czwartek, 4 grudnia 2014

Bałwanki z drewnianych kręgli - zrób to sam

Jakoś ostatno mam wenę twórczą i ostatnie moje wpisy zdominowane są przez rękodzieło. Fakt, ozdoby które prezentuję zrobiłam sama i za niewielkie pieniądze. Przecież o to mnie i Genie chodzi, aby mieć dużo i wydać, jak najmniej lub wcale.
Zatem kolejna dawka rękodzieła  zimowo-świątecznego.

Kilka dni temu poszłam do sklepu. Po drodze wyrzucałam śmieci. Obok pojemnika leżał drewniany kręgielek. Popatrzyłam na niego i pomyślałm, że fajny, i że bałwanka można zrobić. Poszłam dalej do sklepu. Jednakże kręgielek dalej w głowie siedział. W drodze powrotnej z powrotem poszłam do śmietnika i wzięłam kręgielka i ...... dwa kolejne, które się schowały. Tak więc do domu przyniosłam trzy drewniane kręgielki. Mąż oczywiście swój komentarz wtrącił: jeszcze będziesz śmieci ze śmietnika do domu znosić. Co sąsiedzi powiedzą? Ja tylko machnęłam ręką i powiedziałam, że będą fajne bałwanki. Na co mąż wzruszył ramionami i powiedział: rób, co chcesz.

A oto i moje znalezisko:


Kręgielki nie są duże. Jak widać na zdjęciu wysokie są na 12 cm, zaś w najszerszym miejscu mają 4 cm.


Co potrzebowałam, aby przerobić je na bałwanki:
 Białą farbę (ja użyłam białej emulsyjnej do ścian), pędzelków (jden duży do pomalowania całego kręgla na biało i dwa małe do pomalowania detali), ołówek, klej, nożyczki, kawałek czarnego byrstolu, filc i papier ścierny (przynajmniej w dwóch gradacjach)

 Kręgielki szfifujemy papierem ściernym. Najpierw tym o dużej gradacji ścierania, aby pozbyć się lakieru, którym były pomalowane. Następnie używamy papieru o mniejszej gradacji, aby oszlifować i wyrównać powierzchnię.

 Tak wyględają moje kręgle po oszlifowaniu. Na zdjęciach nie ma tego niebieskiego. Eksperymentowałam, czy można pomalować je bez obróbki papierem ściernym. Niestety nie można było i musiałam go też szlifować. 
Wyszlifowane kręgle umyłam wodą z mydłem, aby pozbyć się pyłu po szlifowaniu. Odstawiłam na godzinkę do wyschnięcia.

 Następnie pomalowałam je na biało. Musiałam malować trzy razy, aby dobrze pokryć poprzedni kolor.

 Tutaj moje kręgle schną po ostatnim, trzecim malowaniu.

 Gdy kręle schły, ja zrobiłam z czarnego brystolu kapelusze dla każdego bałwanka. Zaś z filcu wycięłam szaliczki.

 Tutaj widać kapelusze,

 a tu szaliczki.

 Jak już kręgle wyschły cienkim pędzelkiem domalowałam szczegóły bałwanków: oczka, marchewkowy nos, buźki i węgielkowe guziczki.

 Następnie klejem przytwierdziłam każdemu kapelusz,

 a na szyji zawiązałam szaliczek.

 Tak prezentują się bałwankowi dżentelmeni.


 Tutaj już pozują do zdjęcia w salonie w pobliżu choinek z wytłoczek po jajkach.

 Tutaj są wśród wytłoczkowych choinek.

 I zbliżenie.

Koszty jakie poniosłam to zakup papieru ściernego - 4,5 zł.

Przyzyznam się, że niespodziewałam się takiego efektu. Mąż, jak je zobaczył stał z rozdziawioną gębą. Później powiedział, że jedank dobrze, że wygrzebałam te kręgle ze śmietnika, bo teraz zdobią nasz salon.


niedziela, 23 listopada 2014

Choinka z wytłoczki po jajkach - zrób to sam

Do świąt Bożego Narodzenia zostało jeszcze trochę czasu, aby wykonać własnoręczne ozdoby, czy na choinkę, czy naszego domu. W zeszłym roku mój dom zdobiły takie filcowe choinki:


W tym roku postanowiłam zrobić jakąś inną świąteczną ozdobę.
I tym razem zrobiłam coś takiego:


Jest to tylko jedna z choineczek, jakie zrobiłam.
Zrobienie jej jest proste. Można ją zrobić razem z dzieckiem. A co najważniejsze jej wykonanie prawie nic nie kosztuje.

A zatem co potrzebujemy do jej zrobienia:

 Puste wytłoczki po jajkach,

 zielona farba; ja wykorzystałam biała farbę emulsyjną do ścian, która została po remoncie i zielony pigment; farbę wymieszałam z pigmentem, aby uzyskać odpowiedni dla mnie kolor; można użyć dowolnej farby w każdym kolorze, który nam będzie odpowiadał

klej i nożyczki;  ja użyłam kleju na gorąco ze względu na jego szybkość wiązania,

 ozdoby, którymi chcemy ozdobić naszą choinkę: ja użyłam gwiazdkowych spinaczy do papieru; po rozprostowaniu kawałka drutu będzie zdobić czubek choinki; oraz kolorowe metaliczne koraliki

 Z wytłoczki wycinamy stożki, tak jak to widać na zdjęciu. Z jednej wytłoczki uzyskujemy dwa takie stożki. Ilość stożków zależy od ilości pięter choinki oraz od tego ile chcemy takich choinek stworzyć. Ja potrzebowałam 12 stożków na trzy czteropiętrowe choinki.

 Każdy stożek malujemy z zewnątrz i wewnątrz na zielono (lub inny wybrany przez nas kolor).

 Czekamy, aż farba wyschnie.

  Pierwszy stożek ustawiamy przed sobą.

 Kolejny stożek smarujemy od środka klejem,

 i nakładamy na ten pierwszy, tak jak to widać na zdjęciu. Tak postępujemy ze wszystkimi stożkami.

 Tak wygląda nasza "surowa" choinka.

 Ze spinacza do papieru w kształcie gwiazdki odgięłam kawałek druta i wbiłam w czubek chionki. Zabezpieczyłam ją oczywiście klejem, aby nie wypadła.

 Do każdej "gałązki" przykleiłam po jednym koraliku

 A tak prezentuje się gotowa choinka.

 W tle kolejne choinki czekją na swoje ozdoby.

Koszty wykonania:
- jedyny zakup, jaki zrobiłam to kupno pigmentu w sklepie budowlanym - 5zł
- wszystko inne miałam w domu

Zatem należy zebrać wszystkie materiały i do pracy.


wtorek, 11 listopada 2014

Podajnik do zapełek - zrób to sam

Kiedyś, dawno temu, jak byłam bardzo małą dziewczynką, pamiętam, że u babci wisiał na ścianie podajnik do zapałek.

znalezione w sieci
Wyglądał podobnie do tego na zdjęciu powyżej. Nigdy się nad nim nie zastanawiałam. Był po prostu od zawsze elementem dekoracyjno-użytkowym w domu babci.
Obecnie w dobie kuchenek z wbudowanymi iskrownikami (czy jak to się nazywa) nie ma konieczności używania zapałek, czy zapalarek. Ja też mam taką kuchenkę. Jednak mam problem z iskrownikiem. Niby działa, jednak zanim odpali się palnik mija sporo czasu. Łatwiej i szybciej jest wziąć zapałki i odpalić w tradycyjny sposób. Problemem jest później co zrobić z tym pudełkiem zapałek. U mnie walały się po całej kuchni w dużych ilościach (aby pod ręką zawsze było jakieś pudełko). Powodowało to, że po jakimś czasie pudełko zamakało i nie można było odpalić zapałki. Dlatego też pomyślałam sobie, że trzeba znaleźć dla nich odpowiednie miejsce. No i przypomniał mi się ten podajnik u babci.
Dlatego też postanowiłam, że spróbuję zrobić coć takiego z tektury.

Co potrzebowałam do zrobienia:

 Tekturkę, kolorowy papier, klej, nożyczki, linijka, ołówek, taśma dwustronna. 

 Z tekturki wycięłam poszczególne elementy podajnika. (nie miałam na tyle dużej tektury, aby zrobić to z jednego kawałka, więc każdy z boków jest oddzielnie). 
Jakie są wymiary: 
  • wysokość całego podajnika zależy od tego ile pudełek zapałek chcemy w nim umieścić; u mnie jest to 6 pudełek zapałek (9cm)
  • szerokość przódu i tyłu podajnika - szerokość pudełka zapałek (6cm)
  • wysokość przedniej ścianki - jest niższa od tyłu o wysokość jednego pudełka zapałek (1,5cm mniej od tyłu)
  • boki podajnika - to szerokość pudełka zapałek (4cm)
  • spód podajnika - szerokość jest o 1cm mniejsza od reszty podajnika (aby łatwiej można było wyjąć pudełko zapałek (3cm)


 wszystkie elementy sklejamy w takie pudełko



 tak wygląda nasz podajnik z zapałkami

 gdy podajnik schnie przygotowujemy kolorowy papier do ozdoby. Ja użyłam resztek papieru scrapowego, który został mi po zrobieniu albumu. Możemy jednak użyć każdy kolorowy papier, jaki tylko mamy pod ręką.

 Ozdabiamy nasz podajnik, przyklejąjąc kolejne kawałki papieru

 Ja na koniec podajnik ozdobiłam motylkami. Tak prezentuje się mój gotowy podajnik.

 Na tył przykleiłam taśmę dwustronnie klejącą, aby zamontować na właściwym miejscu w kuchni

 A tak wygląda mój podajnik na swoim miejscu docelowym

 Przykleiłam go do ściany, tuż nad kuchenką.

Kosz wykonania - 0 zł, wykorzystałam reszki z poprzednich prac
Czas wykonania - 20 minut

Teraz zapałki nie walają mi się po całej kuchni i nie są narażone na zatłuszczenie i zawilgocenie, co utrudniało odpalenie zapałki.



niedziela, 9 listopada 2014

Metamorfoza witryny za niewielkie pieniądze

Lubię zmiany. Pobudzają mnie do działania.
Jeszcze jak byłam nastolatką i kupiłam sobie nowe meble modułowe byłam w siódmym niebie. Pomimo małej przestrzani pokoju, przestawiałam je średnio raz na 2-3 miesiące.  Teraz też chętnie bym to zrobiła, jednak układ pomieszeczeń nie bardzo na to pozwala. Poza tym nie mam już tyle siły aby, w wolny dzień od pracy jeszcze z meblami po mieszkaniu ganiać. Jedank czasem chciałbym coś z nimi zrobić. Kusi mnie, aby je przemalować na jaśniejszy kolor. Kończy się to jednak na myśleniu.
Wczoraj jednak siedziałam i patrzyłam na witrynkę. Jak wszystkie meble w salonie jest ona w ciemnym kolorze. Także jej wnętrze. Dlatego nie bardzo widać co chcę w niej wyeksponować. Tak to wygladało do tej pory:



Pomyślałam, że może wykorzystam okleinę, którą oklejałam lodówkę i przykleję ją na tylną ściankę. Zabieg ten powinien dać kontrast dla reszty. 
Tak więc, wzięłam okleinę, nożyczki, linijkę i ołówek. Wymierzyłam witrynkę. Docięłam okleinę i przykleiłam do tylnej ścianki. Tak wyglada moja witryna teraz.



 Tak jak przypuszczałam. Wnętrze jest jaśniejsze, zaś to co chcę w niej wyeksponować jest lepiej widoczne.

Koszt: zakup okleiny (ok.6zł).
Czas wykonania: 15 min. 


sobota, 8 listopada 2014

Miska z płyty winylowej

Przyznaję się bez bicia - pomysł na miskę z płyty winylowej nie jest mój. Już od dawna przepis na nią krąży po sieci. Nawet w jakimś programie pokazywano jak ją zrobić.
Ponieważ mój wujek pracował w wytwórni takich płyt, to mam w swoim domu niezłą ich kolekcję. Już od dawna nosiłam się z zamiarem przerobienia którejś na miskę. Impulsem do działania było umówienie się na ploty z koleżanką, której mąż dzień wcześniej obchodził urodziny. Prezent w postaci miski dla faceta może nie jest trafiony, ale za to gospodyni się przyda.
Jak zrobić taką miskę?

 bierzemy płytę winylową, (ja wzięłam taką, której jest mi najmniej szkoda zniszczyć; jeśli nie macie jej w domu na różnego rodzaju pchlich targach można kupić je za grosze)

 dwie miski; ja wzięłam foremkę do ciasta i miskę

 foremkę wstawiamy do nagrzanego do 200 stopni piekarnika i układamy na niej płytę 

 obserwujemy, jak zaczyna zmieniać ona kształt; dzieje się to dosłownie w kilka minut

 wyciągamy całość z piekarnika; używamy do tego oczywiście łapek, aby się nie poparzyć

 przykrywamy miską i pozostawiamy do ostygnięcia; ja musiałam jeszcze dodatkowo obciążyć wierzch miski; miskę można zdjąć już, gdy płyta przestaje być elastyczna

 

 Taki jest efekt końcowy.

Mam nadzieję, że spodobają się obdarowanym. 
Myślę też, że zrobię jeszcze jeden komplet i będę miała dla mamy prezent pod choinkę.

Koszt wykonania: dla mnie zerowy; dla kogoś kto musi kupić płytę jest to kilka złotych - w sierpniu na Jarmarku Dominikańskim w Gdańsku płyty sprzedawano po ok. 10zł za sztukę
Czas: 5 minut - 15 minut do całkowitego wystudzenia