wtorek, 11 listopada 2014

Podajnik do zapełek - zrób to sam

Kiedyś, dawno temu, jak byłam bardzo małą dziewczynką, pamiętam, że u babci wisiał na ścianie podajnik do zapałek.

znalezione w sieci
Wyglądał podobnie do tego na zdjęciu powyżej. Nigdy się nad nim nie zastanawiałam. Był po prostu od zawsze elementem dekoracyjno-użytkowym w domu babci.
Obecnie w dobie kuchenek z wbudowanymi iskrownikami (czy jak to się nazywa) nie ma konieczności używania zapałek, czy zapalarek. Ja też mam taką kuchenkę. Jednak mam problem z iskrownikiem. Niby działa, jednak zanim odpali się palnik mija sporo czasu. Łatwiej i szybciej jest wziąć zapałki i odpalić w tradycyjny sposób. Problemem jest później co zrobić z tym pudełkiem zapałek. U mnie walały się po całej kuchni w dużych ilościach (aby pod ręką zawsze było jakieś pudełko). Powodowało to, że po jakimś czasie pudełko zamakało i nie można było odpalić zapałki. Dlatego też pomyślałam sobie, że trzeba znaleźć dla nich odpowiednie miejsce. No i przypomniał mi się ten podajnik u babci.
Dlatego też postanowiłam, że spróbuję zrobić coć takiego z tektury.

Co potrzebowałam do zrobienia:

 Tekturkę, kolorowy papier, klej, nożyczki, linijka, ołówek, taśma dwustronna. 

 Z tekturki wycięłam poszczególne elementy podajnika. (nie miałam na tyle dużej tektury, aby zrobić to z jednego kawałka, więc każdy z boków jest oddzielnie). 
Jakie są wymiary: 
  • wysokość całego podajnika zależy od tego ile pudełek zapałek chcemy w nim umieścić; u mnie jest to 6 pudełek zapałek (9cm)
  • szerokość przódu i tyłu podajnika - szerokość pudełka zapałek (6cm)
  • wysokość przedniej ścianki - jest niższa od tyłu o wysokość jednego pudełka zapałek (1,5cm mniej od tyłu)
  • boki podajnika - to szerokość pudełka zapałek (4cm)
  • spód podajnika - szerokość jest o 1cm mniejsza od reszty podajnika (aby łatwiej można było wyjąć pudełko zapałek (3cm)


 wszystkie elementy sklejamy w takie pudełko



 tak wygląda nasz podajnik z zapałkami

 gdy podajnik schnie przygotowujemy kolorowy papier do ozdoby. Ja użyłam resztek papieru scrapowego, który został mi po zrobieniu albumu. Możemy jednak użyć każdy kolorowy papier, jaki tylko mamy pod ręką.

 Ozdabiamy nasz podajnik, przyklejąjąc kolejne kawałki papieru

 Ja na koniec podajnik ozdobiłam motylkami. Tak prezentuje się mój gotowy podajnik.

 Na tył przykleiłam taśmę dwustronnie klejącą, aby zamontować na właściwym miejscu w kuchni

 A tak wygląda mój podajnik na swoim miejscu docelowym

 Przykleiłam go do ściany, tuż nad kuchenką.

Kosz wykonania - 0 zł, wykorzystałam reszki z poprzednich prac
Czas wykonania - 20 minut

Teraz zapałki nie walają mi się po całej kuchni i nie są narażone na zatłuszczenie i zawilgocenie, co utrudniało odpalenie zapałki.



niedziela, 9 listopada 2014

Metamorfoza witryny za niewielkie pieniądze

Lubię zmiany. Pobudzają mnie do działania.
Jeszcze jak byłam nastolatką i kupiłam sobie nowe meble modułowe byłam w siódmym niebie. Pomimo małej przestrzani pokoju, przestawiałam je średnio raz na 2-3 miesiące.  Teraz też chętnie bym to zrobiła, jednak układ pomieszeczeń nie bardzo na to pozwala. Poza tym nie mam już tyle siły aby, w wolny dzień od pracy jeszcze z meblami po mieszkaniu ganiać. Jedank czasem chciałbym coś z nimi zrobić. Kusi mnie, aby je przemalować na jaśniejszy kolor. Kończy się to jednak na myśleniu.
Wczoraj jednak siedziałam i patrzyłam na witrynkę. Jak wszystkie meble w salonie jest ona w ciemnym kolorze. Także jej wnętrze. Dlatego nie bardzo widać co chcę w niej wyeksponować. Tak to wygladało do tej pory:



Pomyślałam, że może wykorzystam okleinę, którą oklejałam lodówkę i przykleję ją na tylną ściankę. Zabieg ten powinien dać kontrast dla reszty. 
Tak więc, wzięłam okleinę, nożyczki, linijkę i ołówek. Wymierzyłam witrynkę. Docięłam okleinę i przykleiłam do tylnej ścianki. Tak wyglada moja witryna teraz.



 Tak jak przypuszczałam. Wnętrze jest jaśniejsze, zaś to co chcę w niej wyeksponować jest lepiej widoczne.

Koszt: zakup okleiny (ok.6zł).
Czas wykonania: 15 min. 


sobota, 8 listopada 2014

Miska z płyty winylowej

Przyznaję się bez bicia - pomysł na miskę z płyty winylowej nie jest mój. Już od dawna przepis na nią krąży po sieci. Nawet w jakimś programie pokazywano jak ją zrobić.
Ponieważ mój wujek pracował w wytwórni takich płyt, to mam w swoim domu niezłą ich kolekcję. Już od dawna nosiłam się z zamiarem przerobienia którejś na miskę. Impulsem do działania było umówienie się na ploty z koleżanką, której mąż dzień wcześniej obchodził urodziny. Prezent w postaci miski dla faceta może nie jest trafiony, ale za to gospodyni się przyda.
Jak zrobić taką miskę?

 bierzemy płytę winylową, (ja wzięłam taką, której jest mi najmniej szkoda zniszczyć; jeśli nie macie jej w domu na różnego rodzaju pchlich targach można kupić je za grosze)

 dwie miski; ja wzięłam foremkę do ciasta i miskę

 foremkę wstawiamy do nagrzanego do 200 stopni piekarnika i układamy na niej płytę 

 obserwujemy, jak zaczyna zmieniać ona kształt; dzieje się to dosłownie w kilka minut

 wyciągamy całość z piekarnika; używamy do tego oczywiście łapek, aby się nie poparzyć

 przykrywamy miską i pozostawiamy do ostygnięcia; ja musiałam jeszcze dodatkowo obciążyć wierzch miski; miskę można zdjąć już, gdy płyta przestaje być elastyczna

 

 Taki jest efekt końcowy.

Mam nadzieję, że spodobają się obdarowanym. 
Myślę też, że zrobię jeszcze jeden komplet i będę miała dla mamy prezent pod choinkę.

Koszt wykonania: dla mnie zerowy; dla kogoś kto musi kupić płytę jest to kilka złotych - w sierpniu na Jarmarku Dominikańskim w Gdańsku płyty sprzedawano po ok. 10zł za sztukę
Czas: 5 minut - 15 minut do całkowitego wystudzenia


czwartek, 6 listopada 2014

Organizer do szuflady

Dawno temu słyszałam zdanie: " każdy ma w domu szufladę, w której jest wszystko i której się wstydzi". Nie pamiętam już, gdzie to słyszałam. (pewnie w jakimś programie o porządkach w domu).
No cóż... Ja też mam takie szuflady. Tak, to nie jest błąd. Mam kilka takich szuflad. Do bycia perfekcyjną panią domu jest mi daleko. Lubię porządek, lecz nie cierpię sprzątać. Jednak już od pewnego czasu walczę z tym. Staram się, jak najlepiej wykorzystać przestrzeń, którą dysponuję, jednocześnie nie zagracając jej kolejnym meblem.
A teraz do rzeczy.
Jak wygląda taka szuflada? Zdjęć nie będę wklejać, bo każdy, kto ma taką szufladę doskonale wie, że można w niej znaleźć dosłownie wszystko. Ograniczeniem jest jedynie wielkość szuflady. Jedną moją taką szufladą, była szuflada w przedpokoju, w szafce na buty. Szuflada niewysoka i niewielka. Za to pomieściła ogrom niepotrzebnych rzeczy. Gdy w zeszłym tygodniu miałam problem ze znalezieniem kluczyka od skrzynki pocztowej, powiedziałam sobie - dość. Czas zrobić w niej porządek.
Najpierw wyjęłam wszystko z szuflady, umyłam ją i zaczęłam przeglądać rzeczy, które chciałam z powrotem w niej umieścić. W trakcie segregowania szpargałów pomyślałam, że klucze, czy latarkę można umieścić w specjalnych przegródkach. I tak powstał pomysł zrobienia organizera.
Organizer, z racji niewielkiej wysokości szuflady nie mógł być ani za wysoki, ani za duży. Doskonale nadało się do tego pudełko po "mini grześkach".

 Tak wygląda mój organizer z zawartością w szufladzie.

Jednak okazało się, że to i tak będzie za mało i musiałam zrobić jeszcze pudełko na zapasowe sznurowadła. 
Zatem, aby zrobić swoje organizery potrzebowałam:

 pudełko po Grześkach, na podstawowy organizer,

 pudełko po pochłaniaczu wilgoci na zapasowe sznurowadła, 

 tekturkę, linijkę, klej, nożyczki, ołówek, pozostałości okleiny. Zamiast okleiny możemy użyć dowolny kolorowy papier (do pakowania prezentów, kolorowy brysol, do scrapbookingu, bibuła) lub szary

 Pudełko po pochłaniaczu przycięłam do odpowiedniej wielkości i oleiłam okleiną. 

 Włożyłam sznurowadła. I gotowe.


 Z pudełka po Grześkach odciełam wszystkie skrzydełka zamknięcia. Wieczko przyciełam do wielkości wnętrza swojego ogranizera, aby wzmocnić denko i okleiłam okleiną i przykeliłam do denka. Następnie z tektury wycięłam paski i dostosowałam rozmiar do poszczególnych przegródek organizera. Paski przykleiłam do boków pudełka na literę Z (wtedy jest lepsze wzmocnienie przegródki). Boki wnętrza każdej komórki wykleiłam okleiną. Na koniec okleiłam organizer od zewnątrz

 A tak wygląda moja szuflada teraz.

Sami przyznacie, że teraz miło ją otworzyć. No i nie ma problemu ze znalezieniem w niej czegokolwiek.

Koszt: 0zł. Wszystkie materiały już miałam w domu.


środa, 5 listopada 2014

Owoce na kompot wigilijny

Do świąt Bożego Narodzenia zostały niecałe dwa miesiące. Najwyższy zatem czas rozpocząć do nich przygotowania. Pora pomyśleć o prezentach dla najbliższych, ale i przygotować menu na te dni.

Jedną z wigilijnych potraw jest kompot z suszu owocowego. Do tej pory, oprócz jabłek, wszyskie owoce kupowałam. W tym roku powiedziałam sobie, że dość. Przecież to jest spory wydatek. Skoro suszę jabłka, to czemu, nie mogę w ten sam sposób przygotować innych owoców. Warto zatem wykorzystać okazję, gdy owoce są tanie (lub z własnego ogródka) i je ususzyć, tak samo jak jabłka.

Jabłka już mam ususzone. 
Gruszki właśnie się suszą. 

Niestety przegapiłam czas na śliwki. Ale na święta potrzebuję ich sporo, więc i tak musiałabym dokupować. Rodzynki też muszę dokupić. Przed samymi świętami będę jeszcze suszyć pomarańcze - do kompotu i na świąteczne ozdoby.

Koszty: 
jabłka 0 zł - zebrałam z pobliskiego, dziko rosnącego drzewka,
gruszki ok. 3 zł/1 kg - kupiłam, gdzie było najtaniej,
inne owoce też kupię po jak najniższej cenie.
Jest to ułamek ceny, jaką wydałabym za ususzone już owoce.


poniedziałek, 3 listopada 2014

Kopcąca i sycząca kuchenka gazowa


Od kilku tygodni z moją kuchenką zaczęło się dziać coś dziwnego. Zaczęła syczeć, kopcić, zaś ogień palił się dziwnym kolorem płomienia. Efektem tego były osmolone gary. Żeby tylko gary. Sadza zaczęła być wszędzie. W całej kuchni. 

Pierwsze co przyszło mi do głowy, że nie działa - to dysze. Kuchenkę mam gazową na bulę, więc zapchana dysza jest rzeczą możliwą. Zatrudniłam mamę, aby kupiła mi nowe dysze. Nie było to wbrew pozorom łatwe. Zjeździła ona pół miasta, ale kupiła. Małż wymienił dysze na nowe i problem niestety nie zniknął. Mama uparcie twierdziła, że to reduktor lub trzeba kuchenkę na nową wymienić. Że odda mi swoją (jej kuchenka jest na gaz miejski, więc ja musiałabym ją do butli przystosować - a więc dodatkowe koszty). 

Wkurzyłam się i znowu z pomocą przyszedł Wujek Google. Po przejrzeniu kilku forów internetowych doszłam do wniosku, że powodem moich problemów może być niewystarczająca ilość powietrza pod dekielkiem palnika. W necie znalazłam poniższe zdjęcia rozwiązania mojego problemu:

  


http://samosia.pl/pokaz/616506/Kopcenie_garnkow_w_kuchence_gazowej_pomocy/2

  1.  podłożenie nakrętek do śrub odpowiedniej wielkości,
  2. odwrócenie dekielka palnika.
Nakrętek na śruby jeszcze nie miałam, więc pozostało odwrócenie dekielków. 
No i stał się cud!
Kuchenka działa tak, jak powinna. 
Banalnie proste rozwiązanie bardzo trudnego/brudnego problemu. 

Później dokupiłam nakrętki do śrub i podłożyłam pod dekielki. Zrobiłam to ze względów estetycznych. Druga strona dekielków nie wygląda zbyt ładnie.

środa, 22 października 2014

W dużym nie zawsze się opłaca....

Dla każdego oszczędzającego nie jest tajemnicą, że dużę zbiorcze opakowania zawsze są opłacalne. Ale czy na pewno? Okazuje się, że niestety nie zawsze. Dzisiaj sama miałam okazję się o tym przekonać.
Niedługo będę robiła małe przyjęcie i już powoli kupuję produkty, które będą mi do tego potrzebne. Wśród nich znalazło się to mleko:

Większość wykorzystuje je do kawy, ja jeszcze robię z niego pyszną piankę.
Do deseru potrzebne mi są dwa opakowania po 500g. Oczywiście szybko po nie sięgnęłam. I już miałam włożyć do koszyka, gdy zobaczyłam, że obok stoi sobie to mleko, ale w opakowaniu dwa razy większym. Jeszcze szybciej wyciągnęłam po nie rękę. Coś mi jednak kazało spojrzeć na cenę i porównać obie. No i się okazało, że...... dwa opakowania po 500g są o 1zł tańsze niż jedno opakowanie 1000g. Niby niewiele, a jednak.
Zatem przed zakupem większego opakowania sprawdźmy cenę tego mniejszego. Może się bowiem okazać, że zakup kilku opakowań jakiegoś produktu jest tańszy niż ta ama ilość w jednym opakowaniu.