niedziela, 19 czerwca 2016

Jak nadać nowy wygląd tradycyjnym trampkom?

Kiedy byłam nastolatką uwielbiałam biegać w trampkach. Przed każdym wyjazdem na wakacje mama kupowała mi nową parę, którą trzeba było przynajmniej tydzień wietrzyć, aby pozbyć się zapachu nowej gumy. To były moje najlepsze buty na lato i rzadko kiedy wytrzymywały więcej niż sezon.
Ich jedyną wadą było to, że był dostępny tylko jeden fason - o ten:


Jak tylko udało dostać się o ten model:

 to już było coś.


W tamtym czasie, każdy miał takie trampki i każdy chciał się jakoś wyróżnić. Brało się wtedy kolorowe sznurowadła, koraliki do roweru i wymieniało się je z orginalnymi. Kto miał więcej inwencji wyciągał kolorowe guziki i przyszywał je do trampek. Były to niedrogie i proste sposoby na zmianę ich wyglądu.

Od kilku lat moda na trampki wraca. Teraz jest też wybór i kolorów i fasonów. Oto kilka przykładów (znalezione w sieci):









Po prostu każdy znajdzie coś dla siebie.

W sieci znajdziemy też wiele instrukcji, jak przerobić stare, czy nowe trampki, aby były orginalne i wyróżniały się spośród innych (zdjęcia z sieci):










W zeszłym roku kupiłam sobie kolejną parę. Podobała mi się w nich kolorowa podszewka (a dokładnie jaskrawo żółta). Po sezonie ich noszenia nie wyglądają już zaciekawie:


 nadają się jeszcze do noszenia na spacer po okolicy, czy do jazdy na rowerze.

Szykując się do wyjazdu na urlop stwierdziłam, że przyda mi się nowa para. Tym razem kupiłam kremowe i krótkie.

Pierwszą zmianą jaką dokonałam była zmiana ich sznurowania:

 prawy but zawiązany jest w oryginalny sposób

 tutaj już oba są zasznurowane po "mojemu". Na zdjęciach moich starych trampków widać to samo sznurowanie.

Ale było mi mało orginalności i postanowiłam wymienić oczka ochraniające dziurki na sznurowadła,
Mam w domu zestaw kaletniczy (dziurkacz do skóry, zacisk do oczek) i komplet ciekawych oczek:

 oczka kaletnicze

 zacisk do oczek

Jak zatem wymienić oczka?

Nie wymieniałąm wszystkich oczek. Wymieniłam tylko po jednym oczku w każdym bucie.

 najpierw wybrałam odpowiednie oczka. Mój wybór padł na srebrne podkówki

 z pomocą metalowego pliniczka do paznokci odgięłam ząbki oczka od środka buta

 wyjęłam oczko od wierzchu

 i zastąpiłam je nowym oczkiem

 za pomocą zacisku przymocowałam oczko na miejscu

 i gotowe.

 A tak prezentują się zasznurowane oba buty na nogach


 lewy but

 i prawy but.

Jak widać na zdjęciach, zmiana nie jest kolosalna, ale nadaje smaczku butom.

Koszt - dla mnie zerowy. Jeśli zdecydujemy się na wymianę sznurowadeł, wydamy tylko kilka złotych. Podobnie rzecz będzie się miała, jeśli będziemy chcieli przyszyć kolorowe guziki, czy nabić ćwieki, inne kolorowe koraliki, czy cekiny. Najdrożej wyniesie nas przemalowanie butów farbą do taknin, lub pisakami do tkanim (buteleczka farby do tkanin w Empiku to koszt ok. 20zł, pisaki kosztują w podobnej cenie, co farba do tkanin). 
Jeśli wcześniej posiadaliśmy jasne trampki (białe, lub jak ja mam kremowe) i po jakimś czasie pojawią się na nich przebarwienia, jakieś dziwne plamy, których nie możemy usunąć to przemalowanie ich na innych kolor, jest tańszą opcją niż kupowanie nowej pary butów



niedziela, 5 czerwca 2016

O farbach i lakierach


Po kilkuletnim testowaniu różnych farb i lakierów mam swoje dwa typy.
Na internetach czytałam o różnych specyfikach, najczęściej były to profesjonalne lakiery (Empik) lub farby akrylowe dla artystów. Co tu ukrywać - dobre, owszem, nawet rewelacyjne, nie śmierdzą, ale sporo kosztują i są mało wydajne.
A u mnie zwycięzcami są:

W kategorii farb:
LuxDecor emalia akrylowa do drewna metalu lamperii
Kupuję w Obi, nie wiem, czy gdzieś indziej je mają. Matowe, z połyskiem lub półpołysk. Są w dość niskiej cenie. Bodajże  ok. 20 zł za litr, dostępna tez w opakowaniach po 0,5 litra. Dużo kolorów, łatwo je mieszać ze sobą, gdy chce się uzyskać np. jasny niebieski. Praktycznie brak zapachu, Szybko się wchłania w przeróżne materiały, taka farba do krzeseł, a i do papieru też (kaloryfer też nią malowałam). Jest dość gęsta, ładnie wszystko kryje. Akrylowa, więc na bazie wody - łatwo czyści się po niej pędzle czy zabrudzone powierzchnie.

W kategorii lakier bezbarwny:
Altax szybkoschnący lakier do wnętrz
Nadaje się i do szafek, i do lakierowania przedmiotów z decoupage. Połysk lub mat. Kupowałam zawsze w Castoramie, niestety nie pamiętam ceny, ale również przystępna. Prawie bez zapachu, szybko schnie, gęsty. Z tą gęstością trzeba tylko uważać, żeby warstwa nie była za gruba na małych przedmiotach. Także wodorozcieńczalny. Po nałożeniu może wyglądać na mało klarowny, ale efekt znika po wyschnięciu.
LuxDecoru i Altaxu używałam nawet w tym samym pokoju, w którym śpimy, mąż nie narzekał - a wrażliwy jest na zapachy.

Minusem tych specyfików jest to, że dość szybko gęstnieją. Im częściej otwiera się puszkę "na chwileczkę i tylko troszkę", tym szybciej stają się konsystencji gorącego budyniu. Nie warto dużo kupować na zapas. Ja mam na to swój mały, bardzo nieprofesjonalny sposób. Otwieram dużą puszkę, przelewam trochę do słoiczka po koncentracie pomidorowym, resztę szczelnie zamykam. W razie gdy nie zdążę zużyć - wyrzucam tylko ten mały słoiczek, a nie całą puchę.

Do kompletu - i tu chyba nikogo nie zaskoczę - klej Magic z ostrą końcówką. Właściwie to te trzy specyfiki są moim zapleczem chemicznym sprawdzającym się zawsze i wszędzie.

sobota, 4 czerwca 2016

Szklanki do napojów ze słoików po musztardzie.

Kiedyś, dawno temu, jak byłam mała, tzw. musztardówki były w każdym domu.
Musztardówka, to szklanka z grubego szkła, w której kupowało się musztardę. Stąd właśnie ta nazwa.
Tak kiedyś wyglądały ówczesne musztardówki (znalezione w czeluściach internetu):




Obecnie wiele róznych produktów można kupić w ciekawych opakowaniach, które możemy wykorzystać do innych celów. Tak robię i ja. Zwłaszcza wykorzystuję słoiczki, właśnie po musztardzie.
Musztarda jest w każdym domu. Jej koszt jest od 1zł (w plastikowym pojemniczku) do kilku złotych w różnych innych słoiczkach.
Ja najczęściej kupuję te ze zdjęć poniżej:

 najbardziej odpowiada mi ta z żółtą nalepką (dostępna w Biedronce)

Słoiczki od tej musztardy wykorzystywałam już dawno jako świeczniki:

 o proszę - ciągle służą mi jako świeczniki.

Podczas ostatnich świąt wyciągnęłam szklaneczki do napojów:


 Sami przyznajcie, że wyglądają jak te od musztardy.




Teraz, jak kupuję musztardę to biorę tę ze zdjęć powyżej. Po umyciu i odmoczeniu naklejek mam szklanki do napojów.




środa, 1 czerwca 2016

Szufladki do przechowywania serwetek do decoupagu - zrób to sam

Decoupage wciągnął mnie na dobre. Gdy tylko mam okazję kupić serwetkę w ciekawym wzorze, to kupuję. Spowodowało to, że rośnie mi sterta serwetek, a ja nie mam ich gdzie podziać. Leżały bidule i przekładałam je ciągle z jednego miejsca, na drugie.

 to tylko niewielka część posiadanych przeze mnie serwetek

Potrzebowałam więc jakiegoś pudełka, szufladki do ich przechowywania. Oczywiście pudełko to będzie musiało być jednocześnie ozdobą.
Zanurkowałam w dwóch szafach (przy okazji znalazłam kilka rzeczy, których szukałam) i wyciągnęłam kilka różnych pudełek.
Pudełka po butach były albo zbyt wąskie, albo zbyt szerokie.
Idealne okazały się o te poniżej:

 pudełka po kryształowych kieliszkach (pisałam o nich w poprzednim poście)

 Były one zakurzone, ale wytarłam je wilgotną ściereczką i zaczęłam je przerabiać.

Na początek:

 wieczko przecięłam na pół

 i złożyłam tak jak na zdjęciu

 włożyłam serwetki i stwierdziłam, że tak będzie idealnie i zabrałam się za dalszą pracę


 przegródki miały małe skrzydełka; posmarowałam je klejem i przykleiłam, aby wzmocnić przegródki

 aby klej lepiej złapał użyłam drewnianych spinaczy do bielizny

 w czasie pracy stwierdziłam, że przód i tył szufladki będzie się lepiej prezentował, jak rogi będą ścięte pod kątem

 i tak jest jepiej. W tym czasie klej zdążył związać i mogłam się wziąć za malowanie

 najpierw pomalowałam tył i przód szuladek. 

 tutaj schną.

 następnie pomalowałam korpus szufladki.

Malowałam dwa razy białą farbą akrylową do drewna. Zostawiłam do wyschnięcia farby. (Karton mocno chłonie wilgoć z farby, więc aby całość dobrze wyschła potrzeba było całej nocy).

 pędzelkiem nakładałam klej wikol

 i połączyłam obie części

aby klej dobrze złapał użyłam drewnianych spinaczy

 spinacze po rozłożeniu posłużyły mi za nóżki do szufladek,

 które przykleiłam od spodu

 gdy szufladki schły, wycięłam motyw z serwetek, którymi je ozdobię 

 serwetki przyklejałam rozrzedzonym wikolem

 tutaj schną po przyklejeniu serwetek

 tak będą wyglądać, po umieszczeniu w nich opakowań z serwetkami.

Jak pisałam wyżej, karton mocno wchłonął wilgoć z farby i przed wykończeniem szufladek lakierem musiałam zostawić je na noc, aby dobrze wysły.

 rano wyciągnęłam lakier

                i zabezpieczyłam nim obie szufladki i zostawiłam do całkowitego wyschnięcia

 a tutaj już na miejscu swojego przeznaczenia


Koszty wykonania tych szufladek w moim przypadku 0zł. Jak zazwyczaj wykorzystałam to co znalazłam w domu.

Po raz pierwszy zabezpieczałam pracę lakierem. Wcześniej na formu i blogach decoupagowych naczytalam się, że lakier jest niezbędny, że vidaron bezbarwny jest najpepszy itd, itp.. Moje wrażenia są zgoła odmienne. Lakier niby jest bezbarwny, a zostawia lekko żółte zabarwienie. Poza tym do umycia po nim pędzla potrzeba rozpuszczalnika. Śmierdzi i trzeba, albo długo wietrzyć, albo suszyć ozdabiane przedmioty na balkonie. Długo schnie. I to jest moja pierwsza i ostatnia praca zabezpieczona lakierem.