poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Zapasy

Człowiek jest istotą, podobną do chomika. Lubi mieć zapasy. Im więcej, tym lepiej. Wynika to z ewolucji, ale i uwarunkowań politycznych. II wojna światowa, za czasów młodości mojej babci, później siermiężny komunizm, gdy moja mama była nastolatką, wymuszały, aby robić zapasy gdy tylko była taka możliość.
Ja żyję w czasach pełnych półek sklepowych i nie mam problemu z kupnem czegokolwiek, ale też mam skłonność do kupowania na zapas.
Ale czy warto w ten sposób zamrażać pieniądze? Przecież mogą one pracować na koncie oszczędnościowym lub lokacie.
Na przykład: w lutym wydawało mi się, że balsam do ciała już mi się kończy. Kupiłam więc nowe opakowanie. Teraz kwiecień zbliża się ku końcowi, a ja tego nowego jeszcze nie otworzyłam, bo stary jeszcze się nie skończył.
Wynika z tego, że na dwa miesiące zamroziłam swoje pieniądze. Kwota może niewielka, ale ile w domu mamy takich drobnych sum, zamrożonych w różnych produktach. Wczoraj to policzyłam. Wyszło mi tego ponad 100zł. Sporo.
Zauaważyłam przy tym coś jeszcze. Gdy już mamy w domu jakiś zapas, to jesteśmy skłonni do marnotrastwa. Pomimo tego, że nie zużyliśmy np. jakiego kosmetyku do końca, wyrzucamy go, bo przecież jest nowy, gotowy do pracy.

A zatem, aby uniknąć nadmiernego robienia zapasów i wyrzucania końcówek:
- oceńmy jakie są nasze realne potrzeby,
- kupmy tyle ile potrzeba,
- zużyjmy wszystko do końca i dopiero wtedy kupujmy następne (to dotyczy głównie kosmetyków i środków czystości).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz