Ja i April jakiś czas temu wysłałyśmy różne kupony - loterie, lotto, kaskady itp.
Szczęściu trzeba pomagać, jeśli nic nie zrobimy, nie przyjdzie. Przecież to tylko złotówka / 2 złote / 3 złote. Co to za śmieszna kwota w porównaniu z tym, ile można zgarnąć i jak się tym cieszyć? Tyle możliwości za tak drobna sumę zainwestowaną.
Garśś faktów:
*Prawdopodobieństwo trafienia przez piorun jest 8 razy większe niż trafienia szóstki .
* Prawdopodobieństwo, że zginiesz w drodze do kolektury jest większe, niż to że cokolwiek wygrasz.
*Istnieje 13 983 816 kombinacji 6 cyfr.
Licząc, że bierzemy udział w 3 losowaniach tygodniowo, każde po 3 złote, daje to 9 złotych tygodniowo, 540 złotych rocznie. 540 złotych, które nigdy nie wrócą, szansa ich rozmnożenia jest niewspółmierna do inwestycji.
Oczywiście jak April i Gena znalazłyśmy sposób na własna loterię, w której zawsze wygrywasz. Dajemy sobie wzajemnie tygodniowo 3 złote lub więcej Jeśli jest kumulacja - inwestujemy większą kwotę, w końcu ryzykować się opłaca, kto nie ryzykuje ten nie ma. Obie oszukujemy siebie, że za to kupiony lotto. W rzeczywistości każda zbiera, odkłada dla drugiej ta kwotę, informując (co nie do końca mija się z prawdą), że nic nie wygrała. Pod koniec roku suma zwracana jest pierwszemu właścicielowi. I to się własnie nazywa gwarantowana wygrana. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz