czwartek, 29 grudnia 2016

Prawdziwe szare mydło

O szarym mydle napisano już wiele. Jakie to ono jest wspaniałe: do prania, sprzątania, mycia, do leczenia ran. To wszystko prawda. Przetestowana na sobie.

Polski rynek kosmetyczno-higieniczny obfituje w przeróżnego rodzaju mydła, które mają w swojej nazwie "szare". Nie sposób nie wspomnieć naszego Polskiego "Białego Jelenia". Tę nazwę zna większość Polaków. Jednakże na rynku jest więcej firm i marek mających w swojej ofercie szare mydło.
Dlaczego o tym piszę?
Szare mydło jest jednym ze składników proszku do prania, który sama robię (przeczytacie o tym tutaj). Przeszukałam wiele półek sklepowych w poszukiwaniu szarego mydła, które przypominałoby to, jakie pamiętam z dzieciństwa. Ale moje poszukiwania kończyły się fiaskiem. Dopóki nie zaszłam do małego sklepiku, niedaleko domu mojej mamy. I znalazłam tam właśnie to mydło.

Taddddaaaaaammmmmm:


Tak wygląda po wyjęciu z opakowania:


Kostka jest spora. Waży 175g. Trochę nieporęczna. Mydło jest stosunkowo miękkie. I.......... Śmierdzi.
Tak - śmierdzi zwierzęcym tłuszczem.
Za to jest genialne do prania, namaczania, nawet mycia. Po myciu zapach jest niewyczuwalny.

Zastanowił mnie skład tego mydła. Jakie było moje zdziwienie, że jest on taki krótki.
Sami zobaczcie:


Tylko trzy składniki. Spójrzcie na zdjęcia poniżej:



To jest skład szarych mydeł popularnych na naszym rynku.
Są hypoalergiczne, przebadane przez dermatologów i.... produkowane na olejach roślinnych.
To, że są produkowane na olejach roślinnych, powoduje, że ich skuteczność w praniu jest słabsza niż tego produkowanego na tłuszczach zwierzęcych.

A teraz trochę o cenie tego mydła.
Jest porównywalna do ceny innych szarych mydeł. Ja za kostkę zapłaciłam 2,60zł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz