sobota, 24 stycznia 2015

Filiżanka kawy - dekoracja, którą zrobisz sam

Przeglądając internet zachwyciły mnie takie filiżanki:




Długo zastanawiałam się jak je zrobić. W końcu na stronie Kobiece inspiracje znalazłam krótki kursik obrazkowy - o ten:

I postanowiłam, że zrobię sobie taką filiżankę.

Materiały jakich użyłam to:

  • ozdobna filiżanka ze spodeczkiem
  • stary widelec
  • kawa w ziarnach
  • kilka lasek kleju na gorąco
  • złota farba
  • kawałek drewnianej deski
  • farba do pomalowania deski
  • koraliki na nóżki
Jak teraz zrobić taką filiżankę?
  1. wyginamy widelec na kształt litery S
  2. przyklejamy go klejem na gorąco najpierw do spodka, a następnie do górnej części przyklejamy filiżankę
  3. czekamy aż klej dobrze zwiąże
  4. malujemy kawałek deski na wybrany kolor, kilka ziaren kawy i koraliki na nóżki pomalowałam na złoto - czekamy aż wszystko wyschnie. Deska okazała się potrzebna, gdyż filiżanka przechylała całą konstrukcję i nie była stabilna.
  5. W tym czasie cały widelec od zewnątrz i od spodu obklejamy kawą (używając kleju na gorąco). Trochę kawy wyklejamy na denku filiżanki i wokół dolnej części widelca, całkowicie go zasłaniając.
  6. Na koniec ozdabiamy ziarnami pomalowanymi na złoto
  7. Do deski najpierw przyklejamy nóżki, a następnie całą filiżankę
Taki jest efekt mojej pracy





 kilka detali


Powyższa filiżanka jest prezentem dla mamy, która ma niedługo urodziny.
A to jest wersja dla mnie:


Jak widać na zdjęciach, dodałam jeszcze małą łyżeczkę.
I detale:






Jakie są koszty?
Dla mnie : żadne; wszystko to pozostałości po porzednich pracach. Filiżanki kiedyś dostałam. Ładne, więc nie wyrzucałam i zbierały kurz. Teraz też będą zbierać kurz, ale są orginalniejsze.
Kawa została jeszcze po zrobieniu kawowych lampionów, o których pisałam tutaj
Złotą farbę mam do różnych prac (do kupienia m.in. w sklepie budowlanym po ok. 17-22zł za dużą puszkę)
Deska to pozostałość po szafce do kuchni. Farba do drewna również (pół litrowa puszka ok. 20zł i starcza na dłuuuugo).
Koraliki (kabaszony - pół płaskie koraliki)  na nóżki - kupione dawno, dawno temu.
Widelece i łyżeczka - zawsze jakieś się znajdą w kuchennej szufladzie, których nie będzie szkoda przerobić.

wtorek, 6 stycznia 2015

Jak to dobrze mieć oszczędności



Nowy rok nie zaczął się dla mnie zbyt dobrze. W styczniu czeka mnie kilka wydatków, których się nie spodziewałam - muszę dać do naprawy samochód i kupić nowe łóżko. Są to duże wydatki. Z drżącą ręką  i bolącym sercem będę sięgała do portfela, aby za nie zapłacić. Na szczęście mam oszczędności, które nie obciążą mojego bieżącego budżetu i nie będę musiała znowu się zadłużać.
Jeszcze pamiętam poprzednią poważną naprawę samochodu. To między innymi ona i moje niezbyt poważne podejście do własnych pieniędzy wpędziły mnie w długi, których przez kilka ładnych lat nie potrafiłam się pozbyć. Teraz nie muszą się zadłużać, ponieważ mam na koncie wystarczającą ilość pieniędzy, aby zapłacić za naprawę. Fakt - pieniądze te miały mieć inne przeznaczenie (wcześniejszą spłatę kredytów), jednak muszę po nie sięgnąć.
Przez ostatnie dwa lata o własnych pieniądzach nauczyłąm się więcej, niż przez wcześniejsze 30 lat. Nadal się uczę. Jednak teraz wiem, jak się z nimi obchodzić, by ciągle były w portfelu lub na koncie. I one ciągle tam są, pomimo kolejnych wydatków, których nie jestem w stanie się pozbyć.


poniedziałek, 29 grudnia 2014

Koniec jest początkiem nowego

Za trzy dni będziemy mieli Nowy Rok. Czy podsumowaliście już miniony rok? Czy spełniliście wszystkie plany, jakie postanowiliście na jego początku? Czy macie już postanowienia na kolejny?
Moje zeszłoroczne plany posypały się, jak domek z kart, już na samym początku roku. Wydarzenia minionego roku zmieniły mnie i moje patrzenie na świat. Przysporzyły wiele bólu i cierpienia - fizycznego i psychicznego. Ale też nauczyły cieszyć się z kolejnego dnia.
Jedynie sfera finansowa nie ucierpiała, aż tak bardzo. Pomimo zaciągnięcia kolejnego kredytu, moje finanse są w dobrej kondycji.

Moje plany na przyszły rok są proste:
 - dalej pracować nad poprawą kondycji moich finansów;
 - jak najszybsza spłata zaciągnietego w zeszłym roku kredytu;
 - wyjazd na zasłużone wakacje;
 - wpracowanie, jak największej sumy oszczędności.
Ale najważniejszym postanowieniem, jest cieszenie się z każdego kolejnego dnia.


W Nowym Roku życzę wszystkim czytelnikom, aby ich świnki skarbonki były bardzo tłuste od oszczędności i wypełnienia wszystkich zrobionych noworocznych postanowień.


niedziela, 21 grudnia 2014

Ozdoby choinkowe z suchej porcelany - zrób to sam

 W tym roku mocno zastaniawiałam się nad zrobieniem ozdób choinkowych z masy solnej. Mam kilka gwiazdek właśnie z masy solnej ozdobionej dekupażem, które dostałam od Geny. Inne pomysły i mało wolnego czasu sprawiły, że zaniechałam tego pomysłu. Jednak kilka dni temu trafiłam na bloga, gdzie były ozdoby zrobione z suchej porcelany. Pomyślałam czemu nie wypróbować tego sposobu.

Masę na suchą porcelanę zrobiłam według przepisu znalezionego tutaj.

 Masę rozwałkowałam na grubość ok. 0,5 cm. Kształty wycinałam foremkami do ciastek. 

 Cała moja kolekcja ozbób z suchej porcelany schnie na parapecie.

 Dziurki zrobiłam patyczkiem do szaszłyków zaraz po wycięciu kształtów. I wszystko pozostawiłam do wyschnięcia.

 Jak już wszystko było prawie suche pomalowałam swoje ozdoby farbkami: choinki na zielono, zaś serduszka na czerwono. Gwiazdki postanowiłam zostawić takie jakie były, białe.

 Później stwierdziłam, że mogą być złote. I pomalowałam je na ten właśnie kolor. Znowu wszystko trzeba było zostawić do wyschnięcia. Następnie pomalować z drugiej strony. No i znowu schnięcie.

 Na koniec przywiązałam sznureczki, na których powieszę ozdoby na choince. Na zdjęciach widać ciemniejsze plamy - niestety byłam niecierpliwa i zawieszki jeszcze dobrze nie wyschły. Ale nie przeszkadzało mi to, aby zawisły już na choince.

 A tak prezentują się moje zawieszki już na choince.

Koszt wykonania tych ozdób nie kosztowało mnie ani złotówki. Materiały miałam w domu. Niektóre materiały zostały zastąpione innymi o podobnych właściwościach: skrobię kukurydzianą zastąpiłam ziemniaczaną, zaś wikol klejem magik. Klej magik to nie wikol, który jest bardziej płynny, dlatego do masy musiałam dodać też odrobinę wody. Pomimo tego, eksperyment z suchą porcelaną uważam, za udany.


piątek, 19 grudnia 2014

Odnawiamy czubek - zrób to sam

Przed "ubraniem" choinki warto kilka dni wcześniej przyjrzeć się ozdobom. Czy nie są za bradzo zniszczone, czy się nie potłukły, czy może chcemy coś wymienić.

Ja już w zeszłym roku wiedziałam, że będę potrzebowała nowych małych bombek. Poprzednie już się za bardzo zniszczyły. Dlatego już w październiku poprosiłam mamę o zrobienie nowych. Sama też zrobiłam kilka nowych ozdób.
Przy ubieraniu choinki okazało się jednak, że czubek jest już mocno sfatygowany i mocno wytarty od środka z farby.

 strzałkami oznaczyłam miejsca, w których była starta farba.

W pierwszej chwili, co pomyślałam, że na przyszły rok trzeba będzie kupić nowy czubek. Ubrałam choinkę, usiadłam, wypiłam kawę. I zaświeciła mi się w głowie lampka. Przecież mam złotą farbę. Pomaluję nią czubek i będzie jak nowy.

 Złotą farbę w spreju kupiłam jakiś czas temu w sklepie budowlanym i pomalowałam nią swój czubek.

 Tutaj mój czubek już pomalowany i schnie. Aby nie pobrudzić farbą wszystkiego dookoła malowałam w kartonie. Do malowania otworzyłam wszystkie okna, bo farba intensywnie śmierdzi i długo jeszcze sie utrzymywała po malowaniu.

 A tak wygląda już odnowiony czubek. 

Nie kosztowało mnie to dużo. Puszka farby kosztowała mnie ok. 20zł., ale służy mi do innych projektów.

W podobny sposób można odnowić bombki.

O innych tanich sposobach na odnowienie zniszczonych bombek pisze Ania na swoim blogu.



środa, 17 grudnia 2014

Oszczędne święta

Czy na święta musimy wydawać majątek? Dlaczego u niektórych osób tuż po Wszystkich Świętych włącza się napis "KUPUJ! KUPUJ! KUPUJ!" Dlaczego sporo ludzi, pomimo ostrzeżeń w telewizji, radio, czy internecie zapożycza się w firmach pożyczkowych? Przecież data Świąt Bożego Narodzenia jest niezmienna i co roku wypada 24/26 grudnia.
Aby nie urządać świąt na kredyt wystarczy co miesiąc odkładać, chociażby po 50zł, a na następne święta mamy 600zł.
Poza tym, czy musimy dużo wydać na święta? Przecież to są tylko/aż trzy dni.
Ja u siebie znalazłam kilka obszarów, które mogą przynieść mi oszczędności. Są to: dekoracje, sprzątanie prezenty i jedzenie.

SPRZĄTANIE
Dlaczego o tym piszę? Ponieważ wolny czas w grudniu jest u mnie towarem deficytowym. W grudniu w pracy mamy tzw. "sezon" i pracy jest znacznie wiącej niż w poprzednich miesiącach. Dlatego dzień wolny od pracy wolę poświącić na odpoczynek niż na sprzątanie. Ale niestety posprzątać trzeba. Porządki świąteczne planuję już w październiku. I od tego czasu powoli, sukcesywnie sprzątam kiedy mam wolne i mam na to siły. Dzięki temu tuż przed samymi świętami mam niewiele do sprzątania. Poza tym mam szczęście, że nie pzeszkadza nam niewytarty kurz z żyrndola.
Do sprzątania używam domowych środków czystości: soda oczyszczona, ocet, sól, boraks i olejki zapachowe. Tak więc na środki czystości wydaję mniej niż przy zakupie innych chemikaliów.

DEKORACJE
Jak każdy lubię otaczać się ładnymi przedmiotami. Ale nie trzeba wydawać na nie majątku.
Tuż przed świątemi sklepy pełne są różnokolorowych świecidełek, które cieszą oko i chciałoby się mieć je w domu. Ale nie są one niezbędne, aby ładnie udekorować dom , czy choinkę na święta. W kilku porzednich postach piszę jak samemu możemy zrobić ciekawe świąteczne dekoracje, które kosztują grosze, lub wcale.
Ozdoby choinkowe też nie muszą kosztować wiele.
Od kiedy jestem na swoim, moja choinka dekorowana jest ozdobami ręcznie robionymi z papieru, czy innym rękodziełem. (Jedynie czubek choinki był kupiony.) Jeśli macie dzieci, one chętnie pomogą w dekorowaniu świątecznego drzewka robąc np: łanćuchy z pomalowanego farbkami makaronu, czy papierowych kółeczek, czy innych dekoracji, które z pewnością robią w szokle lub przedszkolu. Wspaniałe i prawie za grosze zrobimy dekoracje z masy solnej lub suchej porcelany. Co roku na mojej choince gości suszona pomarańcza i inne suszone cytrusy.
Jeśli brak nam pomysłów skorzystajmy z inetrnetu. Tam zajdziecie mnóstwo inspiracji.
Jeśli nie mamy zdolności, albo koniecznie chcemy mieć kupne ozdoby na swojej choince to kupmy je tuż po świętach, kiedy są wyprzedaże. Świecidełka wtedy kosztują nawet 70% taniej, a na następne święta będziemy mieć nowe dekoracje.
Sporną kwestią jest samo drzewko. Co roku pada pytanie jaka choinka: prawdziwa, czy sztuczna? Sztuczne choinki są ładne i niedrogie. No i mamy ją przez lata. Jednak, nie ma to, jak urok i zapach żywego drzewka w domu. Na zakupie prwadziwego drzewka też można zaoszczędzić. Każde drzewko ma swój urok. Może nie jest proste i ma koślawe gałązki, ale udekorowane własonręcznie zrobionymi ozdobai nabiera niebywałego blasku. Takie sierotki, których niki nie chce, właśnie z powodu tych koślawych gałązek są zazwyczaj tańsze, od tych prostych, ładnych i z grubymi igłami choinek. Także zakup tuż prze zamknięciem punktu sprzedaży choinek kosztuje nas mniej.

PREZENTY
Każdy z nas lubi je dostawać. Ale czy muszą być one kosztowne? W święta do obdarowania mamy sporo naszych najbliższych. Dlatego też za prezentem warto rozglądać sie wcześniej, a nie na ostatnią chwilę. Prezent ma być taki, który jednocześnie będzie niespodzianką, a jednocześnie tym co chciałby dostać obdarowany. Jak sprawić, aby kosztowało nas to mniej?
Jeśli chcemy kupić coś drogiego, a nie bardzo nas na to stać, zróbmy zrzutkę kilku osób na jeden taki duży prezent.
Prezenty możemy kupić dużo wcześnij, niż w szale przedświątecznym. Niektóre rzeczy są wtedy tańsze. Wiem, że są zwolennicy i przeciwnicy prezentów "praktycznych" (skarpety, swetry, czapki), ale dla mnie to też jest dobre i niedrogie rozwiązanie. No i nie będzie problemu, niechcianego prezentu lub niezbyt trafionego w gust obdarowanego.
No i co najważniejsze, aby trochę zaoszczędzić na świątecznych zakupach - sprawdzajmy i porównujmy ceny w różnych sklepach i kupujmy tam, gdzie jest najtaniej.
Od wielu swoich znajomych słyszę, że jak ma być dużo gości to prezenty dostają tylko dzieci (z oszczędności). Ja jednak myślę, że prezent powinien dostać każdy, nawet jeśli miałaby to być tabliczka czekolady (oczywiście ładnie zapakowana).

JEDZENIE
Na jedzeniu na święta tak naprawdę możemy zaoszczędzić najwięcej. Aby tego dokonać przede wszystkim musimy zrobić świąteczny jadłospis i zastanowić się, czy na pewno to wszystko co chcemy przygotować zostanie zjedzone. Na podstawie tego jadłospisu przygotowujemy listę zakupów i z nią udajemy się do sklepu. Kupujemy oczywiście tam, gdzie będzie kosztowało nas to najtaniej i szukając promocji. Zakupów na pewno nie odkładamy na ostanią chwilę. Ja zakupy robiłam sukcesywnie od listopada. Co mogłam kupić wcześniej kupiłam. Mięso kupione wcześniej zostało zamrożone. Na sam koniec do kupienia zostały produkty szybkopsujące się: twaróg na sernik, czy karp, owoce, warzywa.
Dzięki sporządzeniu listy zakupów i robieniu ich odpowiednio wcześniej zyskujemy czas, ale i dajemy też dzień wolny wszystkim tym sprzedawcom, którzy w wigilijny dzień będą pracować. Oni też zasługują na taki sam odpoczynek i czas na przygotowanie się do świąt, jak wszyscy inni.
U mnie na święta będzie nas tylko trójka. Dlatego też nie ma najmniejszego sensu przygotowywać aż dwunastu potraw, bo taka tradycja. My po prostu tego nie zjemy. Za to będze kilka tradycyjnych potraw, które lubimy i takie, które w ciągu tych trzech dni świąt zostaną zjedzone.
Jeśli natomiast wiemy, że będzie dużo gości, to porozmawiajcie ze sobą i umówcie się, że każdy przygotuje coś innego i przyniesie ze sobą. (Swego czasu tak zrobiła Gena) Nikogo z was nie będzie to kosztowało dużo, a na stole znajdzie się więcej potraw.

