poniedziałek, 18 listopada 2013

Bez budżetu się nie da...

Po raz kolejny boleśnie przekonałam się, jak ważne jest stworzenie budżetu jakiegoś projektu. Tym razem chodzi o budżet na remont.
Wcześniej, jak robiłam jakiś remoncik, szłam do sklepu, kupowałm co było potrzebne i robiłam remont. Potem nadrabiałam braki w budżecie tnąc inne koszty.
Tym razem do remontu salonu przygotowywałam się od kilku miesięcy. Była promocja na farbę, której chciałam użyć - kupiłam. W planach był remont podłogi, więc sprawdziłam ceny, wyliczyłam ile czego potrzebuję, odłożyłam pieniądze i jak zebrałam określoną kwotę - kupiłam. Zabrałam się za remont, no i ....
Okazało się, że stan podłogi wymaga dodatkowych nakładów. Znowu obliczyłam ile czego mogę potrzebować, sprawdziłam ceny, odłożyłam i kupiłam.
Remont "cykałam" na raty, w dniach wolnych od pracy. W międzyczasie zmieniła mi się koncepcja ostatecznego wyglądu i kolejne koszty. Przy okazji remontu może wymienimy żyrandol, bo i tak był do wymiany, może jeszcze to, może tamto. W ten sposób koszty zaczęły rosnąć.
Pomimo wcześniejszych przygotowań i tak ledwo zmieściłam się w budżecie.
Aby temu zapobiec, przy następnym remoncie koniecznie muszę najpierw ustalić budżet i go spisać. A co najważniejsze dobrze zaplanować całość remontu, czyli jakie prace mają być wykonane i dopasować do tego koszty. A jeśli coś się w miedzy czasie zmieni, skorygować budżet. Na koniec do budżetu dodać jeszcze 10% założonej kwoty, na nieprzewidziane wypadki. Prace remontowe zacząć dopiero wtedy kiedy, już wszystko jest przygotowane i skończyć jak najszybciej, aby nie zmieniły się plany.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz