W sobotę wróciłam do domu od mamy. Miałam do ogarnięcia mieszkanie i jeszcze kilka innych rzeczy do zrobienia. Zanim się nie obejrzałam było koło 15-tej. A jeszcze pranie było do nastawienia. Zerkam do flaszki z płynem do płukania, a tam - pusto. Sklep otworzą dopiero w poniedziałek. Jechać do innego sklepu kilkadziesiąt kilometrów - żart. Postanowiłam spróbować octu. Czytałam w wielu źródłach, że ocet świetnie nadaje się do płukania takanin, jednocześnie chroni pralkę przed szkodliwym działaniem twardej wody. Zatem wlałam pł szklanki octu, tam, gdzie wlewa się płyn do płukania. Dodałam jeszcze z 10 kropli olejku lawendowego i włączyłam maszynę.
Efekt: zadowalający. Prania nie czuć octem. Olejek nadał praniu przyjemny i delikatny zapach lawendy, który długo trzymał się prania. Ubrania nie są może tak mięciutkie, jak po płukaniu w "normalnym" płynie, ale może być.
W przyszłości może całkowicie nie zrezygnuję z płynu do płukania tkanin, ale pościel, czy ręczniki będę płukać octem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz