środa, 17 kwietnia 2013

Kawowy peeling

Oprócz zastosowania, jako gorący i pobudzający nektar, kawa ma jeszcze inne ciekawe zastosowania.
Jako nastolatka dosypywałam kawę do henny, gdy rozpoczęłam swoją przygodę z farbowaniem włosów. Czasem, dla nadania połysku włosom, nakładałam samą kawę.
Nie tak dawno temu czytałam o domowych alternatywach dla sklepowych kosmetyków. Wśród nich był kawowy peeling. Wiele kobiet, które go stosowały są zachwycone efektami. Ja nie byłam przekonana.
Dzisiaj jednak spróbowałam. Małż skwitował to krótko - "zwariowałaś". Za to efekty na twarzy i reszcie skóry są rewelacyjne. Polecam każdemu. Oprócz tego ma dwie zasadnicze zalety.
Po pierwsze - jest tani i dostępny w każdej kuchni.
Po drugie - nie uczula, jak niektóre kosmetyki, nawet tych renomowanych firm.


wtorek, 16 kwietnia 2013

Czy warto...?

Ostatnio robiłam swoje miesięczne zakupy. Odwiedziłam te sklepy, w których zawsze kupuję. Na koniec zaszłam do innego dużego marketu, w którym bywam okazjonalnie. No i zaczęłam przyglądać się cenom. Jednocześnie zastanawiałam się, czy na pewno dobrze przygotowuję się do zakupów?
1. Robię listę zakupów - na plus
2. Łączę sprawy - jadę na zakupy, odwiedzam mamę, czy znajomych, wizyta u weterynarza - na plus
3. Sprawdzam ceny na stronach sklepów i kupuję tam, gdzie taniej - na plus.

 Ale? Właśnie w punkcie trzecim pojawia się "ale".

Okazuje się, że na stronach internetowych nie ma uwzględnionych lokalnych obniżek cen towarów, którym kończy się termin ważności. Nie ma też uwzględnionych wszystkich cen towarów.
Zatem robiąc zakupy myślę, że płacę korzystną cenę za dany artykuł, chociaż w sklepie obok ten sam produkt kosztuje mniej. Ktoś kto mieszka na miejscu, zawsze może przed zakupem zrobić porównanie cen w poszczególnych sklepach. Ułatwieniem są ulotki sklepów. Jednakże, dla kogoś kto nie ma dostęu do ulotek, a zakupy spożywcze robi raz w miesiącu, jeżdżenie od sklepu do sklepu i sprawdzanie, gdzie jest taniej, jest po prostu bez sensu. Tracę czas i paliwo. Za cenę wyjeżdżonego paliwa, zrobię o parę groszy tańsze zakupy.
Teraz tylko pojawia się pytanie, co jest tańsze zakupy, czy paliwo?
Ale na to, każdy musi odpowiedzieć sobie sam.



piątek, 12 kwietnia 2013

Ogarnia mnie rozpacz

Każdy, kto posiada zwierzę w domu wie, że to radość i obowiązki. Do tego, gdy się ma wrednych sąsiadów, to jeszcze kłopoty.
Moim sąsiadom, od kiedy się wprowadziłam nie podobało się to, że mam psa. Pies miał już swoje lata i niestety nie mógł się przystosować do nowego otoczenia. Oznajmiał to głośnym wyciem. Psiak wrócił do "swojego" domu - przygarnęła go mama. Pomyśleliśmy z Małżem o szczeniaku - i tak pojawiła "Słonia". Sonia jest dużym psem i ciężkim. Sąsiadom zaś nie podobało się to, że chodząc po podłodze drapie i im przeszkadza. Zwrócili mi na to uwagę coś koło pólnocy. (Jak się domyślacie pies na pewno był "cicho".)
No i wczoraj dostałam wezanie na policję w sprawie psa: że przeszkadza, że chodzi, że szczeka, że żyje i jest u nas.
Przepłakałam pół nocy. Obdzwoniłam wszystkich znajomych szukając nowego domu dla "Słonia". Jeśli nie znajdę go w ciągu weekendu, muszę oddać ją do schroniska. A to jest ostateczność. Ale nie mam innego wyjścia. Każdy, kto ma upierdliwego sąsiada wie, jak to jest. Ja nie mam ochoty na kolegium.
Życzę im wszystkiego, co najgrorsze.
Jutro idę zaopatrzyć się w trepy i uprzykrzę im trochę życie. (W granicach prawa i rozsądku.)
Tylko psa mi żal.

sobota, 6 kwietnia 2013

Sierść zwierząt

Jestem szczęśliwą posiadaczką psa i kota. Teraz przyszła wiosna, więc okres kiedy moje "zoo" zmienia futro na nowe. Za to ja mam więcej sprzątania, bo sierść jest wszędzie.
Staram się to ograniczyć do minimum, ale to jak walka z wiatrakami. Nie zostaje nic innego, prócz częstszego sprzątania.
Częstsze sprzątanie to trochę większe koszty prądu, wody i detergentów. Ale i to można ograniczyć. Odkurzam tak, jak wcześniej - dwa razy w tygodniu. Za to codziennie zamiatam szczotką owiniętą wilgotną szmatą do podłogi. Dzięki temu zbieram sierść, która przykleja się do szmaty. Podłogę i tak myję codziennie, bo piesek duży i lubi po polu pobiegać.
Posłanie psa trzepię na dworzu.
Z foteli i kanap sierść zbieram wilgotną gumową rękawicą lub gąbką. Zdarza się, że kudły powbijały się w obicie. Wtedy z pomcą przychodzi taśma maskująca do malowania lub klejąca. Wolę tę maskującą. Ma delikatniejszy klej, który zbiera sierść, ale nie zostaje na materiale. W podobny sposób sprzątam samochód. Tam też zostaje sierść po przewiezieniu zwierzaków, pomimo położonej maty na siedzeniach.
Do tego regularnie pies i kot jest czesany specjalną szczotką. Kota wyczesuję na balkonie, zaś psa w czasie spaceru.
Niestety, każdy posiadacz psa lub kota musi toczyć tę walkę dwa razy w roku.

środa, 3 kwietnia 2013

Sprzedaż złomu

Nie tak dawno temu sprzątaliśmy razem z Małżem piwnicę i garaż. Zebrało się sporo rzeczy niepotrzenych, które nadają się tylko do wyrzucenia. Z własnego lenistwa nie chciało się nam tego wynieść pod śmietnik, więc nadal zalegają w piwnicy. 
Ale wczoraj jechaliśmy odwieźć mamę po świętach do domu i spakowaliśmy parę rzeczy do oddania na złom. Na skupie zarobiliśmy prawie 100zł. Małż bardzo się ucieszył. Potem stwierdził, że może tak sprzedawać codziennie. Ja też się ucieszyłam. 
Teraz tak się zastanawiam, czy gdyby nie nasze lenistwo, to czy nadal miałabym dodatkowe pieniądze? Pewnie nie. Zarobiłby ktoś inny. 
Zatem warto dobrze przyjrzeć się zawartości własnych piwnic i garaży, bo może się okazać, że leży tam całkiem spora i niewykorzystana kupa pieniędzy.


wtorek, 2 kwietnia 2013

Ewolucja finansowa

Czytając "mądre" blogi finansowe, znalazłam ciekawy artykuł na temat ewolucji finansowej. Autor dzieli ją na 5 etapów: nieświadomość, brak wiary, głód informacji, przesada i rónowaga.

NIEŚWIADOMOŚĆ jest przyjemnym stanem. Pieniądze nie są problemem. Po prostu po wypłacie są, a pod koniec miesiąca już ich nie ma. W najlepszym wypadku budżet zamyka się na zero. Najczęściej kończy się debetem lub zadłużeniem karty kredytowej. Na tym etapie świadomi jesteśmy jaka wypłata wpłynęła na nasze konto i jakie są nasze stałe wydatki na mieszkanie lub telefon. Oszczędności i emerytura są tak odległe, że pozostają w sferze abstrakcji.

BRAK WIARY może trwać bardzo długo. Najczęściej do jakiegoś krachu finansowego. Zaczynasz liczyć rachunki. Zdajesz sobie sprawę z pozostałych kosztów, ale nie potrafisz zaoszczędzić. Nie widzisz, że 20zł odłożone dzisiaj - to 200zł za rok.
GŁÓD INFORMACJI. Brak wiary może cię zniechęcić do jakkiegokolwiek działania. Może też dać ci kopa i zaczynasz szukać nowych rozwiązań. Przekopujesz się przez internet, prasę, uważnie słuchasz finansowych audycji w telewizji. Gromadzisz informacje i eksperymentujesz, co u ciebie działa.

Ten zapał może zaprowadzić cię do kolejnego etapu, jakim jest PRZESADA. Nad oferatmi banków spędzasz więcej czasu, niż jest to warte. Finanse wydają się być pod pełną kontrolą. Masz założone zlecenie stałe na przelewanie oszczędności. Konta w bankach masz podzielone na oszczędności, fundusz awaryjny, czy inwestycyjny. Budżet prowadzisz z ekstremalną dokładnścią. O pieniądzach myślisz bez przerwy. Twoi bliscy zaczynają mówić ci, że przesadzasz (i pewnie mają rację) i powinieneś odpuścić.

Jeśli będziesz ciągnąć tak dalej wypalisz się i wrócisz do punktu pierwszego lub drugiego. Ale możesz osiągnąc RÓWNOWAGĘ. Finanse dalej będą ważne, ale będziesz toczyć normalne życie, na miarę swoich możliwości. Dla jednego będzie to nawyk. Dla drugiego ciężka praca, która nie będzie przesłaniała innych, równie ważnych rzeczy.

Zastanawiam się na jakim etapie ja jestem. Ciągle jestem głodna informacji, jak najlepiej wykorzystać to co już posiadam lub jak zyskać jeszcze wiecej. W przesadę nie popadłam - na szczęście. Powoli zaczynam osiągać równowagę. Niestety będzie ona okupiona ciężką pracą nad finansami i samym sobą, ponieważ razem z Małżem mamy skłonność do impulsywnyh zakupów.


poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Żurek owsiany

Razem z Małżem uwielbiamy żurek. Niestety w sklepach ciężko trafić na dobry zakwas. Ostatni, jaki kupiłam nadawał się tylko do wylania, a i tak śmierdziało w całym domu kilka dni.
Niedawno, szperając w sieci znalazłam przepis na żurek z płatków owsianych. Przepis jest prosty.

Szklankę płatków owsianych zalewamy litrem ciepłej wody, dodajemy kilka ząbków czosnku, przykrywamy ściereczką i odstawiamy na pięć dni. Codziennie należy zamieszać. Ta ilość wystarcza na 3 litrowy garnek gotowej zupy.

Postanowiłam spróbować. Kiedyś usiłowałam zrobić zakwas z mąki żytniej, ale nie wyszedł. Płatki owsiane są tanie i zawsze obecne w mojej kuchni.
Nastawiłam płatki na pięć dni. Szóstego ugotowałam żurek i wyszedł wspaniały. Delikatnie kwasowy, pachnący czosnkiem, gęsty. Rodzina nie mogła się nim najeść i co chwilę brali dokładkę.
Zatem przybył mi do kolekcji nowy przepis, który jest tani i często będzie wykorzystywany.