O tych:
Pomyślałam, że do czegoś się przydadzą. Gena przechowuje w nich różne produkty spożywcze. Ponieważ ma duże, głębokie szuflady, w których je trzyma, to na wieczkach ma podpisane co się w którym znajduje.
Przeleżały u mnie te pudełka ładnych kilka miesięcy i nie mogłam znaleźć dla nich żadnego zastosowania.
Aż do teraz.
Moja mama ma w kuchni poważny remont. Między innymi wymienia meble na nowe, w których będą duże szuflady. I wtedy pomyślałam o tych pudełkach od Geny. Przerobię je na pojemniki do przechowywania.
Co potrzebowałam?
- puste pudełka,
- okleinę - może być kolorowy papier, tapeta,
- jasna farba - potrzebowałam jej, ponieważ okleina jest lekko transparentna i prześwitywał przez nią orginalny obrazek na opakowaniu, a tego nie chciałam,
- linijka, ołówek, nożyczki,
- folia tablicowa - do zrobienia etykiet.
A tak wyglądają gotowe już opakowania:
Koszty:
- pudełka - dostałam
- okleina kupiona - dawno temu i służyła mi m.in do rozjaśnienia wnętrza witryny, czy odnowienia lodówki, a także kilku innych projektów - 6zł za rokę
- folia tablicowa - kupiona jakiś czas temu 6 zł za rolkę
- farba - została po malowaniu szafki, którą robiłąm jakiś czas temu do kuchni
- kreda - 10 gr za sztukę
Na pewno odezwą się głosy, że po co jeszcze okejać pudełka okleiną, skoro wcześniej zostały pomalowane i to jeszcze dwa razy?
Wyjaśniam - moim głównym celem było oklejenie pudełek okleiną. Niestety jest ona transparentna, a ja nie chciałam, aby orginalny obrazek z pudełka prześwitywał mi przez folię. Po drugie: w czasie, gdy pudełka schły po malowaniu okazało się, że farba rozmiękczyła papier z orginalnego opakowania i porobiły się bardzo brzydkie bąble i marszczenia, które nie ustąpiły po całkowitym wyschnięciu. Zatem okleina okazła się być niezbędna.
Mam nadzieję, że mamie się spodobają i będzie z nich korzyśtać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz