czwartek, 14 listopada 2013

Przechodzę na koperty


Od przyszłego roku postanowiłam zmienić swój portfel na taki:




Dotychczasowy system nie pozwalał mi na pełną kontrolę nad budżetem. Często zdarzało mi się nie panować nad tym, ile pieniędzy wydałam w danej kategorii. Możliwe, że to przez to, że zakupy robię hurtem, raz w miesiącu. Dopiero po spisaniu rachunków wychodziło mi, ile na co wydałam. Na szczęście nie wydawałam więcej niż zarabiam. Założenia budżetowe też były realne do wydawanych kwot. Ja jednak chcę pełniejszej kontroli.
Mam też nadzieję, że Małzowi teraz łatwiej będzie ogarnąć nasze finanse. Do tej pory przychodzi mu to z trudem, chociaż widzę większe zainteresowanie z jego strony tym tematem. 

środa, 13 listopada 2013

Z kalkulatorem na zakupach

O korzyściach, jakie mamy zabierając ze sobą kalkulator na zakupy pisałam w marcu. Od tamtej pory zawsze mam go przy sobie na zkupach. Jest to naprawdę świetne udogodnienie. Szacowanie w głowie, ile wydam na produkty w koszyku bywa zawodne.
Kilka dni temu czytałam artykuł, jak jeszcze można sobie ułatwić zakupy z kalkulatorem.
Zatem na początku, przy wejściu do sklepu wklepujemy do kalkulatora kwotę jaką zamierzamy wydać w danym sklepie np. 50zł. Następnie od tej kwoty odejmujemy ceny produktów włożonych już do koszyka. W ten sposób widzimy czarno na białym, ile jeszcze możemy wydać w danym sklepie.
Ten sposób bardzo mi się spodobał. Dlatego myślę, że będę go praktykować już od następnych zakupów, zwłaszcza tych dużych, miesięcznych.



środa, 6 listopada 2013

Kolejne oszczędności

Jak pisałam w maju, dobrym pomysłem na zaoszczędzenie jest mieszkanie z rodzicami.
Dwa tygodnie temu miałam możliwość pracy na drugą zmianę. Praca trwa tylko 8 godzin, ale 5 dni w tygodniu. Dojazd do pracy z miejsca gdzie mieskam jest nieopłacalny. Jednak z miejscowości, gdzie mieszka moja mama mam dojazd, który zapewnia mi pracodawca. Mama zgodziła się abyśmy na ten czas przenieśli się do niej. Zatem co dwa tygodnie mieszkam u niej. To łączy się z tym, że oszczędzam na kosztach utrzymania, paliwie i czasie.
Pracując na drugą zmianę mam czas dla siebie i mogę połazić po sklepach i poszukać okazji zakupowych, zorientować się w cenach w sklepach do ktrych rzadziej zaglądam. No i najażniejsze, powoli zacząć robić prezenty pod choinkę.

sobota, 2 listopada 2013

Tort tęczowy

Są okazje, które chcemy uczcić w jakiś specjalny sposób. Dobrym pomysłem jest ciasto. Ale nie takie, jak pieczemy na co dzień, czy na jakieś święta. Ono ma być wyjątkowe. Na wielu stronach internetowych można zobaczyć piękne torty w wymyśłnych kształtach, robionych na zamówienie. Ich cena jednak nie jest zbyt zachęcająca.
W zeszłym roku wertując niezliczone strony internetowe natknęłam się na prosty w wykonaniu i niedrogi tort tęczowy. Jest również efektowny.




Aby go zrobić potrzebujemy:
  • kostkę margaryny,
  • niecałą szklankę cukru,
  • 5 jaj,
  • 1,5  szklanki mąki,
  • 1 cukier waniliowy,
  • 4 łyżeczki proszku do pieczenia,
  • ok. 1,5 szklanki mleka
Na krem potrzebujemy:
  • 1 litr śmietany 30%
  • 250g serka mascarpone,
  • 3 łyżki cukru pudru.
Margarynę ucieramy do puszystości z cukrem i cukrem waniliowym. Dodajemy po jednym jajku i łyżce mąki. Na koniec dodajemy mleko. Całe ciasto dzielimy na 6 równych części i każdą barwimy na inny kolor. Wylewamy na przygotowane foremki (srednica 21 cm, ja korzystam z jednorazowych aluminiowych). Pieczemy 20 minut w 180 stopniach. Śmietanę ubijamy mikserem, dodajemy po łyżce serka i cukier.
Poszczególne placki przekładamy kremem. Gotowy do jedzenia jest po schłodzeniu - 3 godziny - w lodówce.
Kolejność kolorów od spodu: fioletowy, niebieski, zielony, żółty, pomarańczowy, czerwony.

