środa, 12 lutego 2014

Czas na wysiew kwiatów

Wiosna zbliża się wielkimi krokami. Nadszedł więc czas, aby zrobic rozsady kwiatów, jakie mają zdobic balkon latem. U mnie są to, jak zawsze, aksamitki. Jednak w tym roku będą jeszcze inne kwiaty. Kupiłam pnącą werbenę. Mam jeszcze jakieś kwitnące na niebiesko drobniutkie kwiaty, ale nie znam ich nazwy.
Jesienią wsadziłam do swoich opon miniaturowe żonkile i szafirki. Już są spore i niedługo będą kwitły. Później wsadzę do nich aksamitki. Werbenę planuję wsadzic do starego krzesła. Swego czasu zainspirowały mnie takie zdjęcia.

 




Ponieważ stare krzesło mam, mogę zrobic cosik podobnego.

Koszt kwiatów na balkon w tym roku wyniesie mnie tylko 6zł - jest to zakup nowej ziemi do doniczek i jednego opakowania nasion werbeny. Krzesła na razie nie ma potrzeby malowac na nowo, gdyż orginalna warstwa lakieru jest w bardzo dobrym stanie i sezon na balkonie mu nie zaszkodzi.


I jeszcze małe wtrącenie na temat krzeseł.

Jak pisałam we wrześniu, w komisie kupiłam komplet używanych krzeseł. O tych


Kosztowały mnie,razem z odnowieniem, 100zł. W sklepie cena za jedno ok.100zł
Kilka dni temu buszowałam po necie i znalazłam to:


Są piękne. Kształtem identyczne, jak moje. W opisie producenta - wykonane z takich samych materiałów jak moje. Jednakże, gdy zobaczyłam ich cenę, to szczękę z podłogi zbierałam przez dłuuuuuuuugi czas. Po prostu zwaliła mnie z nóg. A zatem (tu powinny byc werble, dla zbudowania napięcia) jedno takie krzesełko kosztuje ponad 600zł. 
Zastanawiam się tylko z czego wynika ta cena. 



środa, 5 lutego 2014

Karpatka - zapomniany deser z dzieciństwa

Małż od rana marudził, że zjadłby coś słodkiego. W domu jest czekolada, jakieś cukierki i owoce. Jednak on miał ochotę na jakieś ciasto. Przyznam się, że ja chętnie też zjałabym jakiegoś "łasucha". Najlepiej z kremem. Zajrzałam do lodówki, a tam jaja i margaryna. Zapas mąki i mleka już na ten miesiąc zrobiony. W szafce budyń waniliowy jest zawsze. A może zrobię karpatkę?
Karpatkę lubię jeść, ale nie lubię jej robić. Zazwyczaj problemem jest wypiek ciasta. Ale to nic. Łasuch to łasuch - ważne, że słodkie i z kremem. Krem karpatkowy robię do wielu innych wypieków, więc nie stanowi to dla mnie problemu. Zatem postanowione - będzie karpatka.

Co potrzebujemy?

Na ciasto:

  • pół kostki margaryny
  • szklanka wody
  • pół łyżeczki soli
  • szklanka mąki
  • 4-6 jaj zależy od konsystencji ciasta
Na krem:
  • dwa budynie waniliowe
  • pół kostki margaryny
  • pół litra mleka
  • 4 łyżki cukru
Do garnka wlewamy wodę i stawiamy na ogień. Dodajemy margarynę i sól. Gdy margaryna się rozpuści wsypujemy mąkę i szybko mieszamy drewnianą łyżką. Gotujemy dopóki masa nie stanie się szklista. Odstawiamy, aby przestygła. Następnie odajemy po jednym jajku i ucieramy. Gotowe ciasto ma mieć konsystencję gęstej śmietany. Masę dzielimy na dwie równe części i cienko rozkłaamy na blaszce wyścielonej papierem do pieczenia. Pieczemy 15-20 minut w temperaturze 200-250 stopni.
Budyń gotujemy, jak w przepisie, ale tylko w pół litrze mleka. Gdy budyń ostygnie ucieramy z margaryną.
Upieczone i ostudzone placki przekładamy kremem. Całość posypujemy cukrem pudrem.



Przy okazji robienia ciasta uzmysłowiłam sobie, że w mojej kuchni nie ma miksera.

Tak, nie mam takiego urządzenia. 

Jak się przeprowadzałam na swoje, miałam inne wydatki. Później mama urzyczyła mi swoje urządzenie,które niestety odmówiło współpracy (miało już 20 lat i swojego czasu było intensywnie użytkowane). I znowu okazało się, że są pilniejsze wydatki niż zakup miksera. Zatem, jak sobie radziłam bez niego?
Tak samo, jak inne kobiety przez całe wieki, zanim wymyślono i stworzono mikser - za pomocą trzepaczki, pałki do ucierania i makutry. 
I tak sobie myślę, że pomimo tego, że mikser ułatwia i przyspiesza pracę, nie jest on niezbędny w kuchni. Zamiast wydawać pieniądze na jego zakup, wolę je przeznaczyć na inne ważniejsze wydatki.


poniedziałek, 27 stycznia 2014

Szkatułka na biżuterię

Jeszcze na urodziny dostałam od Małża drewnianą komódkę. Od razu wiedziałam, że będzie na biżuterię.


Pomalowałam ją na biało farbą akrylową do ścian i przykleiłam ozdobne kryształki,
Jednak po ozdobieniu jej, musiała swoje odleżeć abym ją dokończyła.
Dzisiaj w końcu ją wykończyłam. Do tej pory moja biżuteria była przechowywana  ten sposób:


Aby zrobić samemu ładną szkatułkę / pudełko / pojemniczek na biżuterię nie potrzebujemy super zdolności.
Potrzebujemy: gotową szkatułkę, komódkę lub zwykłe tekturowe pudełko, gąbki do zmywania, klej na gorąco, filc, nożyczki

Pudełko, komódkę, czy szkatułkę ozdabiamy według naszego uznania.
Następnie docinamy gąbki do rozmiaru wnętrza.
 Docinamy filc do rozmiaru naszej gąbki.
W każdy kawałek filcu zawijamy gąbkę.
I sklejamy klejem na gorąco. Osoby, które mają więcej cierpliwości lub duuuuuużo czasu, lub nie mają kleju na gorąco można filc zszyć nićmi.
 Tak wyglądaja nasze gąbkowo-filcowe wałeczki. Przypominają sushi. Wystającą gąbkę docinamy do wielkości filcu.
 Wnętrze szufladki wylewamy klejem,
 i układamy wałeczki jeden przy drugim, wcześniej sklejoną stroną na dół.
 Taki efekt powinniśmy osiągnąć.
 A tak wygląda gotowa szufladka z biżuterią. 

Tak przygotowałam komódkę na złotą biżuterię. Tak wyeksponowana biżuteria wygląda bardzo elegancko i nie niszczy się tak jak wtedy, gdy leżała zwinięta na kupie.

Na srebrną biżuterię przygotowałam drugą szkatułkę. 
 Gąbkę docinamy do wielkości naszej szkatułki. Przyklejam ją do denka klejem na gorąco.
 Kolczyki wbijam w gąbkę, wisiorki ułożyłam. Niestety nie mam srebrnych pierścionków Gdybym je miała, to gąbkę naciełabym, aby zrobić kieszonkę do włożenia pierścionka.

Na swój nowy domek czekają jeszcze naszyjniki i kolczyki, które są wykonane z innych matriałów niż metale szlachetne. Ale to innym razem.

piątek, 24 stycznia 2014

Koperty się nie sprawdziły

Jak pisałm wcześniej zmieniłam swój portfel na taki

Jego wnętrze stanowią koperty na poszczególne kategorie wydatków. Wybierając ten sposób budżetowania miałam nadzieję na lepszą organizację swoich finansów. Niestety po dwóch miesiącach jego stosowania już wiem, że w moim przypadku on się nie sprawdza.
Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że zakupy robię raz na miesiąc, a później uzupełniam braki pieczywa, wędlin, nabiału, czy warzyw. W portfelu zostawały mi zatem pieniądze przeznaczone na uzupełnienie braków spożywczych oraz różne inne wydatki. Stosując poprzedni system efekt był taki sam.
Gdybym wszelkie zakupy robiła na bieżąco lub raz w tygodniu, koperty miałyby sens. Wtedy najłatwiej jest przekroczyć budżet.
Zatem wróciłam do starego systemu, czyli dobrze zaplanowane zakupy robione raz na miesiąc i po 20zł na tydzień na uzupełnienie pieczywa i wędlin. Do tego osobna pula na inne wydatki zaplanowane lub te nieoczekiwane.
Portfel pozostał i jest w trakcie przerabiania (zamiast papierowych kopert będą filcowe kieszonki na pieniądze).

sobota, 11 stycznia 2014

Piękne paznokcie

Ostatnio siadłam w łazience i zastanawiałam się, jak doprowadzić do porządku paznokcie po intensywnych pracach domowych. Pranie ręczne odpadało, bo nie było co prać. Ale przypomniałam sobie obrazek znaleziony dano temu w necie - pasta do zębów.
Tak, wiem, brzmi to dziwnie.Pasta do zębów pomaga wybielić i wzmocnić paznokcie.
Nakładamy odrobinę na zwilżoną szczoteczkę i szorujemy. Następnie spłukujemy i nakładamy odźyczy krem do rąk. I możemy się cieszyć ładnymi paznokciami.

czwartek, 9 stycznia 2014

Proszek do prania

Jakiś czas temu, gdy sprzątałam łazienkę wszedł Małż i zapytał, po co moczę gąbkę w proszku do prania. Stałam tak przez chwilę, z rozdziawioną gębą i tą nieszczęsną gąbką. "Przecież zawsze tak robię, jak szoruję zlew i wannę."
Właśnie wtedy uzmysłowiłam sobie, że do czyszczenia wanny i zlewu w łazience używam proszku do prania. (Moczę w wodzie gąbkę, odciskam z nadmiaru wody i przykładam do proszku do prania. Czyszczę tą ilością, jaka przykleiła się do gąbki.)
Już dawno temu odkryłam, że jest to dla mnie najlepszy sposób na usunięcie wszelkiego rodzaju osadów i brudu ze zlewu i wanny. Zlew kuchenny też zdarza mi się czyścić w ten sposób. Przy okazji przecieram również krany.
Proszku do prania zdarzało mi się używać także do mycia naczyń, gdy zabrakło mi płynu.

Zatem nie potrzebujemy specjanych i drogich śroków do czyszczenia łazienki, skoro mamy  domu proszek do prania


poniedziałek, 6 stycznia 2014

Plany wakacyjne

Skoro zaczął się nowy rok, pora też pomyśleć o wyjeżdzie na wakacje.

Z Małżem nasz ostatni wyjazd urlopowy (a raczej jedyny) to była podróż poślubna. Później kupiliśmy mieszkanie, zepsuł się samochód i zaczęły się problemy finansowe, więc wyjazd na urlop musiał poczekać. Zamiast wyjazdu na kilka dni, planowaliśmy jednodniowe wycieczki po okolicy (do 3 godzin dojazdu w jedną stronę).
W tym roku powiedzieliśmy sobie dość. Skoro nasze finanse są w lepszej kondycji, to należy nam się nagroda oraz odpoczynek od domu i obowiązków.
Nasze finanse nie są jednak w tak dobrej kondycji, abyśmy nie musieli oszczędzać. Także nasz wakacyjny wyjazd należy dobrze zaplanować i odłożyć odpowiednią kwotę, nie obciążając zbytnio bieżącego budżetu.
Jak to zrobić?
Najpierw ustalmy gdzie i kiedy chcemy wyjechać. Następnie: ile nasz to będzie kosztowało? Na koniec należy odłożyć założoną kwotę i cieszyć się wyjazdem.
Proste?
Niekoniecznie.
Jak jeszcze gdzie i kiedy chcemy wyjechać nie sprawia najmniejszych trudności, o tyle ile nas to wyniesie jest trudniejsze do ustalenia.
Aby to sobie ułatwić zrobiłam wakacyjny planer.



Zapisałam w nim:
  1. gdzie i kiedy chcemy wyjecheć
  2. czym tam możemy dojechać + kosz dojazdu
  3. gdzie będziemy spać + koszty
  4. co chcemy zwiedzać 
  5. dla każdej atrakcji ustalamy koszty wejściówek (niektóre muzea mają dni wolne od opłat - dlatego należy zaplanować zwiedzanie na takie właśnie dni)
  6. niektóre atrakcje, które chcemy zobaczyć są położone poza naszym głównym miejscem pobytu, więc należy ustalić czym tam dojechać i koszty tego dojazdu
  7. ile przeznaczamy na zakup pamiątek
  8. co i gdzie będziemy jeść
  9. na sam koniec ustalamy kwotę na nieprzewidiane wydatki.
Oczywiście wszystkie ceny zaokąglam do góry. 

Teraz, gdy już mamy ustalony budżet bierzemy się za odkładanie wymaganej kwoty.
Do tego celu zrobiłam skarbonkę.

Jest ona zrobiona ze słoika po ogórkach. Pokrywka jest przyklejona, aby nie można było jej odkręcić i wyjąć pieniędzy. Pieniądze raz wrzucone do środka, już tam zostają. Do nakrętki przymocowałam też notes.  Zapisywana jest tam wrzucona do skarbonki kwota. Dzięki temu będziemy wiedzieć, czy uzbieraliśmy wymaganą kwotę.

Przed wyjazdem trzeba będzie jeszcze raz sprawdzić wszystkie połączenia i ceny, bo mogą się one przez ten czas zmienić. W razie potrzeby należy dołożyć brakującą kwotę.

Teraz nie pozostaje nic innego, jak zbierać na wakacje