poniedziałek, 11 marca 2013

Kalkulator

Kalkulator jaki jest każdy widzi. Każdy też wie do czego służy. Ale czy pomyśleliście kiedyś, aby zabrać go na zakupy?
Ja kilka razy miałam takie przebłyski. Zazwyczaj przelicza i liczy mi Małż. Dlatego też, gdy przeczytałam, że w ten sposób też możemy oszczędzić, nie wydało mi się to zupełnie głupie. Powiedziałam sobie, że czas najwyższy aby kalkulator zawsze zabierać na zakupy. Małż nie zawsze jest pod ręką, a policzyć trzeba będzie? A tak, kalkulator będzie w pracy.
Zatem jak ten kalkulator może nam pomóc oszczędzić?
Po pierwsze: łatwo przeliczymy, który produkt jest dla nas najlepszy finansowo. Po drugie: zanim dojdziemy do kasy dokładnie wiemy ile wydamy. Dzięki temu baczniej przyjrzymy się produktom włożonym do koszyka i czy są one nam niezbędne. Po trzecie: przy braku dostatecznej ilości gotówki, łatwiej rozważyć, który produkt mamy odłożyć na półkę.
Zatem kalkulator do torebki i można iść na zakupy. I na pewno będzie użyty.

niedziela, 10 marca 2013

Ozdoba wielkanocna z wytłoczki po jajkach - zrób to sam

Co można zrobić z pustej wytłoczki na jaja?

Może ozdobę na Wielkanoc.

Potrzeba będzie: pusta wytłoczka, biała farba (została po remoncie), filcowe kwiatki, kawałek tektury falistej (została po kupieniu szafy), kawałki wstążeczki i czekoladowe jajka.

Wytłoczkę malujemy na biało. Przygotowujemy ozdoby, co się komu podoba - u mnie płotek z tektury falistej i kwiatki, z boku drewniana kurka i zajączek przysiadły. Wstążeczki przytrzymują wieczko, aby się nie otwierało za mocno.

 

W miejsce na jajka wkładamy nasze jajka czekoladowe.

I nasza ozdoba na Wielkanoc gotowa.


sobota, 9 marca 2013

Zawsze ktoś ma więcej niż ja

Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie miał więcej ode mnie. Nie ważne jest, jak bardzo będę starała się to osiągnąć, to i tak będę miała mniej.
To smutne.
Dopóki nie powiemy sobie, że to co mamy w zupełności nam wystarcza, będziemy tak biegać za nieosiągalnym. Przecież tak biegnąc możemy przegapić to, że mieliśmy wszystko.
A gdyby tak zmienić kierunek biegu? Lub wogóle stanąć w miejscu i rozejrzeć się dookoła. I powiedzieć - MAM WSZYSTKO, CO CHCĘ MIEĆ. Wtedy okaże się, że jesteśmy szczęśliwymi i wolnymi ludźmi. (Chyba o to w tym życiu chodzi?)

środa, 6 marca 2013

Kiedy życie daje ci cytryny, zrób z nich lemoniadę

Życie potrafi nam nieźle dokopać, czy zwalić z nóg. Gdy się podnosimy i otrzepujemy z kurzu jesteśmy już kimś innym, niż przed upadkiem. Tak też było ze mną.
Komornik zajął nam pensję Małża, na poczet długów, które zostawił jego zmarły ojciec. Zatem życie poczęstowało mnie niezłą kupą cytryn. Lubię cytryny. Są zdrowe, ale też kwaśnie i trudne do zjedzenia. Dla mojego budżetu były wręcz zabójcze.
Z pomocą mamy spłaciliśmy komornika. Jednak ja już inaczej patrzę na swoje finanse. To co mogło mnie zabić, stało się lekiem, ale na inną chorobę. Zatem z tych cytryn zrobiłam lemoniadę.
Niedawno zaczęłam się zastanawiać, czy gdyby wtedy komornik nie zajął nam konta, to czy stałabym się bardziej świadoma swoich finanansów. Przecież debet na koncie miałąm od wielu miesięcy i mi nie przeszkadzał. Przynajmniej raz w miesiącu z Małżem jeździliśmy na jakieś wycieczki. Zakupy robiliśmy w mieście przynajmniej raz w tygodniu, a codziennie w miejscowym sklepiku. Kupowaliśmy wszystko, co wydawało się być niezbędne. Oprócz debetu na koncie i kredytu hipotecznego, nie mieliśmy innych zobowiązań finansowych. Po prostu jakoś się to kręciło, chociaż nie mieliśmy żadnych oszczędności.
Teraz inaczej patrzę na własne pieniądze. Widzę jaki mają potencjał. Moje życie nie zmieniło się aż tak bardzo. Wprowadziłam kilka drobnych zmian, ale efekt jest zadziwiający.
Wcześniej miałam tylko kwaśne cytryny, a teraz mam słodką lemoniadę. 

wtorek, 5 marca 2013

Jestem szefem banku

Jestem szefem banku. Pukacie się w czoło z niedowierzania. Ale to prawda. Jestem szefem banku, albo jakiegoś przedsiębiorstwa. Gena też jest szefem banku. Czy tego chcemy, czy nie - obie jesteśmy szefami banków.
Dlaczego tak mówię?
1. Jesteśmy sytematyczne i obowiązkowe.
2. Elastycznie zarządzamy czasem.
3. Mamy smykałkę do interesów.
4. Jesteśmy strategami.
5. Mając niewielki budżet potrafimy wypracować zyski.
Takie są zazwyczaj wymagania na szefa banku lub innej firmy. 

Zatem jesteśmy szefami banku. 

W końcu zarządzamy pieniędzmi naszych rodzin.


Gołąbki, bardzo oszukane

Tradycyjnych gołąbków nie cierpię. Nie lubię i już. Co innego te oszukane. Te mogę jeść choćby i codziennie. W sklepach można kupić dwie gotowe mieszanki, różnych firm, do zrobienia tego cuda. Cena, jak dla mnie jest zbyt wygórowana. Zrobienie samemu wychodzi taniej.
Co będzie nam potrzebne do zrobienia takich gołąbków?

  • kapusta (ja używam 1/4 lub 1/2 główki, zależy od wielkości i jak dużo chcę mieć gotowego dania) - 3zł za główkę,
  • szklanką lub półtorej szklanki ryżu - 1zł,
  • 0,5kg mięsa mielonego - 4,44zł w Lidlu,
  • słoiczek koncentratu pomidorowego - 1,40zł
  • mała śmietana - 1,2zł
  • 2 kostki bulionu drobiowego - 0,3 zł
  • przyprawy
Kapustę drobno szatkujemy. Wsypujemy do miski razem z ryżem, zalewamy całość wrzątkiem i przykrywamy. Odstawiamy na ok. 15 minut. 
W tym czasie robimy sos. Kostki rozpuszczamy według przepisu, dodajemy koncentrat pomidorowy i śmietanę. Doprawiamy do smaku.
Kapustę z ryżem odcedzamy i odciskamy z nadmiaru wody. Gdy ostygnie dodajemy do mięsa i razem mieszamy. Doprawiamy do smaku. Teraz formujemy z masy małe kulki, które możemy obsmażyć. (Ja tego nie robię. Nawet kulek nie formuję - to z lenistwa.) Całość przekładam do żarodpornego naczynia i zalewam sosem. 
Zapiekam ok. 1 godziny w temp 180 stopni.

Smakuje, jak tradycyjne gołąbki, a jaka oszczędność czasu.


poniedziałek, 4 marca 2013

10 rzeczy, których nie potrzebujesz

Przypadkowo trafiłam dziś na krótki program: 10 rzeczy, których nie potrzebujesz. Produkcja hamerykańska, ale w sumie dało do myślenia.
http://kobieta.onet.pl/oszczedzanie-10-rzeczy-ktorych-nie-potrzebujesz/lfwp2
Ideą jest, by nie przez inwestowanie oszczędzać, ale przez zaprzestanie bezsensownego wydawania. Na tej podstawie stworzyłam spolszczoną listę.
1. Wszelkie zadłużenie.
Każdy dług z czasem procentuje, rozrasta się. Nawet ten drobny zaciągnięty u koleżanki. Po pewnym czasie trzeba koleżance jeszcze dorzucić coś do długu - jakąś słodkość - i już kilka złotych z plecy. Albo co gorsza - tracimy jej zaufanie, a to jest bezcenne. O wysokim oprocentowaniu debetów nie wspominam - to  każdy wie.
2. Dodatkowe, pozornie przydatne sprzęty.
Czy w każdej kuchni jest potrzebna ich cała bateria? Ja mam mało - mikrofala, blender, mikser i tarka. To wystarczy do zrobienia KAŻDEJ potrawy. Dla niedowiarków - blender o mocy 700 wat dokładnie zmieli nawet zmrożone mięso, ani jednej grudki. Ma regulację mocy - nie muszę na komara wyjeżdżać z armatą - zmniejszam moc w czasie miksowania owoców - dodatkowa oszczędność na prądzie.
3. Tysiące kosmetyków i cudowne ziółka na przeróżne choroby.
Wszystko załatwią herbaty ziołowe- rumianek na oczy, mięta na stres itd itp. Przejrzyj szafkę w łazience - szampon, odzywka, żel pod prysznic, płyn do kąpieli, peeling inny do każdej części ciała, krem na każdy skrawek skóry inny... Nie mówię, żeby od razu używać tylko szarego mydła, ale przynajmniej nie kupować dwóch kosmetyków do tego samego.
4. Wyprzedaże
Tanio - więc kupisz więcej. Już słyszę tą formułkę - "To mnie nie dotyczy, kupuję tylko to, co akurat mi potrzebne". Tak, tak... Nie ma co się oszukiwać - kobiecie zawsze wszystko jest potrzebne. Tylko czy na pewno 5 par kolorowych rajstop, gdy spódnicę nosimy kilka razy w roku?
5. Pudełka na chusteczki.
Czyli wszelkie pierdoły, które do niczego nie służą. Bo ładne? Zrób je sama. Naklej kwiatuszka czy co tam lubisz. Tylko, na miłość boską - nie kupuj!
6. Zabawne rzeczy - sklepy ze śmiesznym rzeczami itp.
A po co to komu? Bawi przez chwilę, ale do niczego nie służy. Tak samo wszelkie porcelanki - ładnie zbierają kurz, jeśli masz ochotę wyhodować roztocza jako zwierzątko dla dziecka - proszę bardzo. Czasem przydają się jako obciążenie przy dużych płatach papieru czy tapety. Nawet nie można tego sprzedać jak się znudzi - bo kto to kupi?
7. Odświerzacze powietrza i ogólnie zbędne środki czystości.
Czy na prawdę każdy skrawek przestrzeni musi być pielęgnowany innym kosmetykiem?
Blaty świetnie myje płyn do szyb- odkaża i nabłyszcza. Specjalny płyn do kibelka? A może inny na zewnątrz i wewnątrz, jeszcze rozróżnienie na kierunek położenia względem słońca i na porę dnia?
8. Gadżety elektroniczne.
Mój małż częściej się za nimi ogląda niż za ładnym dziewczynami. Pytania - po co ci to? ile razy w tygodniu tego użyjesz? Jak bardzo uciążliwe było życie bez tego? Na bank w przeważającej części przypadków usłyszę - no tak, rzadko... Masz GPS? Ile razy go użyłeś w ciągu ostatniego miesiąca  Jeśli jesteś przedstawicielem handlowym - może i przydatne. Ja mam 3 kilometry do pracy, co dzień ta sama trasa. Wierzę, że się nie zgubię.
9. Okazje
Ta sama zasada co w gadżetach elektronicznych. Ja dorzucę coś od siebie - pozbądź się tego, co nie jest potrzebne, a zajmuje miejsce. Brak miejsca zmusza do kupowania kolejnych pojemników, szaf - a to już wydatek. Co z tego, ze dostaniesz za to 5 złotych? To jest kolejne 5 złotych do sukcesu. Jak na ulicy widzisz monetę, to nie podnosisz, bo się nie opłaca? Jakby mi płacili za każde schylenie się 5 złotych,, to mogłabym to robić etatowo.
10. Sprzęt do ćwiczeń.
Ech, to bardzo hamerykańskie, w Polsce rzadko występuje. Rozwalił mnie jednak komentarz lektora: "Są tańsze wieszaki na skarpetki". Od razu przed oczami stanął mi obraz, jak kiedyś moja teściowa używała rowerka treningowego jako składzik prania, bo - jak twierdziła - dzięki temu nie musi się schylać  jak coś bierze do prasowania. Chyba to stanie się moją dewizą - eliminować wszystko, co dużo kosztuje, a nie będzie w pełni  wykorzystane.