Wiem, wiem. Skąd wziąć barwniki? 
Można kupić przez internet poszczególne kolory (ceny u różnych dostawców, rózne rodzaje wahają się od 2zł do nawet 30zł za jeden kolor). Można również kupić barwniki w okresie świąt wielkanocnych, kiedy są one dostępne niemal wszędzie. 
Aby ograniczyć koszty można kupić tylko trzy kolory: czerwony, żółty i niebieski. Z nich możemy zrobić pozostałe: 
  • czerwony + żółty = pomarańczowy
  • żółty + niebieski = zielony
  • czerwony + niebieski = fioletowy

Mina gości po ukrojeniu pierwszeo kawałka - bezcenna.


P.S. Przepis na krem jest z orginalnego przepisu. Jak dla mnie jest on bardzo mdły, dlatego dodaję do niego sok z jednej cytryny i odrobinę kwasku cytrynowego. Dzięki temu jest lekko kwaśny i mi bardziej odpwiada.


poniedziałek, 21 października 2013

Tanie farbowanie tkanin

Mam w swojej kolekcji sporo serwet i serwetek zrobionych przez mamę na szydełku. Niestety, w czasie ich leżenia na stole przytrafiają im się rózne wypadki. A to położę łyżeczkę mokrą od kawy lub herbaty, a to kubek z mokrym denkiem postawię, lub koty w szale zabawy kubek potrącą i zawartość na stół się wyleje, czy ja sama to zrobię. Efekt i tak jest taki:


Pranie i wybielanie nie dają rezultatów. Postanowiłam, że skoro kawa i herbata zostawiła takie ładne plamy to ja całość tak zafarbuję. (doświadczenie miałam farbując w ten sposób koronki)

W misce zaparzyłam kilka torebek herbaty ekspresowej (zamiast herbaty można zaparzyć kawę rozpuszczalną)

Wkładamy do niej tkaniny, które chcemy zafarbować i całość lekko wygniatamy, aby zamoczyć całość.

Zostawiamy na ok. pół godziny. Wyciągamy, płuczemy i rozwieszamy.

Na zdjęciu poniżej jest porównanie z białą serwetką

Serwetki zyskały nowy kolor. Plam po wcześnijszym użytkowaniu nie widać. Kolor niestety nie jest jednolity, ale wygląda to o wiele lepiej niż plamy.

niedziela, 20 października 2013

Minął rok...

Właśnie mija rok, jak postanowiłam zgładzić Smoka Debeta i nakarmić swoją Świnkę Skarbonkę.

Smok Debet zginął śmiercią tragiczną, a Świnia nie jest głodna.

W zeszłym roku na dwóch kontach miałam potężne debety, kredyt hipoteczny do spłaty, spłatę kredytu wziętego przez mamę dla nas na komornika i żadnych oszczędności. Obecnie mam spłacone debety, spłaconą pożyczkę mamy na komornika i trochę oszczędności. Może nie jest ich wiele, ale są.
Niewielkie zmiany w patrzeniu na pieniądze i swoje życie pozwoliły mi na osiągnięcie celu. Teraz mam wyznaczone następne. Osiągnięcie ich bedzie już łatwiejsze.
Przez ten rok nauczyłam się jak stworzyć budżet i jak rozporządzać pieniądzmi, aby starczyło na wszystko i jeszcze zostało. Mam jeszcze wiele do zrobienia w tym zakresie, ale jest dużo lepiej niż było jeszcze przed rokiem. Małż też zaczął inaczej patrzeć na tę sferę naszego życia.
Nie jest łatwo pozbyć się starych nawyków. Czasem ulegam ich wpływom. Jednakże, zdaża się to coraz rzadziej.

środa, 16 października 2013

Zapach do samochodu

Jak już cześniej pisałam lubię otaczać się ładnym zapachem. Także w samochodzie. 
Od kiedy posiadam samochód szukałam czegoś o ładnym zapachu, który byłby jeszcze trwały. Tradycyjne choinki zapachowe do samochodu mają bardzo intensywny zapach na początku, a potem szybko wietrzeje. Aby temu zapobiec, według instrukcji na opakowaniu, folię, w którą jest zapakowana ściąga się stopniowo. Niestety nie wygląda to zbyt estetycznie. 
inne odświeżacze są mniej lub bardziej estetyczne, o różnym stopniu wietrzenia zapachu. Do tego dochodzi cena. Też nie zawsze atrakcyjna.
Kilka dni temu, jadąc na zakupy patrzyłam na pluszowe "bimbadło" (to na zdjęciu) i......

zaświeciła mi się żaróweczka. Przecież mam olejki zapachowe. 
Wkropiłam kilka kropli ulubionego zapachu na kostkę. Teraz mam w samochodzie ładny zapach. A jak wywietrzeje mogę użyć innego zapachu. 
Koszt niewielki. Olejek ok. 8zł za buteleczkę 12ml. Kostka "bimba" się za lusterkiem od kilku ładnych lat, zakupiona za 3zł w wakacje "pod namiotem".