Wiem jedno: w święta nie liczy się to ile wydaliśmy na prezenty, czy na stole jest dwanaście potraw, jeśli tylko wszyscy są najedzeni, czy podłoga w przedpokoju lśni czystoscią, a na choince jest dużo kolorowych świecidełek, liczy się to, że ten czas spędzamy razem z rodziną.

czwartek, 4 grudnia 2014

Bałwanki z drewnianych kręgli - zrób to sam

Jakoś ostatno mam wenę twórczą i ostatnie moje wpisy zdominowane są przez rękodzieło. Fakt, ozdoby które prezentuję zrobiłam sama i za niewielkie pieniądze. Przecież o to mnie i Genie chodzi, aby mieć dużo i wydać, jak najmniej lub wcale.
Zatem kolejna dawka rękodzieła  zimowo-świątecznego.

Kilka dni temu poszłam do sklepu. Po drodze wyrzucałam śmieci. Obok pojemnika leżał drewniany kręgielek. Popatrzyłam na niego i pomyślałm, że fajny, i że bałwanka można zrobić. Poszłam dalej do sklepu. Jednakże kręgielek dalej w głowie siedział. W drodze powrotnej z powrotem poszłam do śmietnika i wzięłam kręgielka i ...... dwa kolejne, które się schowały. Tak więc do domu przyniosłam trzy drewniane kręgielki. Mąż oczywiście swój komentarz wtrącił: jeszcze będziesz śmieci ze śmietnika do domu znosić. Co sąsiedzi powiedzą? Ja tylko machnęłam ręką i powiedziałam, że będą fajne bałwanki. Na co mąż wzruszył ramionami i powiedział: rób, co chcesz.

A oto i moje znalezisko:


Kręgielki nie są duże. Jak widać na zdjęciu wysokie są na 12 cm, zaś w najszerszym miejscu mają 4 cm.


Co potrzebowałam, aby przerobić je na bałwanki:
 Białą farbę (ja użyłam białej emulsyjnej do ścian), pędzelków (jden duży do pomalowania całego kręgla na biało i dwa małe do pomalowania detali), ołówek, klej, nożyczki, kawałek czarnego byrstolu, filc i papier ścierny (przynajmniej w dwóch gradacjach)

 Kręgielki szfifujemy papierem ściernym. Najpierw tym o dużej gradacji ścierania, aby pozbyć się lakieru, którym były pomalowane. Następnie używamy papieru o mniejszej gradacji, aby oszlifować i wyrównać powierzchnię.

 Tak wyględają moje kręgle po oszlifowaniu. Na zdjęciach nie ma tego niebieskiego. Eksperymentowałam, czy można pomalować je bez obróbki papierem ściernym. Niestety nie można było i musiałam go też szlifować. 
Wyszlifowane kręgle umyłam wodą z mydłem, aby pozbyć się pyłu po szlifowaniu. Odstawiłam na godzinkę do wyschnięcia.

 Następnie pomalowałam je na biało. Musiałam malować trzy razy, aby dobrze pokryć poprzedni kolor.

 Tutaj moje kręgle schną po ostatnim, trzecim malowaniu.

 Gdy kręle schły, ja zrobiłam z czarnego brystolu kapelusze dla każdego bałwanka. Zaś z filcu wycięłam szaliczki.

 Tutaj widać kapelusze,

 a tu szaliczki.

 Jak już kręgle wyschły cienkim pędzelkiem domalowałam szczegóły bałwanków: oczka, marchewkowy nos, buźki i węgielkowe guziczki.

 Następnie klejem przytwierdziłam każdemu kapelusz,

 a na szyji zawiązałam szaliczek.

 Tak prezentują się bałwankowi dżentelmeni.


 Tutaj już pozują do zdjęcia w salonie w pobliżu choinek z wytłoczek po jajkach.

 Tutaj są wśród wytłoczkowych choinek.

 I zbliżenie.

Koszty jakie poniosłam to zakup papieru ściernego - 4,5 zł.

Przyzyznam się, że niespodziewałam się takiego efektu. Mąż, jak je zobaczył stał z rozdziawioną gębą. Później powiedział, że jedank dobrze, że wygrzebałam te kręgle ze śmietnika, bo teraz zdobią nasz salon.