sobota, 7 marca 2015

Kartki wielkanocne

Za miesiąc święta wielkanocne. Czas najwyższy wysłać rodzinie i przyjaciołom kartki z życzeniami. W tym roku brakowało mi weny na ich zrobienie. Zawsze było coś innego do zrobienia, że praktycznie te zostały zrobione na ostatnią chwilę.
Oto one:



Co wykorzystałam:
  • blok techniczny
  • kolorowy papier
  • 2 papierowe serwetki
  • kawałek wstążki
  • dekoracyjne jajeczka
  • klej.
Kartki są proste do wykonanie i niedrogie.

Wszelkiego rodzaju "pierdółki", ozdóbki, wstążeczki kupuję najczęściej na wyprzedażach, po danych świętach. Wtedy mogą kosztować nawet o połowę taniej. To się nie psuje, a święta są co roku, więc będą tak czy inaczej wykorzystane. 

tutaj możecie zobaczyć, jak zrobić ozdobę wielkanocną z wytłoczki po jajkach.



środa, 4 marca 2015

Własny szczypiorek

Dzisiaj byłam u mamy. Mąż, jak zwykle zrobił u mamy przegląd lodówki i kuchni (jakby w domu śniadania nie zjadł) i dorwał się do szczypioru. Mama posadziła go z przerośniętej cebuli z zimowych zapasów. Moja cebula przechowała się nadspodziewanie dobrze i niestety żadna nie puściła zielonych listków. Zapytałam mamę, czy ma jeszcze jakąś pokiełkowaną cebulę, abym sama mogła posadzić szczypior dla Małża. Na szczęście miała jeszcze trochę, więc zabrałam od niej cebuli ile się dało. I dosłownie przed chwilą posadziłam szczypiorek. Zajęło mi to 1 minutę. A tak sobie rośnie:



Jak widać na zdjęciach, do posadzenia cebuli na szczypiorek użyłam pojemnika po jakiś ciastkach, który zabrałam od mamy i w kartonie po mleku. Mama swój szczypior posadziła w plastikowym pojemniku po jajkach.

O tym, jak zrobić pojemnik z kartonu do posadzenia cebuli pisałam już wcześniej, o tutaj
Zapraszam do ponownej lektury.

niedziela, 1 marca 2015

Pochłaniacz wilgoci do samochodu

O pochłaniaczach wilgoci pisałam już tutaj. Tym razem piszę o pochłaniaczu wilgoci do samochodu.
Niestety mało kto jest szczęściarzem i nie ma zawilgoconego samochodu. W sklepie od czasu do czasu pojawiają się różne pochłaniacze wilgoci do samochodu. Między innymi takie pochłaniacze dostępne są w Biedronce:


Niestety jego koszt jest znaczny - ok. 9zł za jedną saszetkę. Ja do swojego auta potrzebuję minimum dwie, a to już koszt prawie 20zł.
Dlatego, gdy w internecie znalazłam tańszy sposób na pochłaniacz to pomyślałm, że watro spróbować.

Co potrzebujemy na domowy pochłaniacz wilgoci do samochodu?

 silikonowy żwirek dla kotów

 stara, czysta skarpetka

 kawałek sznurka

Żwirek wsypujemy do skarpetki i zawiązujemy sznurkiem, w taki sposób, aby żwirek luźno się układał.

 Tak wygląda gotowy pochłaniacz.

Taki pochłaniacz będzie spełniał swoją rolę przez ok. 3 miesiące

A teraz koszty:
  • żwirek kupujemy najtańszy. Ja eksperymentuję z podkładami do kuwety dla kotów, więc ten nie kosztował mnie nic - pożyczyłam trochę od kotów. Ale koszt tego żwirku na zdjęciu to ok. 16zł. Jedno opakowanie starczy na 8 skarpetek
  • skarpetki - zawsze znajdą się w domu jakieś rozparowane, lub takie których już nie nosimy lub chcemy wyrzucić.

Co jeszcze jest dobre przy takim pochłaniaczu? 
Możemy go zregenerować. Gdy żwirek straci już swoje właściwości absorbcyjne możemy je przywórcić wkłądając żwirek na 20 minut do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni.

Może jeszcze spróbuję zrobić w podobny sposób pochłaniacz do domu?!



niedziela, 22 lutego 2015

Wazon z butelki - zrób to sam

Każda pani domu musi mieć jakiś wazon. Dobrze jeszcze, żeby był ładny i kosztował jak najmniej. Ja w domu ma ich kilka: duży szklany, czerwony wąski i mały, i ze słonikiem.
Ale gdy jakś czas temu kupiłam oliwę z oliwek w ciekawej butelce, stwierdziłąm, że przerobię ją na wazon.

Jak to zrobić?
To proste: butelkę pomalowałam farbą w spreju. To wszystko.

 Butekla przed malowaniem

 Butelka po malowaniu.

 A tutaj już w ostatecznej formie - wazonu.

Koszty:
  • oliwa z oliwek -25zł   - i tak ją kupuję do gotowania. Można użyć jakąkolowiek butelkę o ciekawym kształcie, nawet ta od najtańszego wina musującego ma fajny kształt, a w okresie sylwestrowym kosztuje ok. 6zł
  • farba w spreju - ok. 20zł w markecie budowlanym, została po innych projektach.



wtorek, 17 lutego 2015

Czas na posadzenie kwiatów

Już mamy połowę lutego. Jest to idealny czas na wysiew kwiatów, które będą zobiły mój balkon.
Nasiona zebrałam w zeszłym roku, jak poszczególne kwiaty przekwitały. Dlatego też jedyny koszt jaki ponoszę to zakup ziemi (2 zł za 10 litrowy worek).
Kwiaty, jak zwykle wysiałam do wytłoczek po jajkach:



Wytłoczki umieściłam w kuwecie od starej klatki po śwince morskiej.

A to moja ozdoba w kuchni:


Doniczka zrobiona jest ze starej butelki po napoju, nakrętki i oczek. Posadziłam w niej trawę dla kotów, która teraz wygląda jak włosy tej śmiesznej doniczki. Mała zadowolona, bo ma do jedzenia zieleninę. Ja zadowolona, bo Mała nie żre mi innych kwiatów. Potrfel zadowolony, bo nadal pełen - jedyny wydatek to zakup nasion trawy 2,5zł. 

I tak sobie myślę, że chyba wszystkie zioła (pietruszkę naciową, miętę i lubczyk) posadzę do takich doniczek. Będę zabawnie wygladać na parapecie w kuchni.

sobota, 14 lutego 2015

Dozowniki - mały gadżet, duże oszczędności

Wszyscy chcemy zaoszczędzić. Ja już od dawna szukam małych, sprytnych sposobów, aby jak najwięcej zostało mi w portfelu.
Genialnym rozwiązaniem okazało się zastosowanie dozowników do wszekliekgo rodzaju płynnej chemii.
Zastosowanie dozowników odkryłam, gdy zaczęłam używać mydłą w płynie. Dzięki zastosowaniu dozownika 5-cio litrowy baniak mydła wystarczył mi na rok. 
Teraz dozowniki używam do wszystkiego:

 

  • w kuchni do płynu do naczyń - to rozwiązanie jest sposobem na mojego męża; gdy mył naczynia namiętnie i w dużych ilościach używał płynu do naczyń (litrowa butelka starczała mi na miesiąc - teraz 5-cio litrowa starcza prawie na rok



  • w łazience do mydła w płynie, do szamponu, do płynu do higieny intymnej.

Osobną kwestią jest zakup dozowników.
Dozownik do kuchni kupiłam w jakimś markecie. Był w promocji, ale i tak kosztował sporo. W sklepach jest bogaty wybór dozowników, różnej maści - kolorów, wielkości i materiałów z jakich został wykonany. Cena też jest różna, ale nie mała.
Najtańszym rozwiązaniem jest zakup jakiegoś produktu z dozownikiem. Jest on niewiele droższy od produktu w opakowaniu bez dozownika. Jednakże ten z dozownikiem będziemy mogli dłużej używać (tak zrobiłam z pojemnikiem na mydło - używam go od ponad roku).

Dzięki dozownikom używam mniej tych środków, co wcale nie oznacza, że nie jest to wystarczająca ilość. Właśnie dzięki temu używam tylko tyle, ile naprawdę potrzeba. Zaś to skutkuje tym, że chemii starcza mi na dłużej, czyli rzadziej kupuję, mniej wydaję i więcej zostaje mi w portfelu.


niedziela, 8 lutego 2015

Przechowywanie klamerek - zrób to sam

Nasze mieszkania nie są duże. Nawet, jak ktoś mieszka w domu, to nie jest on z gumy i nie wszystko pomieści. Jednakże każda rzecz, jaka jest nam potrzebna, powinna mieć swoje miejsce.
 Jedną z bardziej kłopotliwych rzeczy do przechowywania są klamerki do prania. Zostawianie ich przyczepionych do linek suszarki nie jest praktyczne, gdyż przy wieszaniu prania trzeba je co i rusz przepinać. Zostawienie ich na balkonie, czy na dworzu powoduje, że przy mrozach plastik traci swoje właściwości i staje się kruchy, zaś te drewniane stają się oślizgłe i pleśnieją.

Ja swoje klamerki trzymałam w ten sposób:


Było to dla mnie najlepsze rozwiązanie, gdyż koszyczek jest esetyczny i dobrze wygląda w salonie, ale i łatwo jest go zabrać na balkon, gdzie też mam haczyk do jego zawieszenia.
Niestety mam tak dużo klamerek, że połowa nie mieściła się w koszyczku. Postanowiłam więc znaleźć im nowy dom. Ten znalazł się sam.
Kilka dni temu skończyło mi się mydło w płynie, które miałam w 5-cio litrowym baniaczku. Baniaczek wypłukany czekał na wyniesienie do piwnicy i swoje nowe przeznaczenie. I wtedy pomyślałam, że może przerobię go na pojemnik na klamerki.

Jak to zrobiłam?
Potrzebowałam:

 duży pusty pojemnik po mydle w płynie, płynie do naczyń, płynie do spryskiwaczy; marker; nożyczki; 

 markerem naarysowałam linie cięcia;

 nożyczkami wycięłam niepotrzebną część i papierem ściernym lekko przetarłam zadziory po nożyczkach; zmywaczem do paznokci zmyłam ślady markera

 dziurkę do zawieszenia zrobiłam rozgrzewając nad palnikiem stary metalowy wkład od długopisu (można też zrobić to rozgrzanym grubym drutem);

 aby było ładniej pomalowałam pojemnik na złoto farbą w spreju (można pomalować każdą inną farbą, obszyć materiałem, wykończyć szydełkiem, zrobić dekupaż)

 A tak wyglada powieszony i wypełniony mój pojemnik na klamerki. Jak widać na zdjęciu, pomimo wrzucenia do niego wszystkich klamerek, jest w nim jeszcze sporo miejsca. Najważniejsze dla mnie jest, że klamerki już się nie wysypują z pojemnika i wszystkie się w nim mieszczą i nie wiszą już na suszarkach.

Koszty: jak zwykle dla mnie zerowe - czysty recykling.