O właśnie taki owoc, jak na zdjęciu powyżej.
Ponieważ miałam potrzebę zjedzenia tego owocu, kupiłam kilka sztuk. Po zjedzeniu zostały pestki. Tak sobie pomyślałam - co mi szkodzi spróbowac zasadzic to awokado. Albo wyrośnie - albo nie. Pestkę i tak bym wyrzuciła.
Niestety "kotecek" lubi młode listki i trochę mi ponadgryzał roślinkę. Na szczęście ta rośnie dalej.
Może owoców awokado nie wyhoduję, ale za to mam ciekawą roślinę na parapecie. Nie kosztowała mnie nic. Kosztu zakupu owocu nie liczę, bo i tak bym go kupiła, a pestka trafiłaby do śmieci.
(To doświadczenie przypomniało mi, jak w szkole podstawowej, na lekcję biologi hodawałam ziarno fasoli na gazie.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz