sobota, 28 września 2013

Jak zmiana pracy pomogła mi w oszczędzaniu

Wrzesień już sią kończy, a ja mam za sobą trzy miesiące pracy w nowym/starym miejscu pracy. Patrząc, co się zmieniło w tym czasie, dochodzę do ciekawych wniosków. Mianowicie - zaoszczędziłam. W jaki sposób?
Po prostu mniej jesteśmy w domu, mniej gotujemy i rzadziej kupujemy.
Pracując po 11 godzin dziennie / 4 dni w tygodniu w domu jestem gościem. Nawet jak mam dzień wolny od pracy to nie mam ochoty na zakupy, rzadne wyjazdy. Robię tylko to, co jest niezbędne i odpoczywam. Dzisiaj przeglądałam szafki z zapasami i ze zdziwieniem stwierdziłam, że są prawie pełne i do następnych dużych zakupów muszę uzupełnić tylko to, co jest zużywane na bieżąco, czyli chleb i coś do niego.
Również zużycie wody mam mniejsze niż wcześniej. (Mniej korzystamy z toalety. Rzadziej gotujemy i dlatego jest mniej mycia). Rachunek za prąd też mam niższy, a butlę z gazem mam drugi miesiąc (wcześniej starczała na półtora miesiąca).
Do pracy jesteśmy dowożeni przez pracodawcę, więc koszty związane z utrzymaniem samochodu i na paliwo są ograniczone do niezbędnego minimum i Świnka Skarbonka jest częściej karmiona.
Kosztem jaki ponieśliśmy z tą zmianą pracy jest czas. Czas jaki poświęcamy na pracę - niby krótszy tygodniowy czas pracy, ale dzień w pracy, to dzień "wyjęty z życiorysu". Do tego dochodzi czas dojazdu do pracy - 4 godziny (2h dojazd do pracy i 2h powrót).

Nie jest to jednak takie złe. Dzięki temu, że dzień wolny od pracy jest dla mnie świętem nauczyłam się, jak go nie marnować i efektywniej go wykorzystywać.


niedziela, 15 września 2013

Pochłaniacze wilgoci

Dopóki nie przeprowadziłam się na swoje, myślałam, że nasze mieszkania w okresie grzewczym należy nawilżać. W poprzednim mieszkaniu było sucho i ciepło. Gdy był sezon grzewczy powietrze było bardzo wysuszone i mokre ręczniki na kaloryferze łagodziły niemprzyjemne skutki grzania.
We własnym mieszkaniu okazało się, że sprzęty odmawiają posłuszeństwa od zbyt dużej wilgoci.
Ratunkiem okazał się pochłaniacz wilgoci.
Na rynku dostępne są dwa rodzaje pochłaniaczy: tabletkowe i workowe. W okresie, kiedy kupowałam pochłaniacz trafiłam na tabletkowy, znanej firmy i mocno reklamowany w telewizji.



Koszt zakupu "urządzenia" to ok. 60zł. Do tego jeszcze wkłady uzupełniające ok.50zł. Czyli wychodzi drogo. Tańsze były pochłaniacze te workowe, jednak problemem było dokupienie do nich wkładów uzupełniających. Dlatego mój wybór padł na te pochłanacze tabletkowe. Ze względu na koszty zakupiłam tylko jeden, do tego pokoju, który był najbardiej narażny zawilgoceniem i problemami w przyszłości.
Teraz jednak wiem, że potrzebuję jeszcze pochłaniaczy do pozostałych pomieszczeń. Wybrałam się do jednego z supermarketów w celu zakupu. Szukałam, szukałam..... i znalazłam.


Okazało się, że ten supermarket ma pochłaniacze pod marką własną. Koszt tabletkowego w promcji to 11zł. Do tego wkłady uzupełniające 4 razy większe opakowanie o połowę tańsze niż te, które kupowałam dotychczas. Do tego była promocja na uzupełniacze, które kosztowały o 30% tańsze od ceny regularnej.

Na wszelki wypadek zrobiłam zapas.



poniedziałek, 9 września 2013

Meble nie zawsze muszą być nowe.

Jak każde młode małżeństwo, które poszło na swoje, borykam się z brakami w umeblowaniu sporego mieszkania. Część mebli przywieźliśmy ze sobą. Są to meble, które kupiłam będąc panną. Kilka mebli jest nowa, zakupiona w miarę potrzeby i stanu portfela. Najwięcej, jednak mebli mam używanych. Całe umeblowanie kuchni jest po porzednich właścicielach. Mama oddała nam swoje stare fotele. Stół jadalniany dostałam od kuzynki, zaś meble do salonu odkupiłam od ciotki.
Największym wyzwaniem, wbrew pozorom, było dokupienie krzeseł do tego stołu jadalnianego. Zawsze były jakieś pilniejsze wydatki. Skoro możemy zjeść w kuchni przy stole, to na razie te do jadalni mogą poczekać. I tak zwlekaliśmy prawie dwa lata.
Dzisiaj, jadąc na co miesięczne zakupy, zajechaliśmy do komisu meblowego, który nęcił mnie od dawna. Pierwsze co ujrzałam to te cuda.....



W tej chwili nie wyglądają najpiękniej i wymagają małego liftingu.
Cena za ten komplet i farbę do ich odnowienia to ok.100zł. Za jedno nowe takie krzesło zapłaciłabym coś ok. 110zł. Nawet za używane na tablica.pl koszt jednego to 40-50zł.

Zastanaiam się jeszcze nad zakupem kilku fajnych mebelków z tego komisu, ale najpierw muszę odłożyć pieniądze na ich zakup i przewiezienie (są w całości i do mojego samochodu się nie zmieszczą).