piątek, 10 października 2014

Musujące kule do kąpieli - zrób to sam

Już od dawna podobają mi się musujące kule do kąpieli. Chciałam je wypróbować. (A czemu nie?)





Najtańsze w swojej ofercie ma Biedronka, ok. 4zł za jedną sztukę. Chociaż dzisiaj widziałam promocję w Kauflandzie i były po ok.3zł. Do tego są one dostępne w różnych kształtach, zależnie od sezonu (na Wielkanoc były dostępne w kształcie jajka, czy babeczki). Ale sknera we mnie powiedziała, że to drogo jak na jedną przyjemność. Dlatego zaczęłam szukać, czy tego cuda nie da się zrobić samemu. Przecież to nie może być trudne, a tym bardziej drogie. 

No i udało się. Zalazłam przepis. 

Co potrzebujemy:
 

  • Sypki kwasek cytrynowy,
  • sodę oczyszczoną,
  • ulubiony olejek zapachowy,
  • oliwkę dla dzieci / oliwę z oliwek / balsam do ciała
Ilość składników zależy od tego ile chcemy kul uzyskać. 
Proporcja kwasku do sody jest taka: kwasku dajemy o połowę mniej niż sody.
Do kul możemy jeszcze dodać: suszone kwiaty, zioła, barwnik, zmieloną kawę, wosk pszczeli, miód i wszystko inne co może byż przyjemne dla naszego ciała.


 Potrzebjemy jeszcze miskę, łyżkę, foremki do kostek lodu lub coś innego w czym uformujemy kształt "kul"

 Do miski wsypujemy sodę oczyszczonę i połowę tej ilości kwasku cytrynowego i razem mieszamy. 

 wkraplamy kilka kropli olejku zapachowego (u mnie różany)

 Powoli wlewamy oliwę z oliwek, balsam do ciała lub oliwkę dla dzieci. Dajemy tyle aby można było uformować to co chcemy. 

 Konsystencja powinna przypominać mokry piasek nad morzem. Mikstura może nam lekko musować, ale nie przejmujmy się tym - to jest normalne. Na tym etapie dodajemy różne dodatki jeśli chcemy je dodać. Ja tego nie robię.

 Do foremki do kostek lodu przekładamy naszą masę i mocno ugniatamy. Możemy formować kule i układać na papierze pergaminowym.

 Lub tak jak na tym zdjęciu formować za pomocą foremek do ciasteczek.

Uformowane kule zostawiamy na ok. dobę, aby dobrze wyschły. 

 Tak wyglądają po wyschnięciu.



Następnie przekładamy do szczelnego pojemnika. Do Kąpieli dajemy 2-3 kule - zależnie od ich wielkości.


 Tak prezentują się moje pierwsze "kule". Kule nie chciały się formować. Użyłam więc papilotek i foremek do muffinek. Kule są duże i nie za ładne. Spełniają jednak swoją rolę.

Gotowe kule, ładnie zapakowane mogą być świetnym prezentem.





Koszty: 
  • soda oczyszczona ok 5 zł za kilogram, 
  • kwasek ctrynowy ok.5 zł za kilogram
  • oliwa z oliwek ok 12zł za butelkę 0,7l
  • olejek zapachowy do 8zł za 12ml
Koszt jedej kuli zrobionej domowym sposobem to ok. 50 gr.




sobota, 4 października 2014

Jesienna dekoracja za 0zł

Jesień za oknem w pełni. Pochmurno i wietrznie, a do tego jeszcze zimno. Ale jesień taka być nie musi. W słoneczny dzień świeci ferią barw w złotym odcieniu. Aż chce się iść na spacer przez opadłe liście i szurać nogami wśród nich.
Właśnie w czasie takiego spaceru można znaleźć prawdziwe skarby: kasztany, żołędzie i złote liście. Wszystko to może być wspaniałą dekoracją naszego domu.
Dawno temu z liści robiłam wspaniałe różane bukiety. Musiałam przestać, bo koty miały z tego większą frajdę ode mnie. Zaś ja miałam dużo sprzątania, bo koty zniszczyły mi te bukiety.
W zeszłym roku postanowiłam zrobić wieniec, do którego koty się nie dobiorą. Tak wyglądał:


I trochę detali:




W tym roku postawiłam na totalną prostotę.

 Na spacerze z psem zebrałam kasztany.

 Z piwnicy wyciągnęłam duży słoik.

 Sznurkiem obwiązałam gwint słoika.

 Do słoika wrzuciłam zebrane kasztany.

Do tego jeszcze dynia czeka na ugotowanie. I taki jest efekt końcowy.

Koszt wykonania - zerowy. Korzyści ze zbierania kasztanów - bezcenne.

środa, 1 października 2014

Nowy wygląd kuchni szybko i za grosze

Każda osoba, która przeprowadza się na nowe mieszkanie, kupione z drugiej ręki ma dylemat: zostawić to co zostawili poprzedni właściciele, czy wyrzucić. Zwykle jest tak, że jest tyle innych ważniejszych wydatków, że na początku wykorzystuje się to co się zastało. Podobnie było u mnie i Geny z kuchnią.
Gdy przeprowadziłyśmy się na swoje kuchnie były urządzone na tyle dobrze, że zostały tak jak były.

Jak jeszcze układ mebli  i same szafki nie drażniły mojego gustu, tak dobór kolorów już tak. I to bardzo

 Jak widać na zdjęciu szafki są w morskim kolorze, a na ścianach pomarańcza. 

Nie bardzo wiedziałam co mogę zrobić z szafkami, ale ściany przemalowałam na bardziej neutralny kolor tak szybko jak tylko mogłam. Szafki jednak drażniły mnie dalej. i szukałam sposobu, aby to zmienić bez kupowania nowych mebli. I z pomocą przyszła mi akrylowa farba do drewna. Kupiłam puszkę białej farby za ok. 25zł i przemalowałm fronty.

 Tak wygląda to teraz.

Wnętrza nie przemalowywałm, bo i po co.

Niedawno zaczęła mnie drażnić także lodówka, a raczej jej wygląd zewnętrzny. Lodówka nie była nowa. również kupiona z drugiej ręki i lata świetności ma za sobą. Z nią nie miałam takiego dylematu, jak z szafkami. Dokładie wiedziałam, jak zmienić jej wygląd. 

 Kupiłam rolkę okeliny (w Biedronce).

 Okleiłam fronty drzwiczek.

 I już lodówka wygląda inaczej.

Oklinę można też użyć na meblach. Ja tego nie chciałam robić, dlatego długo zastanawiałam się jak zmienić wygląd szafek.

Koszt okleiny w Biedronce 6zł za roklę. Wzory nie były "drewniane", dlatego mi się spodobały. Na pewno będzie wykorzystana do innych prac.



poniedziałek, 22 września 2014

Organizer na biurko - zrób to sam

Rok szkolny trwa w najlepsze. Rodzice już pewnie zdążyli zoganizować miejsce pracy dla swoich dzieci. Ja, jak wiecie, dzieci nie mam. Jednakże też potrzebuję mieć organizer na biurku. Od kilku lat za organizer na przybory biurowe służył mi ten słoik ozdobiony przez Genę.


Niestety okazał się za mały na wszstkie nożyczki i inne pierdoły potrzebne mi do pracy. Teraz, jak widać zamieszkały w nim pisadła. Dlatego postaniwiłam zrobić organizer na biurko, który lepiej będzie odpowiadał moim potrzebom. W związku z tym powstało coś takiego:




Został on zrobiony z rolek po papierze toaletowym i kordonku (te dała mi mama po swoich robótkach).

Przycięłam dwie rolki, aby miały różną wysokość.
Każdą rolkę okleiłam kolorowym papierem. Kawałek tektury, który jest podstawką, najpierw przycięłam do kształtu, jaki będzie mieć gotowy organizer i również okleiłam papierem.

 Następnie każdą rolkę przykleiłam klejem na gorąco do podstawki. Na zdjęciu widać klej.

 Tak preentuje się mój organizer na biurku.

Inspiracją był dla mnie, jak zwykle internet. 








sobota, 20 września 2014

Sprytny sposób na dodatkowe oszczędności

Ciągle się uczę czegoś nowego.

Każdy z nas miał lub ma jakieś długi. Jedni radzą sobie z nimi lepiej, inni gorzej. Dla tych co radzą sobie gorzej potrzbna jest pomoc. Taką pomocą w spłacie długów jest METODA KULI ŚNIEGOWEJ. Polega ona na spisaniu wszystkich długów i uporządkowaniu ich w kolejności od najmniejszej liczby rat do spłaty (może być też od najdroższego oprocentowania kredytu). Spłacamy wszystkie kredyty według harmonogramu, a ten na samej górze nadpłacamy. Gdy go spłacimy to pieniądze, które byśmy wpłacali na jego spłatę przeznaczamy na nadpłacanie kolejnego długu.

Dlaczego o tym piszę?
Niedawno przeczytałm o sprytnym pomyśle na szybsze zwiększenie swoich oszczędności - SPŁACANIE DŁUGÓW, KTÓRE JUŻ NIE ISTNIEJĄ.
Jak wspomniałam wyżej, każdy z nas miał lub ma jakiś dług. Po jego uregulowaniu nic nie stoi na przeszkodzie, aby wartość jednej raty dalej płacić, tylko teraz już na konto oszczędnościowe. Ten sposób przypomina właśnie metodę kuli śniegowej. Tylko, że zyskują na tym nasze oszczędności. Przecież kredyt był zaciągnięty na jakiś czas. W tym okresie nauczyliśmy się tak gospodarować naszymi pieniędzmi, że starczało na wszystko, także na spłatę rat. Wobec tego, teraz też damy sobie radę.

Uzupełnienie
Taką metodę wybrała moja mama. Jakiś czas temu wzięła dla nas kredyt na spłatę komornika. Raty były płacone z jej konta. Ja w miarę możliwości przesyłałam jej na konto pieniądze na te raty. Komornik został spłacony. Moja mama, za moją namową, dalej płaci raty, tylko, że na konto oszczędnościowe. Jedyna różnica to wysokość tej kwoty. Jest ona trochę niższa od tej jaką pobierał bank. Jedakże skutek tego zabiegu jest taki, że teraz moja mama ma większe oszczędności, niż gdy odkladała z tego co zostało jej na koniec miesiąca. No i w końcu przyznała mi rację, że moja metoda oszczędzania jest lepsza od tej stosowanej przez nią do tej pory.


piątek, 19 września 2014

Zgodnie z instrukcją...

Gdy zaczynałam swoją przygodę z oszczędzaniem, i wertowałam stronę po stronie w internecie, wszędzie trafiałam na banały typu: gaś światło w pomieszczeniu, z którego nie korzystasz, dokręcaj kurki z wodą, gotuj pod przykryciem itd. Nie mówię, że nie są one warte swojej treści. Jednak dla kogoś, kto chce zobaczyć szybko efekt z wykorzystania tych rad w praktyce, może to rozczarować i sfrustrować. Teraz stosuję je, nie przykładając do nich wagi. Stały się naszym nawykiem.

Wśród rad wtedy przeczytanych było też m.in. o stosowaniu proszku do prania zgodnie z instrukcją.
W tamtym czasie nie zwracałam na to szczególnej uwagi. Jednak z czasem zaczęłam się stosować do takich instrukcji.
Dlaczego?
Każda rzecz jaką kupujemy w sklepie ma na etykiecie instrukcję obsługi, czy sposób użycia. Muszą się do tego stosować wszyscy producenci. Do czego to potrzebne? A no po to aby nam służyło dłużej i nie wyrządziło nam krzywdy. Tak jest ze wszelkiego rodzaju sprzętem elektronicznym, telefonem i innymi przedmiotami, których używamy. Podobnie mamy z lekami, które musimy stosować w takiej ilości jaką zaleci nam lekarz. Dlaczego jednak nie zwracamy na to uwagi stosując środki chemiczne do sprzątania, kosmetyków, czy higieny osobistej? Dlaczego używamy tego więcej niż zaleca producent? Czy gdy użyjemy więcej proszku do prania, to będzie ono czystsze? A może nasze zęby staną się bielsze, gdy do jednego mycia zużyjemy pół tubki pasty do zębów?
Najlepiej to widać przy proszkach do prania.
Na rynku mamy wiele różnych proszków do prania, różnych marek i w różnych objętościach. Różne są też ceny. Już jakiś czas temu na rynku pojawiły się proszki skoncentrowane. Co to znaczy? Znaczy to, że ich siła działania przy mniejszej ilości jest taka sama, jak przy większej ilości proszku normalnego. Takie proszki są droższe, za kilogram od tych zwykłych. Jednak jeśli będziemy dokładnie stosować się do instrukcji producenta, to okaże się, że starcza nam na dłużej, a więc wychodzi taniej.


Na zdjęciach powyżej pokazane są miarki jakie dołącza producent do swojego produktu.
W przypadku butelek są tonakrętki.

Zatem jeśli chcemy, aby takie środki starczały nam na dłużej (a w związku z tym kupujemy rzadziej - więc oszczędzamy) to stosujmy się dokładnie do instrukcji dołączonej przez producenta. Dokładnie odmierzajmy dawkę, jaka jest nam potrzebna do umycia podłogi, czy na jedno pranie, tak samo jak odmierzamy lekarstwa. Producent często dołącza do swojego wyrobu stosowną miarkę. Jeśli tego nie zrobił, to znajdźmy sami taką, która będzie pomagała nam odmierzać określoną ilość produktu. Po pewnym czasie okaże się, jak sporo zaoszczędziliśmy na tej czynności (gdy np płyn do płukania, który używamy zwykle starczał nam na miesiąc, a teraz przy tej samej ilości prania wystarcza nam na dwa miesiące).

Mój proszek do prania - sama znalazłam łopatkę do odmierzania proszku o takiej samej zawartości, jak łyżka stołowa.

wtorek, 16 września 2014

Folia tablicowa

Tablica we wnętrzach jest bardzo ciekawym pomysłem. Gena swojego czasu miała pomalowane drzwi farbą tablicową. Taka farba jest niestety droga. A ponieważ potrzeba matką wynalazku, to w internecie można znaleźć przepis na domową farbę tablicową, która kosztuje ułamek ceny farby gotowej.
Alternatywą dla farby jest folia tablicowa. Koszt rolki (200cm/45cm) to 7zł. - przynajmniej ja za tyle kupiłam. Folia ma podobne właściwości jak farba tablicowa. Jedyna różnca to zakres jej stosowania.

W jednym z wcześniejszych postów (tutaj) pisałam o domowym centrum informacyjnym. Mój "Kotecek" tak je sobie upodobał, że wyciągał wszyskie szpilki i pinezki, ktorymi przypinałam ważne wiadomości. Aby tego nie robiła, pościągałam z jednej tablicy wszystko co moło przypaść jej do gustu. I tak została sobie taka samotna pusta tablica. Dlatego, gdy zobaczyłam folię tablicową w sprzedaży to kupiłam. W głowie już miałm setkę pomysłów na jej wykorzystanie.

Oto kilka pomysłów, które wykorzystałam:

  • Nowa tablica informacyjna: 
                             Do jej zrobienia potrzebowałam: Stara tablica korkowa Folię tablicową, nożyczki, krótką linijkę i nożyk precyzyjny (do tapet)

Folię odmierzyłam do wielkości ramy tablicy korkowej i przycięłam nożyczkami. Folią wykleiłam wnętrze ramy, dokładnie dociskając krótką linijką do powierzchni. Na koniec precyzyjnym nożykiem odcięłam nadmiar folii.
 A tak prezentuje się nowa stara tablica na swoim miejscu.



  •  Etykiety na chemię w łązience



  • Etykiety na pudła z bielizną



Jeśli komuś to mało - polecam przejrzenie innych stron internetowych w poszukiwaniu inspiracji.