czwartek, 23 czerwca 2016

Koty na balkonie i mój sposób na ich wycieczki do sąsiadów.

Upał na dworze i ciepło w domu, zmusza nas wszystkich do otwierania okien. Miło też spędzić czas na balkonie i wypić kawę.

 tegoroczna wersja mojego balkonu.

Na balkonie również uwielbiają przebywać moje koty. Niestety młodsza uwielbia robić eskapady na balkon sąsiadów. Nie pomaga nawet to, że sąsiedzi posiadają psa, który ciągle ją przegania. Ta nic sobie z tego nie robi i dalej przemyka się na ich balkon.

 Mała przechodzi prze barierkę,

 lub pod nią. Jest to możliwe, ponieważ za balkonem jest niewielki parapecik.

Te ciągłe eskapady kota do sąsiadów powodują, że nie można spokojnie się napić kawy, czy herbaty, czy nawet podlanie kwiatów, jest ciągłym oglądaniem się, czy kot znowu nie próbuje się przemknąć na sąsiedni balkon.

Myślałam co zrobić, aby temu zapobiec. Oczywiście niewielkim kosztem. Mój wybór padł na coś takiego:

 jes to zwijany płotek, to odgrodzenia jakiejś grządki.

Sprawdzał się (kupiony był jak tylko pojawił się u nas starszy kot), jednak z czasem mocowanie uległo zniszczeniu. W zeszłym roku zrobiliśmy nową podłogę na balkonie, wiec trzeba było płotek zwinąć. W tym roku stwierdziłam, że jedak znowu go wykorzystam, ale w inny sposób.

Rozebrałam go na pojedyncze klepki.

 tak były połączone ze sobą wszystkie klepki na rolce


 klepki pomalowałam akrylową farbą do drewna

 w sklepie budowalanym dokupiłam kantówkę

 i śrubami przymocowałąm klepki do kantówki (Niestety kantówki kupiłam i płotek robiłam na dzień przed moim wyjazdem na urlop i nie miałam czasu na zabezpieczanie kantówek farbą. Zrobię to już po sezonie balkonowym)

 za pomocą zacisków do kabli przymocowałm swój płotek do barierki

 i tak to wygląda teraz

 Koty nie mogą już przejść pod barierką.

Gdy byłam w budowalanym, aby kupić te kantówki, zaszłam również na dział ogrodniczy. Tam znalazłam drewnianą wąską pergolę, którą docięłam i za pomocą śrub przymocowałam do ściany

 tak to wygląda (kratka, jest zabezpieczona tylko impregnatem z tego samego powodu, dla którego nie pomalowałam katnówek).
Dzięki kratce nie są w stanie przejść do sąsiadów również po barierce.

Płotek przy dolnej krawędzi barierki i kratka na ścianie skutecznie zabezpieczają przed wycieczkami moich kotów na balkon sąsiadów.

A teraz koszty.
- roler (płotek na drucie) - 0zł - swój kupiłam kilka lat temu, teraz to koszt ok.3,5zł,
- dwie kantówki - ok. 5zł,
- pergola - 20zł
- garść śrubek - 1zł.
Czyli na zabezpieczenie balkonu nie wydałam nawet 30zł.





niedziela, 19 czerwca 2016

Jak nadać nowy wygląd tradycyjnym trampkom?

Kiedy byłam nastolatką uwielbiałam biegać w trampkach. Przed każdym wyjazdem na wakacje mama kupowała mi nową parę, którą trzeba było przynajmniej tydzień wietrzyć, aby pozbyć się zapachu nowej gumy. To były moje najlepsze buty na lato i rzadko kiedy wytrzymywały więcej niż sezon.
Ich jedyną wadą było to, że był dostępny tylko jeden fason - o ten:


Jak tylko udało dostać się o ten model:

 to już było coś.


W tamtym czasie, każdy miał takie trampki i każdy chciał się jakoś wyróżnić. Brało się wtedy kolorowe sznurowadła, koraliki do roweru i wymieniało się je z orginalnymi. Kto miał więcej inwencji wyciągał kolorowe guziki i przyszywał je do trampek. Były to niedrogie i proste sposoby na zmianę ich wyglądu.

Od kilku lat moda na trampki wraca. Teraz jest też wybór i kolorów i fasonów. Oto kilka przykładów (znalezione w sieci):









Po prostu każdy znajdzie coś dla siebie.

W sieci znajdziemy też wiele instrukcji, jak przerobić stare, czy nowe trampki, aby były orginalne i wyróżniały się spośród innych (zdjęcia z sieci):










W zeszłym roku kupiłam sobie kolejną parę. Podobała mi się w nich kolorowa podszewka (a dokładnie jaskrawo żółta). Po sezonie ich noszenia nie wyglądają już zaciekawie:


 nadają się jeszcze do noszenia na spacer po okolicy, czy do jazdy na rowerze.

Szykując się do wyjazdu na urlop stwierdziłam, że przyda mi się nowa para. Tym razem kupiłam kremowe i krótkie.

Pierwszą zmianą jaką dokonałam była zmiana ich sznurowania:

 prawy but zawiązany jest w oryginalny sposób

 tutaj już oba są zasznurowane po "mojemu". Na zdjęciach moich starych trampków widać to samo sznurowanie.

Ale było mi mało orginalności i postanowiłam wymienić oczka ochraniające dziurki na sznurowadła,
Mam w domu zestaw kaletniczy (dziurkacz do skóry, zacisk do oczek) i komplet ciekawych oczek:

 oczka kaletnicze

 zacisk do oczek

Jak zatem wymienić oczka?

Nie wymieniałąm wszystkich oczek. Wymieniłam tylko po jednym oczku w każdym bucie.

 najpierw wybrałam odpowiednie oczka. Mój wybór padł na srebrne podkówki

 z pomocą metalowego pliniczka do paznokci odgięłam ząbki oczka od środka buta

 wyjęłam oczko od wierzchu

 i zastąpiłam je nowym oczkiem

 za pomocą zacisku przymocowałam oczko na miejscu

 i gotowe.

 A tak prezentują się zasznurowane oba buty na nogach


 lewy but

 i prawy but.

Jak widać na zdjęciach, zmiana nie jest kolosalna, ale nadaje smaczku butom.

Koszt - dla mnie zerowy. Jeśli zdecydujemy się na wymianę sznurowadeł, wydamy tylko kilka złotych. Podobnie rzecz będzie się miała, jeśli będziemy chcieli przyszyć kolorowe guziki, czy nabić ćwieki, inne kolorowe koraliki, czy cekiny. Najdrożej wyniesie nas przemalowanie butów farbą do taknin, lub pisakami do tkanim (buteleczka farby do tkanin w Empiku to koszt ok. 20zł, pisaki kosztują w podobnej cenie, co farba do tkanin). 
Jeśli wcześniej posiadaliśmy jasne trampki (białe, lub jak ja mam kremowe) i po jakimś czasie pojawią się na nich przebarwienia, jakieś dziwne plamy, których nie możemy usunąć to przemalowanie ich na innych kolor, jest tańszą opcją niż kupowanie nowej pary butów



niedziela, 5 czerwca 2016

O farbach i lakierach


Po kilkuletnim testowaniu różnych farb i lakierów mam swoje dwa typy.
Na internetach czytałam o różnych specyfikach, najczęściej były to profesjonalne lakiery (Empik) lub farby akrylowe dla artystów. Co tu ukrywać - dobre, owszem, nawet rewelacyjne, nie śmierdzą, ale sporo kosztują i są mało wydajne.
A u mnie zwycięzcami są:

W kategorii farb:
LuxDecor emalia akrylowa do drewna metalu lamperii
Kupuję w Obi, nie wiem, czy gdzieś indziej je mają. Matowe, z połyskiem lub półpołysk. Są w dość niskiej cenie. Bodajże  ok. 20 zł za litr, dostępna tez w opakowaniach po 0,5 litra. Dużo kolorów, łatwo je mieszać ze sobą, gdy chce się uzyskać np. jasny niebieski. Praktycznie brak zapachu, Szybko się wchłania w przeróżne materiały, taka farba do krzeseł, a i do papieru też (kaloryfer też nią malowałam). Jest dość gęsta, ładnie wszystko kryje. Akrylowa, więc na bazie wody - łatwo czyści się po niej pędzle czy zabrudzone powierzchnie.

W kategorii lakier bezbarwny:
Altax szybkoschnący lakier do wnętrz
Nadaje się i do szafek, i do lakierowania przedmiotów z decoupage. Połysk lub mat. Kupowałam zawsze w Castoramie, niestety nie pamiętam ceny, ale również przystępna. Prawie bez zapachu, szybko schnie, gęsty. Z tą gęstością trzeba tylko uważać, żeby warstwa nie była za gruba na małych przedmiotach. Także wodorozcieńczalny. Po nałożeniu może wyglądać na mało klarowny, ale efekt znika po wyschnięciu.
LuxDecoru i Altaxu używałam nawet w tym samym pokoju, w którym śpimy, mąż nie narzekał - a wrażliwy jest na zapachy.

Minusem tych specyfików jest to, że dość szybko gęstnieją. Im częściej otwiera się puszkę "na chwileczkę i tylko troszkę", tym szybciej stają się konsystencji gorącego budyniu. Nie warto dużo kupować na zapas. Ja mam na to swój mały, bardzo nieprofesjonalny sposób. Otwieram dużą puszkę, przelewam trochę do słoiczka po koncentracie pomidorowym, resztę szczelnie zamykam. W razie gdy nie zdążę zużyć - wyrzucam tylko ten mały słoiczek, a nie całą puchę.

Do kompletu - i tu chyba nikogo nie zaskoczę - klej Magic z ostrą końcówką. Właściwie to te trzy specyfiki są moim zapleczem chemicznym sprawdzającym się zawsze i wszędzie.

sobota, 4 czerwca 2016

Szklanki do napojów ze słoików po musztardzie.

Kiedyś, dawno temu, jak byłam mała, tzw. musztardówki były w każdym domu.
Musztardówka, to szklanka z grubego szkła, w której kupowało się musztardę. Stąd właśnie ta nazwa.
Tak kiedyś wyglądały ówczesne musztardówki (znalezione w czeluściach internetu):




Obecnie wiele róznych produktów można kupić w ciekawych opakowaniach, które możemy wykorzystać do innych celów. Tak robię i ja. Zwłaszcza wykorzystuję słoiczki, właśnie po musztardzie.
Musztarda jest w każdym domu. Jej koszt jest od 1zł (w plastikowym pojemniczku) do kilku złotych w różnych innych słoiczkach.
Ja najczęściej kupuję te ze zdjęć poniżej:

 najbardziej odpowiada mi ta z żółtą nalepką (dostępna w Biedronce)

Słoiczki od tej musztardy wykorzystywałam już dawno jako świeczniki:

 o proszę - ciągle służą mi jako świeczniki.

Podczas ostatnich świąt wyciągnęłam szklaneczki do napojów:


 Sami przyznajcie, że wyglądają jak te od musztardy.




Teraz, jak kupuję musztardę to biorę tę ze zdjęć powyżej. Po umyciu i odmoczeniu naklejek mam szklanki do napojów.