wielką dziurę, bo kabel był przełożony przez ścianę). Małż oczywiście marudził (i dalej marudzi, bo nie ma jednego swojego kanału), ale popodłączał kable na nowo.

Teraz cieszę się nowymi kanałami telewizyjnymi, które wcześniej nie były dla mnie dostępne. Fakt straciłam kilka innych.

Najważniejszą jednak zmianą jest to, że co miesiąc zostaje mi w portfelu dodatkowe 16zł. Niby niewiele, ale w skali roku to prawie 200zł, a to już sporo.


środa, 22 lipca 2015

Metamorfoza szafek kuchennych za mniej niż 50zł - zrób to sam

Już od pewnego czasu denerwował mnie wygląd kuchni. A dokładniej denerwował mnie wygląd szafek.
Tutaj pisałam, jak wcześniej zmieniała sie moja kuchnia.

Dla przypomnienia:

 tak wyglądała kuchnia po tym, jak się przeprowadziłam 

kuchnia po przemalowaniu frontów szafek na biało

 kuchnia po obecnej przemianie.

Szafki w czasie użytkowania miały róznego rodzaju odpryski farby. Doszło też do różnego rodzaju przebarwień. To wszystko nie wyglądało najlepiej i już zaczynało drażnić moje oko. Dlatego postanowiłam to zmienić.

Wyciągnęłam farbę akrylową do drewna, która została, po zrobieniu dodatkowej szafki w kuchni i wzięłam sie do pracy.

  • Najpierw odkręciłam wszystkie uchwyty.
  • uchwyty umyłam i wysuszyłam
  • włożyłam do kartonu i farbą w sprayu pomalowałam na złoto.
  • w czasie, gdy uchwyty schły, ja umyłam i odtłuściłam powierzchnię szafek, którą miałam malować
  • miejsca, w których były odpryski farby przetarłam delikatnie papierem ściernym, aby w trakcie ponownego malowania nie odeszła poprzednia warstwa farby
  • starłam z tych miejsc pył
  • najpierw pomalowałam te miejsca, gdzie były ubytki poprzeniej farby
  • później malowałam wszystkie powierzchnie frontów szafek, które miałam odnowić.
  • malowałam dwa razy, w odstępach 2 godzin
  • po zupełnym wyschnięciu farby z powrotem przykręciłąm uchwyty
Efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Małż z rozdziawioną gębę stał pół godziny i tylko klnął pod nosem, jak zaje........ teraz to wygląda.

Teraz szafki pomalowane są na kolor kości słoniowej.
Poniżej trochę detali, na których lepiej widać kolory:








Na zdjęciach poniżej użyte farby:

 





Do malowania użyłam wałeczka, do farby akrylowej, zaś witrynki malowałam małym pędzelkiem.

A teraz koszty:


  • 0,5l farba akrylowa do drewna - ok. 25zł za puszkę, na dwukrotne pokrycie frontów w mojej kuchni wystarczyło pół puszki farby
  • złota farba w speryu - ok.22zł za puszkę, służy mi już trochę czasu (to ciągle ta sama puszka, którą kupiłam jesienią)


Czyli, za odnowienie szafek kuchennych nie zapłaciłam nawet 50zł, a czas który na to poświęciłam to 4 godziny.

sobota, 18 lipca 2015

Cierpliwość zawsze się opłaca - balkon w nowym wydaniu

Jak urządziłąm w tym roku balkon pisałam w tym poście. Żałowałam w nim, że po raz kolejny nie udało mi się zakupić drewnianych podestów na posadzkę. Ale znowu okazało się, że cierpliwość jest boginią wszystkich oszczędzających i doczekałam się promocji na panele i mogłam je kupić w bardzo atrakcyjnej cenie.

Ale po kolei.

 Tak wyglądał mój balkon na wiosnę.

 Tak wyglądał mój balkon po usunięciu wszystkiego co stało na podłodze. Jak widać nie prezentuje sie zbyt atrakcyjnie i nawet kwiaty nie były w stanie przysłonić popękanej posadzki.

 Tak było w trakcie układania drewnianych paneli

 Tak wyglada to teraz:

 mój ulubiony kąt

 Aż przyjemnie jest usiąść przy stole i wypić kawę

 Lawenda ślicznie pachnie


 I mam już własne pomidorki.


Na balkonie wyłożyłam drewniane panele, te ze zdjęć poniżej



Były one dostępne w JULI już od marca. Ich koszt to prawie 50zł za opakowanie (w opakowaniu jest 5 paneli wysokość 3cm). Ja potrzebowałąm na swój balkon 12 opakowań, czyli koszty jakie bym poniosła to: 600zł, czyli dużo. Obserwowałam bacznie wszystkie promocje, jakie oferował sklep, aż cena doszła do 30zł za opakowanie, czyli dla mnie 360 zł. I to była cena, którą byłam w stanie zapłacić i za jaką kupiłam te panele.
Podobne panele są również dostępne w IKEI. IKEA ma w swojej ofercie dwa rodzaje tych paneli: o wysokości 1,5cm i 2cm. Pakowane są one w opakowania po 9 paneli (2cm) i 10 paneli (1,5cm). Koszt opakowania to 80zł. Po przeliczeniu kosztów byłam skłonna kupić te 1,5cm - koszt na mój balkon to 480zł, czyli mniej niż bez promocji w JULI.

Układa się je bardzo szybko. Dopasowywaliśmy poszczególne panele w taki sposób, aby nie piłować klepek. Dlatego też panele nie przykrywają dokładnie całej posadzki, ale nam to nie przeszkadza. 

 miejsce, które czeka na zagospodarowanie

Teraz będę myśleć nad skrzynią do przechowywania tych paneli w okresie zimowym i czym zasłonić brzydką blachę która jest osłoną balkonu przy drzwiach wyjsciowych na balkon. Ale to później.

Teraz cieszę sie nowym balkonem.

 popijam herbatę owocową

 i czytam książkę.