niedziela, 4 października 2015

Jak oszczędziłam na telewizji?

Jak najprościej oszczędzić na telewizji?

Nie kupować telewizora. Tak zrobiła Gena, gdy przeprowadziła się na "swoje".

Ja, jak przeprowadzałam się na "swoje", przeprowadzałam się z mamą (która była po wypadku i miała złamaną nogę), dla której jedyną rozrywką było oglądanie telewizji. Wtedy nie było jeszcze telewizji naziemnej, a dostępna oferta była bardzo uboga.
Miałam kilka wyjść z sytuacji:

  • pozostać przy tym co jest dostępne
  • wykupić jakiś abonament telewizji cyfrowej
  • kupić tzw. telewizję na kartę.
Warunkiem było oczywiście, jak najtańsze rozwiązanie z korzystną ofertą programową.

Zakup abonamentu telewizji cyfrowej nie wchodził w grę. Nie chciałam się wiązać abonamentem z drogim usługodawcą, z którego pełnej oferty i tak nie będę korzystać. Pozozstanie przy dostępnej telewizji  - no ośmielę się stwierdzić to śmieszne "trzy kanały na krzyż", też nie wchodziło w grę.
Zatem pozostawała tylko telewizja na kartę. Plusem było to, że miałam już zamontowaną antenę satelitarną.

 tak wygląda opakowanie takiej "telewizji"

Zakup dekodera nie kosztował dużo, zaś abonamnet to tylko 16zł miesięcznie - czyli taniocha. Oferta programowa, może nie powalała, ale było to co oglądaliśmy.

Jednak po pięciu latach jednak coś zaczęło się psuć.

Obecnie mamy dostęp do atrakcyjnej oferty programowej naziemnej telewizji cyfrowej w ramach "państwowego" abonamentu telewizyjnego. Oferta ta ma się coraz lepiej i coraz więcej kanałów jest w ten sposób dostępna.
Gdy tylko pojawił się do niej dostęp myślałam o zmianie. Jednak musiałabym kupić telewizor, który by tę telewizję odbierał. Wtedy za duży wydatek. Więc dalej trwałam przy swojej telewizji na kartę. 
Telewizor się zepsuł i kupiłam nowy. Mimo to, dalej była telewizja na kartę.

Zmieniło się to jakiś tydzień temu, kiedy okazało się, że dwa moje ulubione kanały przestały być dostępne. 
Poprosiłam Małża o poprzełączanie kabli telewizyjnych (teraz w ścianie mam wielką dziurę, bo kabel był przełożony przez ścianę). Małż oczywiście marudził (i dalej marudzi, bo nie ma jednego swojego kanału), ale popodłączał kable na nowo.

Teraz cieszę się nowymi kanałami telewizyjnymi, które wcześniej nie były dla mnie dostępne. Fakt straciłam kilka innych.

Najważniejszą jednak zmianą jest to, że co miesiąc zostaje mi w portfelu dodatkowe 16zł. Niby niewiele, ale w skali roku to prawie 200zł, a to już sporo.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz