środa, 30 lipca 2014

Pupil w domu, a oszczędzanie.

Nie będę tutaj mówić ile kosztuje utrzymanie w domu zwierzaka. Już wcześniej zrobili to inni blogerzy. I właśnie to zainspirowało mnie do tego posta.
Wyliczanie ile kosztuje np: wyprawka dla psa, czy kota, jedzenie, czy wizyty u weterynarza, jest jakby podsumowywać ile kosztuje nas utrzymanie dziecka. Tylko, czy zastanawiamy się ile będzie nas to dziecko kosztowało. Chcemy je mieć, bo jest to nasz potomek, nasza krew, nasze dziedzictwo. Dlaczego czegoś takiego nie robimy ze zwierzętami domowymi?
Ja od małego dziecka pamiętam, że zawsze w domu było jakieś zwierzę. A to chomik, a to mysz, czy świnka morska. Gdy byłam nastolatką pojawił się pies. Miała to być większa wprawka do odpowiedzialności za inną odczuwającą istotę. Nie interesowałam się wtedy, ile to kosztuje. Nawet teraz, gdy mam w domu dwa koty i czasem psa godzę się na ponoszenie wszelkich kosztów z tym związanych.

Każde zwierzę, jakie przygarniemy pod swój dach ma swoje specyficzne wymagania (klatka, akwarium, lampy, zabawki, jedzenie). Wiąże się to z określonymi kosztami. Ale wkurza mnie wyliczanie, że utrzymanie psa kosztuje tyle, a utrzymanie kota tyla, zaś chomika tylko tyle. Zatem jeśli chcemy zaoszczędzić to kupmy dziecku chomika, bo on kosztuje nas najmniej. Dzieciak natomiast nie cierpi chomików i chce mieć w domu papugę lub rybki. Jeżeli natomiast, zdecydowaliśmy się mieć w domu psa, i jest nam obojętne jakiej jest rasy, a przy okazji chcemy zaoszczędzić to możemy pokusić się o wyliczenie, ile nas będzie kosztowało utrzymanie małego yorka, a dużego doga lub wilczura. Wtedy wybierzmy mniejsze zwierzę, bo je mniej i taniej nas będzie kosztował zakup karmy.

Uważam, że osoby robiące takie wyliczenia tak naprawdę nie chcą mieć w domu żadnego zwierzaka, skoro koszty utrzymania stawiają na pierwszym miejscu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz