wtorek, 19 lutego 2013

Jak zaopatrywana jest moja spiżarnia?

Zakupy spożywcze to nie lada wyzwanie dla każdego. Co dopiero ma powiedzieć ktoś, którego budżet napięty jest do granic możliwości? A przecież jeść trzeba.
Ponieważ mieszkam 30 km od najbliższego miasta, gdzie są tanie sklepy spożywcze, zakupy z Małżem robimy raz na miesiąc.
Dlatego, aby dobrze zaopatrzyć naszą spiżarnię (dwie kuchenne szafki) zaczynam od przygotowania jadłospisu na cały miesiąc. Znajdują się w nim przede wszystkim dania obiadowe. Są to proste i w miarę tanie potrawy, które można przygotować na więcej niż jeden dzień. Następnie z boku menu wypisuję wszystkie składniki, które będą niezbędne do ich przygotowania. 
Potem dokładnie sprawdzam zawartość wszystkich szafek kuchennych i spisuję czego brakuje.  Na tej podstawie, uwględniając jadłospis, przygotowuję szczegółową listę zakupów. Dopisuję do niej kosmetyki i środki higieniczne, i wszystko inne co jeszcze w domu mi brakuje. 
Z tą listą idę/jadę do sklepów i skrupulatnie się jej trzymam. Zracam uwagę na promocję, czy obniżki i jeśli mam dany artykuł na liście, to kupuję. 
Zdarza się, że pod koniec miesiąca zaczynają się braki w spiżarni. Wtedy korzystam z okazji dojazdu do pracy i uzupełniam najpilniejsze braki.
Ktoś mógłby mi zarzucić, że robiąc tak rzadko zakupy, coś musi się zepsuć i trzeba będzie wyrzucić. Nic z tych rzeczy.
Na początku gotowane są potrawy z produktów, które mogą szybko się zepsuć, a nie można ich zamrozić. Kiedy ugotuję obiad na kilka dni, to jedną porcję zamrażam na później, aby przez trzy dni nie jeść tego samego.
Produkty są też odpowiednio przechowywane. Warzywa trzymam w chłodnej piwnicy, w kartonowym pudle. Doskonale przetrzymują miesiąc nie tracąc swoich właściwości. Produkty suche przesypuję do szczelnych pojemników, zaś te które szybko się psują trzymam w lodówce. Mięso podzielone na porcje i niektóre wędliny zamrażam.
W korzystaniu z niektórych promocji, zwłaszcza tych mięsnych, nieocenioną pomoc zapewnia mi Mama. Gdy natrafi na jakąś promocję mięsną dzwoni do mnie z pytaniem - "czy ci kupić?". I kupuje. Dzieli na porcje i zamraża. A gdy jestem w pobliżu to oddaję jej pieniądze i zabieram to co dla mnie kupiła.
Dzięki takiemu systemowi nie chodzę często do sklepów i mam mniej okazji do wydawania pieniędzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz