piątek, 7 marca 2014

Bukiet z cukierków

W tym tygodniu moja mama obchodzi kolejne urodziny. Jest to Pani, która ma już swoje lata. Ma własny dom, w którym niczego jej nie brakuje. Nie ma też jakiś specjalnych potrzeb. I jak tu dać komuś takiemu prezent, który byłby jednocześnie użyteczny i niebanalny.
Chodziliśmy z Małżem za czymś takim od miesiąca. I nic nie przypadło nam do gustu. Ale za to wstąpiliśmy do Empiku (no dobra ja tam poszłam, bo muszę pomacać skrapowe papiery i inne przydasie). Przy kasie znalazłam bukiety zrobione z herbat i cukierków.
Cena oczywiście przyprawiła mnie o zawrót głowy. Włączyła jednak trybiki w mojej głowie. Zanim dotarliśmy do wyjścia z galerii (gdzie jest Empik) to miałam gotowy plan. Trzeba było tylko zakupić cukierków. Wybór padł na nasze ulubione "Michałki". Resztę składników miałam w domu.

Co użyłam:
Krepinę lub bibułę, kula styropianowa, wykałaczki, gumki recepturki, klej na gorąco, tekturkę lub kartkę z bloku technicznego, nożyczki, wstążeczka, cukierki.
Wykałaczkę zawijamy w papierek od cukierka i związujemy gumką recepturką. Można użyć nici. Jednocześnie uważamy, aby nie wbić wykałaczki w cukierka - wiem, że tak byłoby wygodnie, ale ja nie chciałam ich uszkodzić.


Tak przygotowujemy wszystkie cukierki.

Następnie z tektury przygotowujemy rożek, którego wielkość będzie pasowała do naszej styropianowej kuli. Kulę wklejamy klejem na gorąco. (Niestety nie mam zdjęć, bo zapomniałam je robić w trakcie pracy. Niniejsze zdjęcia są robione już po tym, jak solenizantka otrzymała prezent.)

W styropian wbijamy gotowe cukierki.

Rożek owijamy w krepinę lub bibułkę i zawiązujemy wstążkę.

A tak wygląda gotowy bukiet.

(do zdjęcia umieściłam go w słoiku-prezencie od Geny).

Koszt takiego prezentu (w moim przypadku) to tylko zakup słodyczy - ok.12zł.
Mina obdarowanej bezcenna.


wtorek, 4 marca 2014

Flance kwiatów na balkon

Już jakiś czas temu wysiałam nasiona kwiatów, które chcę posadzić na balkonie. Tak się prezentują dzisiaj.

Mają już po dwa liście, więc są gotowe do flancowania.

Aby przygotować flance potrzebowałam:
Kuwetę (mam po kocie) lub tacę oraz rolki po papierze toaletowym i ręcznikach papierowych,

a także nożyczki.

Rolkę nacięłam tak jak widać na zdjęciu.

Powstałe skrzydełka zagięłam do środka.

Tak wygląda gotowa doniczka od zewnątrz,

a tak od środka.

Tak przygotowane doniczki uzupełniamy ziemią i ustawiamy w kuwecie lub na tacy.

Wsadzamy do każdej doniczki jedną flancę i podlewamy.

Tak wyglądają gotowe flance.

Niestety nie udało mi się zebrać wystarczającej liczby papierowych rolek po papierze toaletowym. Dlatego do przygotowania flanc musiałam posiłkować się gotową tacą do rozsady. 

A tak wygląda moja balkonowa rozsada:

Koszt rozsady niestety powiększył się o 3,6zł na zakup gotowej tacy do rozsady.




czwartek, 27 lutego 2014

Oponki - obowiązek na Tłusty Czwartek

Dzisiaj mamy Tłusty Czwartek. W ten dzień obowiązkiem jest zjedzenie chociażby jednego pączka.
Ja na dzisiejszy dzień zaplanowałam zrobienie oponek. Było to jeszcze o tyle ważne, że Małż już od dawna miał na nie ochotę. Mnie nie bardzo chciało się je robic. Ale dzisiaj zrobiłam.
Zrobienie ich nie jest trudne, ani skomplikowane. Zatem co potrzebujemy:

  • pół kilograma mąki
  • pół kilograma twarogu
  • 3 jaja
  • cukier waniliowy
  • 5 łyżek cukru
  • pół kostki margaryny
  • łyżeczka sody oczyszczonej
Ze wszystkich skłądników zagniatamy miękkie ciasto. Rozwałkowujemy na grubośc ok. 0,5 cm i wykrawamy szklanką krążki. W środku krążków kieliszkiem wykrawamy dziurkę. Smażymy w głębokim oleju. Osączamy z nadmiaru tłuszczu i posypujemy cukrem pudrem.
Dobra rada: Najpierw zróbmy z całego ciasta nasze oponki, a dopiero później wszystko smażymy. Smażenie odbywa się bardzo szybko.
Niektórzy wykrojone ciasto z dziurek przerabiają na oponki. Ja tego nie robię i smażę je osobno. 

A oto efekt godziny pracy w kuchni:

oponki
dziurki
Smacznego.

środa, 19 lutego 2014

Odświeżacz powietrza - znowu

Już jakiś czas temu, w Biedronce, zauważyłam wodne odświeżacze powietrza. Super piękne, z żelowymi kuleczkami w środku dla ozdoby, delikatny zapach. Po prostu cud malina. Nic, tylko brac i kupowac. Sięgnęłam po butelkę. Po zobaczeniu ceny odstawiłam z powrotem. Cena ok. 7zł odstraszyła. Jednak po obejściu marketu wróciłam do tego odświeżacza. Nie aby go kupic, lecz żeby zobaczyc jego skład. A tam nic, czego nie miałabym w domu.
Zatem dzisiaj odtworzyłam to cudo.
Potrzebujemy:
  •  sodę oczyszczoną
  • wodę
  • butelkę ze spryskiwaczem
  • kuleczki żelowe
  • olejek zapachowy.
Do butelki wlewamy dwie szklanki wody. Dodajemy łyżkę sody oczyszczonej, kilkanaście kuleczek żelowych (zależy ile ich chcemy miec w butelce), 10 - 20 kropli ulubionego olejku zapachowego. Całośc energicznie mieszamy, aby soda sie rozpuściła.
A tak wygląda mój odświeżacz

Przed każdym użyciem należy butelką wstrząsnąc, ponieważ olejek nie rozpuszcza się w wodzie.
Koszt 2-3zł. 
Sodę mam zawsze w domu. W sklepie potrójne opakowanie to koszt ok.3 zł. Olejek zapachowy też mam w domu. W sklepie 7zł, za 12 ml. Kuleczki żelowe można było kupic w Biedronce za 4zł - mam zrobiony mały zapasik. Butelka ze spryskiwaczem została po myciu okien. Jeśli jej nie mamy, to kupmy np. najtańszy płyn do okien; wykorzystajmy go i zostanie nam butelka.


niedziela, 16 lutego 2014

Nadpłacanie rachunków się opłaca

Wczoraj czytałam na jednym z blogów artykuł, jak zbudowac swój fundusz awaryjny. Autor przedstawił ciekawą rzecz - aby rachunki opłacac o jeden miesiąc do przodu. Jest to o tyle ciekawe, że w razie jakiejś awaryjnej sytuacji mamy ekstra gotówkę na te potrzeby, a jednocześnie nie mamy zaległości w naszych stałych zobowiązaniach.

Sama jeszcze tego nie robię. Na razie tylko nadpłacam rachunki za mieszkanie. Po ostatnim rocznym rozliczeniu okazało się, że miałam zapłacony jeden rachunek do przodu. Wykorzysałam to kupując Małżowi komputer. Nadpłącane przeze mnie kwoty nie są duże i nie obciążają mojego bieżącego budżetu.
Podobnie postąpiłam z rachunkami za intrnet przy poprzedniej umowie. Do płacenia miałam rachunki z jakimiś groszami, ja to zaokrągliłam do pełnych złotówek i dziesiątek, ustawiłam zlecenie stałe na ROR, na miesiąc przed końcem umowy i zapomniałam o sprawie. Jak przyszło powiadomienie, że kończy sie umowa i co z nią zrobic dalej, to do zapłaty miałam tylko parę złotych.

Zatem warto zobaczyc, u jakich dostawców można nadpłacic rachunek i robic to regularnie. Potem możemy sie cieszyc przez miesiąc lub dwa brakiem rachunków do płacenia.
Nie zapomnijmy jednak tych dodatkowych pieniędzy wpłacic na konto oszczędnościowe. Nie po to nadpłacaliśmy wcześniej rachunki, aby to przejeśc.

piątek, 14 lutego 2014

Świętuję

Taaaa..... Wiem. Dzisiaj są walentynki. Jednak ja ich nie obchodzę. Świętujemy razem z Małżem naszą okrągłą rocznicę. Faktycznie to była ona wczoraj, jednak Małż pracował. Dlatego też świętujemy dzisiaj.
Od Małża dostałam tulipany - moje ulubione wiosenne kwiaty.

Dla Niego zrobiłam surówkę owocową. Fakt, trochę zaszalałam. 
Do surówki potrzebowałam: pomarańcze, brzoskwinie (z puszki), ananas (z puszki), mango, banan, winogrona, sok z cytryny. Owoce pokroiłam w kostkę i skropiłam sokiem z cytryny. Całośc wymieszałam razem i dodałam pół szklanki białego półwytrawnego wina. Wino nie jest konieczne, ale skoro miałam to dodałam. W tej wersji surówka jest tylko dla dorosłych.
w tle Mała sprawdza co to jest

Do tego w piekarniku piecze się pizza. Będą jeszcze świece i białe wino. Zatem wieczór zapowada się interesująco.



Przy okazji wolnego, zrobiłam już kartki na święta wielkanocne. Jak zwykle długo przed czasem, ale już są i czekają na wysłanie.


czwartek, 13 lutego 2014

Prosty sposób na obniżenie podatków.

Podatki.....
Nikt ich nie lubi, bo oddajemy państwu nasze ciężko zarobione pieniądze. Niestety, podatki są tym, co jest stałe i niezmienne na tym świecie. Warto się jednak zastanowic, jak zapłacic ich mniej.
W prawie podatkowym jest wymienionych wiele ulg, z których podatnicy mogą skorzystac, aby oddac państwu jak najmniej. Niestety w tym roku skończyła się nam ulga internetowa, a dzieci nie mamy. Zatem za poprzedni rok nie mamy żadnych odliczeń i musimy oddac państwu tyle ile ono chce.
Jednakże, już w styczniu zaczeliśmy pracowac (no.... Małż nad tym pracuje) nad obniżeniem podatków w roku przyszłym. Nadal obowiązuje ulga dla honorowych dawców krwii. Tak więc Małż został honorowym dawcą krwii. (Ja ze względów zdrowotnych nie mogę). Oprócz korzyści podatkowych, Małż ma dodatkowe dni wole od pracy, posiłek regeneracyjny i zwrot kosztów dojazdu. Przy okazji robi coś dobrego dla innych, bo zapotrzebowanie na krew jest zawsze.