Gorąco się zrobiło, a wraz z upałem - to, czego dziewczynki nienawidzą najbardziej - podstępne i wredne zaskórnki. Przy czym przypominam, ze zaskórniki to nie to samo co zaskórniaki. Z zaskórników na buzi, dekolcie czy karku robią się wągry, pryszczyki i różne brzydko wyglądające krostki. A zaskórniaki są jak najbardziej pożądane.
Dziś przepis na - jak dla mnie - najlepszą maseczkę, najtańszą i najlepiej działającą, przy czym całkowicie naturalną. Oczyszczanie ma trzy etapy.
1. Otwieranie porów skórnych.
Zazwyczaj robi się to nad garnkiem z gorącą wodą - pochylona głowa, całość (miska plus głowa) okryte ręcznikiem, by ciepło nie uciekło. W gorące dni ja po prostu wystawiam twarz na kilka minut na słońce. Ogółem skóra musi dostać ciepła.
2. Maseczka
1 łyżkę żelatyny mieszamy z 1 łyżką mleka, podgrzewamy w mikrofali lub na malutkim gazie, mieszamy aż całość będzie jednolitą masą. Lekko przestudzoną maź nakładamy na buzie i dekolt, im grubsza warstwa, tym lepiej. Mniej więcej po 10 minutach całość twardnieje, schnie i można całymi płatami ściągać z buzi. Może to być trochę bolesne za pierwszym razem, skóra będzie różowa i jakby podrażniona. Resztki żelatyny schodzą pod wpływem ciepłej wody.
3. Łagodzenie
Ubijamy pianę z 1 białka i kilku kropel z cytryny. Taką masę nakładamy na kilka minut na buzię, zmywamy wodą. Można na koniec wklepać jeszcze delikatny krem.
Lepiej tej maseczki nie robić zaraz przez wyjściem z domu, bo skóra jak już wspominałam, może być jakby podrażniona. To dość czasochłonna maseczka, ale zapewniam, że rewelacyjna do cery z wiecznymi problemami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz