Wyciągnęłam więc lampkę, którą kiedyś dostałm (nawte nie wiem od kogo). Lampka, jak lampka. Tylko ten paskudny kolor, który do niczego mi nie pasował. Ale cóż?
Postawiłam ją w salonie i tak wygladała:
W końcu w dzień wolny od pracy postanowiłam trochę ją przerobić.
Co potrzebowałam?
tak wyglada ćwiek - jest to niby gwoździk, którego nóżki zbudowane są z cienkich blaszek; nóżką po rozdzieleniu i rozpłaszczeniu mocuje się do ozdabaniych przedmiotów.
A teraz po kolei, jak przerobiłam swojego szkaradka:
Najpierw umyłam z kurzu i poczekałam aż wyschnie.
Następnie:
Okazało się, że musiałam malować aż trzy razy.
pomimo trzykrotnego malowania, są pozostałości po poprzednim wcieleniu. Jak widać lampka była malowana farbami, które nadały jej wypukłą strukturę.
Po całkowitym wyschnięciu farby można było zabrać się za ozdabianie.
I w sumie na tym można by zakończyć ozdabianie. Też ładnie wyglada. Ale ja chciałam jej nadać smaczku.
dziurkaczem kaletniczym w zaznaczonych wcześniej miejscach zrobiłam dziurki. (dziurki można też zrobić ostrym czubkiem nożyczek, lub gwoździem)
Czas na koszty:
- koronka - mnie nie kosztowała nic - dostałam od mamy dawno temu, w pasmanterii metr koronki można już dostać za 2,5zł,
- ćwieki - 1zł / 30szt - kupiłam w promocji w Auchan w wakacje, oczywiście kupiłam większą ich ilość
- farba - została po odnowieniu mebli, i jeszcze posłuży do kilku projektów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz