poniedziałek, 9 września 2013

Meble nie zawsze muszą być nowe.

Jak każde młode małżeństwo, które poszło na swoje, borykam się z brakami w umeblowaniu sporego mieszkania. Część mebli przywieźliśmy ze sobą. Są to meble, które kupiłam będąc panną. Kilka mebli jest nowa, zakupiona w miarę potrzeby i stanu portfela. Najwięcej, jednak mebli mam używanych. Całe umeblowanie kuchni jest po porzednich właścicielach. Mama oddała nam swoje stare fotele. Stół jadalniany dostałam od kuzynki, zaś meble do salonu odkupiłam od ciotki.
Największym wyzwaniem, wbrew pozorom, było dokupienie krzeseł do tego stołu jadalnianego. Zawsze były jakieś pilniejsze wydatki. Skoro możemy zjeść w kuchni przy stole, to na razie te do jadalni mogą poczekać. I tak zwlekaliśmy prawie dwa lata.
Dzisiaj, jadąc na co miesięczne zakupy, zajechaliśmy do komisu meblowego, który nęcił mnie od dawna. Pierwsze co ujrzałam to te cuda.....



W tej chwili nie wyglądają najpiękniej i wymagają małego liftingu.
Cena za ten komplet i farbę do ich odnowienia to ok.100zł. Za jedno nowe takie krzesło zapłaciłabym coś ok. 110zł. Nawet za używane na tablica.pl koszt jednego to 40-50zł.

Zastanaiam się jeszcze nad zakupem kilku fajnych mebelków z tego komisu, ale najpierw muszę odłożyć pieniądze na ich zakup i przewiezienie (są w całości i do mojego samochodu się nie zmieszczą).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz