Podarować mu skarbonkę.
Ale, czy to działa? Na mnie nie zadziałało.
Już jako dziecko posiadałam kilka skarbonek.
Były bardzo podobne do tych na zdjęciach powyżej. Chyba każde dziecko w moim wieku posiadało takowe. Każde dziecko miało również coś takiego:
Pomimo "fachowego" wyposażenia nie posiadłam umiejętności oszczędzania. (Tej umiejętności się dopiero uczę.)
Skarbonki podobały mi się zawsze. Była moda na coś takiego:
Sama mam
Niestety brak w nich było jakichkolwiek oszczędności. Dzięki możliwości wyjęcia z nich pieniędzy, były one szybko opróżniane. Jedyną funkcję, jaką pełniły to bycie ozdobą i "kurzołapem". Mam jednak do nich sentyment. Pies był pierwszą skarbonką, jaką kupiłam za pierwsze zarobione pieniądze. Oczywiście zakup, był poprzedzony mocnym postanowieniem oszczędzania. (Nigdy nie został zrealizowany). Świnia jest prezentem pod choinkę - i to nie dla mnie, tylko dla mamy. Zrobiona jest z wydrążonej łupiny orzecha kokosowego. Bardzo mi się podoba i dla tego dalej jest ze mną, ciągle zbierając kurz, a nie pieniądze.
Obecnie dostępne na rynku skarbonki są różne: cenowo, jakościowo, kolorystycznie. Dla każdego znajdzie się coś odpowiedniego:
karne puszki
liczące zawartość
ze śmiesznymi napisami, na co mają być przeznaczone oszczędności
dla dzieci
i starszych.
Są nawet zestawy kreatywne dla dzieci:
Myślę, że jeśli już musimy kupić skarbonkę, to taki zestaw jest jak najbardziej odpowiedni. Dziecko samo ozdobi swoją skarbonkę i chętniej będzie tam wrzucało jakieś pieniądze.
Najlepszym jednak rozwiązaniem, jest samodzielne wykonanie skarbonki z tego co mamy w domu. Ja wykorzystałam słoiki po ogórkach:
One najbardziej motywują mnie do dodatkowych oszczędności. Zakrętka przyklejona jest klejem na gorąco i trzeba nieźle się namęczyć, aby je otworzyć. Oprócz tego, są one przeźroczyste i dokładnie widać, ile już odłożyłam.
Gena ma dzbanki, które służą jej za skarbonkę.
Poza tym internet jest pełen inspiracji z czego można zrobić skarbonkę i żeby nas to nic nie kosztowało (lub kosztowało jak najmniej).
Ostatnio w pobliskim mieście nadmorskim zachwyciłam się takim cudem:
Sprzedawca ma w swojej ofercie różne modele samochodów, o różnej wielkości. Za tym idą też różnice w cenie. Model pokazany na zdjęciu był w wersji XXXXXXXXL. Miał z pół metra długości. Wysoki na 30 cm, a szeroki na 20cm. Po prostu niesamowite cudo. Jego cena jednak powaliła - 700zł.
Nie mówię, że ta skarbonka nie była warta swojej ceny. Chodzi mi o to, że skoro chcemy i zaczynamy oszczędzać to nie możemy tego zaczynać od wydawania pieniędzy właśnie na skarbonkę. Pomimo, że posiadałam skarbonki (zdjęcie wyżej), to swoje pierwsze oszczędności odłożyłam do własnoręcznie ozdobionej puszki po cukierkach, która wcześniej służyła za pojemnik na guziki.
Nadal służy ona jako skarbonka. Chomikuję w niej drobne "na wszelki wypadek". Jeśli ich nie wydam do końca miesiąca to lądują one w słoikach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz