Wiosna w pełni, a na balkonie robi się coraz przyjemniej. W ciepły dzień miło usiąść na krzesełku i wypić kawę rozkoszując się widokiem na las.
Pierwszą i najważniejszą zmianą było wyrzucenie z balkonu opon.
Tak było jeszcze w zeszłym roku.
Ten sam kąt obecnie. Na posadzce widać jeszcze ślady po oponach.
Opony musiały być wyrzucone ponieważ Mała robiła sobie tam "wykopki" i niszczyła wszystko, co było tam posadzone.
Już w zeszłym roku zainspirowałam się tymi zdjęciami
I w tym postanowiłam zrobić coś podobnego:
Niestety, w tym roku aksamitki pomimo, że ładnie wzeszły, nie wyglądają tak atrakcyjnie jak zazwyczaj.
Aby obsadzić skrzynki wiszące na barerce musiałam sie wspomóc zakupem gotowych sadzonek:
Mój wybór padł na petunie
Na oknie dumnie prezentują się::
lawenda, bukszpan i...
lubczyk.
Kobiałki obsadziłam miętą pieprzową i piertuszką naciową karbowaną. Piertuszka nie bardzo wyrosła.
Przypomniałam sobie czasy dzieciństwa, gdy mama na balkonie chodowała pomidory. W tym roku też je choduję.
Wybrałąm żółte pomidory koktajlowe.
Koty przysiadły na barierce i bacznie obserwowały wszystkie zmiany.
Niestety, kolejny rok z rzędu nie udało mi się zakupić drewnianych podestów na balkon. Ale cały czas mam ten zakup na uwadze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz