niedziela, 14 maja 2017

Malowanie starych trampków - zrób to sam

Wiosna zaczęła w końcu pokazywać swoje prawdziwe, ciepłe oblicze. Czas wyciągnąć z zakamarków szafy lżejsze buty. Ja wyciągnęłam swoje kremowe trampki.

 tak prezentowały się w zeszłym roku

Teraz niestety nie są już takie ładne:






Pomimo prania i czyszczenia pozostały przebarwienia i ślady użytkowania. Jednakże nie są one, aż tak zniszczone, aby je wyrzucić. Postanowiłam trochę je odmienić - a dokładniej zmienić ich kolor na ciemniejszy, który trochę ukryje te ślady.

Aby to zrobić potrzebowałam:

 farby do tkanin w ulubionym kolorze, pędzla (dwóch - mały i duży) i suszarkę do włosów


Jak postępowałm z malowaniem:

 najpierw wyjęłam sznurowadła, następnie dobrze wyczyściłam gumowe brzegi i nosek

 następnie cienkim pędzelkiem pomalowałam brzegi butów i dookoła oczek - gdy niechcący wyjechałam z malowaniem na oczko lub gumę natychmiast wycierałam ślady mokrą chusteczką dla niemowląt

 później pomalowałam język,

 a na koniec całą resztę trampek. Gdy farba wyschła suszarką do włosów suszyłam dokładnie każdy but, aby utrwalić farbę. Nawlekłam nowe sznurowadła i tadaaaam:

moje nowe - stare trampki.

Koszt tej operacji niewielki:

- farba do tkanin - 12zł - kupiona w Empkiu.

I ciagle mogę sie cieszyć ze swoich starych trampek, tylko w nowym kolorze.



wtorek, 25 kwietnia 2017

Spełniłam marzenie o "KWADRATACH"

"KWADRATY" marzyły mi się już od bardzo, bardzo dawna. A o czym konkretnie mowa?
Mówię o tym regale z IKEI:

Kallax - zdjęcie z sieci
i o jego różnych wielkościach.
Po prostu jest cudowny.

Gdy połamał mi się drewniany regał na książki, byłam zmuszona wymienić go na nowy. Kilka dni głowienia się, jaki regał kupić. I wtedy Małż podpowiedział: "a może kupisz ten regał z Ikei, który tak bardzo Ci się podoba?"
Pomyślałam - a czymu by nie? Tylko, że jak kupię ten regał, to nie będzie mi pasować do reszty mebli w salonie.
I kolejny "głupi" pomysł - wymieniamy wszystkie meble.

Ślęczałam nad kartką z planem rozmieszczenia mebli i z ich kosztem zakupu (do tego dodatki typu: drzwiczki, szuflady, pudełka) i ślęczałam. Budżet niewielki, i nie wszystko dałoby radę kupić od razu. Do tego należało jeszcze doliczyć koszty transportu i czas potrzebny na wyjazd do najbliższego sklepu (ok.120km).

Brak czasu i dane konstrukcyjne mebli z Ikei (moje meble koniecznie miały stanąć na nóżkach), spowodowały, że zaczęłam rozważać zakup czegoś podobnego, ale w Castoramie.

Mixxit - zdjęcie z sieci
Sami przyznacie, że niewiele się od siebie różnią.

Owszem są różnice w wielkościach, w ilości dostępnych kolorów, ilości dodatków, czy wreszcie ceny. Różnią się też materiałem, z którego są wykonane.

Jednak jak porównacie poniższe zdjecia, to różnicy nie widać. Możliwość aranżacji obu systemów jest wręcz nieograniczona:


kallax (zdjęcie z sieci)

kallax (zdjęcie z sieci)

kallax (zdjęcie z sieci)

mixxit (zdjęcie z sieci)

mixxit (zdjecie z sieci)

mixxit (zdjęcie z sieci)

mixxit (zdjęcie z sieci)

mixxit (zdjecie z sieci)

mixxit (zdjęcie z sieci)

I znowu siadłam nad kartką papieru. I ponownie rozrysowywałam ustawienie mebli i ich koszty.

Po wszystkich podliczeniach i czasie jakim dysponuję wybór padł na Mixxit z Castoramy.

A teraz tadaaaaaaam...... moje nowe meble w salonie:



 front szufladek i drzwiczek okleiłam okleiną w pepitkę


 niestety musiałam kupić nóżki w dwóch różnych kolorach i wielkościach (w sklepie zabrakło nóżek)

 front szufladki oklejony folią tablicową (po małym wypadku w czasie montażu)


Pomimo umieszczenia większej ilości mebli, niż było wcześnij salon stał się bardziej przestronny i jaśniejszy. O dziwo: udało mi się zmieścić wszystko to, co miałam w poprzednich meblach.

Wkrótce czeka mnie jeszcze odświeżenie ścian i salon będzie, jak z żurnala (lub bloga wnętrzarskiego).

Koszty: czy mam pisać ile mnie to kosztowało? Wiadomo, że meble do tanich nie należą, a jeśli przyjrzycie się zdjęciom i wejdziecie na stronę sklepu sami będziecie mogli sobie policzyć, jaki był koszt wymiany wszystkich mebli.


piątek, 31 marca 2017

Mini komoda znaleziona na śmietniku

Jakiś czas temu moja mama przyciągnęła do domu mini komodę, którą znalazła na śmietniku.

Oto to cudo:





Sami przyznacie, że jest cudowna. Zwłaszcza ten PRL-owski desing. Żałuję, że nie mam takiej w rozmiarze normalnego mebla.

Jak widać nie prezentowała się zbyt atrakcyjnie i potrzebowała odświerzenia.

Po dokładnym umyciu (ależ ona była brudna), oszlifowaniu i nałożeniu farby prezentuje się dużo lepiej:





sobota, 25 marca 2017

czwartek, 23 marca 2017

Półka plaster miodu z patyczków po lodach - zrób to sam

Półki w kształcie plastra miodu już od dawna są modnym trendem w urządzaniu wnętrz. Można je spotkać na wielu blogach wnętrzarskich i nie tylko.
Oto kilka zdjęć z sieci:



Owszem podobają mi się. Jednak cena, jak i brak pomysłu na ich aranżację zniechęcały mnie do ich posiadania.
Do czasu...
Do czasu, aż trafiłam na ten post. A ponieważ patyczków po lodach miałam "od groma" postanowiłam zrobić swoje półeczki.

Co potrzeba?

 kawałek tektury, ja użyłam tekturowej okładki z bloku technicznego

 patyczki do lodów


 kolorowy papier, do ozdoby plecków naszej półki - ja użyłam papier do pakowania prezentów w czarno-białe krzyże, ale użyć możemy jakiegokolwiek papieru i wzoru, jaki nam będzie tylko odpowiadał i pasował; możemy też użyć okleiny lub innej folii samoprzylepnej

 klej do drewna; ja użyłam klej introligatorski (magiczny lub podobny, który po wyschnięciu jest bezbarwny)

 farbę do pomalowania półki; ja pomalowałam swoje półki farbą akrylową w kolorze białym i czarnym, za pomocą pędzla; ale możemy też użyć farby w sprey'u, będzie wtedy szybciej i dokładniej


A teraz po kolei jak to zrobiłam:


 najpierw z tektury wycięłam kształt heksagonu, bok ma długość mojego patyczka do lodów, czyli 13,5 cm

 na początek ułożyłam patyczki jak na zdjęciu

 następnie na końcach nałożyłam kropelkę kleju i przykleiłam kolejne trzy patyczki, czynność tę powtarzamy, aż uzyskamy zadowalającą nas głębokość półki moje mają ok 7cm głębokości

 tutaj w trakcie pracy. Na jedną półeczkę zużyłam ok. 120 patyczków.

Następnie zostawiamy półkę, aż klej dobrze wyschnie (ok.2 godziny wystarczą)

 następnie malujemy półkę ze wszytkich stron - tutaj czarna półeczka

 a tu biała. I znowu zostawiamy do wyschnięcia.

 W czasie schnięcia zrobiłam plecki półek - okleiłam wcześniejszy tekturowy szablon papierem do pakowania prezentów

 na koniec przykleiłam plecki do półeczek


 I obie półeczki gotowe

 A tak wyglądają na ścianie w przedpokoju. Zamocowałam je za pomocą taśmy dwustronnie klejącej.



A teraz czas na koszty:
- patyczki - 0zł - zostały zebrane w różnych sklepach spożywczych, gdzie są sprzedawane lody
- farba - ok 5zł - farba była kupiona w różnych sklepach, tubka kosztowała ok. 9zł, ale nie została zużyta cała, wcześniej służyła do innch projetków, i jeszcze jej zostało
- klej - ok. 3zł 
- papier do pakowania prezentów - 5zł - i jeszcze posłuży do innych projetków lub zgodnie z przeznaczeniem.
Ogółem - obie półeczki kosztowały mnie ok. 7zł. Zatem jest to ułamek ceny, za jaką mona kupić coś podobnego.